* EMILY*
Siedzę właśnie w aucie, które prowadzi zalany w trupa ( no może aż nie tak bardzo) pedał, który co chwila się do mnie dostawia. Nareszcie cisza, można pomyśleć, bo przecież od dobrych 15 minut czyli od początku mojej jazdy z nim, on nawija jak najęty. O czym? O tym jaki to o nie jest przystojny, jaka to ja jestem ładna i co chwila przegląda się w lusterku. Nadęty dupek. W tym momencie przez moją głowę przeszło jedno słowo: TATA. Od razu mój żołądek zaczął przewracać koziołki, ręce zaczęły się pocić a ja skuliłam się w fotelu. Pan co to nie on musiał to zauważyć.
Z- Coś się stało?
E- Nie twój zakichany interes, lepiej patrz w to twoje lustereczko i się zamknij - powiedziałam, ale po chwili zorientowałam się, że to był błąd. Auto natychmiastowo stanęło, on odwrócił się w moją stronę, złapał mnie za brodę i mocno przycisnął do fotela
Z- Starałem się być miły, jedziesz ze mną, w moim aucie i nie masz prawa tak do mnie mówić, zrozumiano?-
Pokiwałam jedynie twierdząca głową, puścił mnie i znów uruchomił samochód. Nie powiem, bo się go przestraszyłam, jak to mówią "cicha woda brzegi rwie". Nie sądziłam, że jest groźny, ale i tak nie dorówna mojemu ojcu
Z- To co? Powiesz co się stało? - powiedział już to o wiele milszym głosem. Nie wiedziałam co powiedzieć, bałam się, nie chciałam żeby ktokolwiek, a zwłaszcza ktoś taki jak on wiedział o moich problemach. Kiedy już miałam odpowiedzieć, auto stanęło. Dojechaliśmy
Z- Nie chcesz to nie mów, ja i tak się dowiem. - Po raz pierwszy ucieszyłam się na widok mojego domu. Wyszłam jak najszybciej z auta i zauważyłam Rose. Obie wiedziałyśmy o co chodzi. Bałyśmy się wejść do domu, ale nie miałyśmy innego wyjścia. Co spać pod mostem? Po cichu otworzyłyśmy drzwi z nadzieją, że ojca nie ma, ale jak to mówią " nadzieją matką głupich". W naszym przypadku to powiedzenie sprawdziło się w 100 procentach. Ojciec stanął naprzeciwko nas. Podszedł i zamknął drzwi żebyśmy czasem nie uciekły. Dopiero teraz spostrzegłam, że w ręce trzyma pasek, ale znając jego nie tylko to ma w zanadrzu.
Rose postawiła mu się, ale wiedziała, że źle zrobiła, ojciec natychmiastowo ją uderzył w wyniku czego upadła na podłogę. Kazała mi uciekać na górę do pokoju, ale nie udało mi się....
* KILKA DNI PÓŻNIEJ*
Te kilka dni minęło bardzo podobnie jak poprzednie. Pan wielki Zayn Malik znów próbował mnie poderwać, ojciec kilka razy nas pobił w wyniku czego mam jeszcze więcej siniaków na ciele i musimy z Rose chodzić w bluzkach z długimi rękawami, a jest ciepło. Rose ma więcej siniaków jak ja. Dlaczego? Przez jej charakter, zawsze musi się stawiać ojcu, przez co dostaje. Czasami mam wrażenie, że ojciec po pracy kiedy mu coś nie pójdzie, wybiera sobie którąś z nas i się na niej wyżywa, a drugą zostawia w spokoju. Często wypada na Rose, dlatego ma więcej skatowane ciało niż ja. Dzisiaj musimy iść na salę gimnastyczną dekorować ją na bal. Poprosiłyśmy naszą nauczycielkę żeby zadzwoniła do ojca i mu o tym powiedziała, gdyby nie wiedział o tym, że zostajemy zatrzymane w szkole zapewne powtórzyła by się sytuacja sprzed kilku dni, a nawet z wczoraj. Kiedy weszłyśmy na sale nikogo nie było, tak przynajmniej nam się wydawało. Sala była już w 1/4 udekorowana, zapewne to sprawka tych dupków. To z nimi miałyśmy dekorować tą salę. Ale jak widać dzisiaj ich nie ma. Postanowiłyśmy z siostrą zdjąć bluzy, ukazując przy tym nasze piękne siniaki i zajęłyśmy się dekorowaniem. Przerwałyśmy w momencie kiedy usłyszałyśmy huk....
* CHŁOPAKI, siedzą na trybunach gdzie ich nie widać* LOUIS
Lou- O patrzcie! Nasze ślicznotki przyszły.
H- Moja kocica pojawiła się na horyzoncie.
Li- Jaka twoja kocica? Ona cię na każdym kroku spławia.
H- Jeszcze mam trochę czasu. Zobaczycie jeszcze będzie moja.
Z- Prędzej ja swoją przelece niż ty tą drugą.
H- Rozwalił ci ktoś kiedyś tą twoją bużke Malik?
Z- Styles, opanuj się, nie moja wina, że laska ewidentnie na ciebie nie leci.
N- Przestańcie się kłócić, patrzcie rozbierają się.
H- No nareszcie, one ostatnio ciągle chodzą w bluzach i długich rękawach. Zero seksu w tym.
N- Ej, ona coś mają na rękach, zaraz zobaczę co... - Horan zaczął się coraz bardziej wychylać z tych trybun,aż w końcu spadł między rzędy przed nami, robiąc przy tym niezły hałas.
Lou- Horan, ty głąbie. Mieliśmy być cicho. W innym razie nasz plan pójdzie na marne....
...................................................................................................................................................
Hej! Nareszcie jest kolejny rozdział, bardzo was przepraszam, ale kompletnie nie miałam czasu. Mam nadzieję, ze rozdział się spodoba. Piszcie w komentarzach. Przepraszam, że taki krótki.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Komentujcie, to bardzo motywuje i dodaje energii. Mam nadzieję, że nie zepsułam tego rozdziału.
Następny rozdział już na pewno za tydzień, będę po egzaminach więc już pełen luz...
Zajebisty rozdział.:-)
OdpowiedzUsuńPowodzonka na egzaminach.<3
Swietny rozdział ;) Przynzaję naprawdę ci się udał!
OdpowiedzUsuńhttp://letmeloveyou1.blogspot.com/
cudny rozdział .!! :)
OdpowiedzUsuńsuper piszesz naprawdę. jeszcze lepszego nie czytałam :)
czekam na następny:)
pozdrawiam ;**
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
pozdrawiam ;** <3
Fajne opowiadanie .
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. : D
czekam na następny . *.* <3
Hahahahahahaha Horan the best :D
OdpowiedzUsuń