środa, 22 maja 2013

Rozdział 9

* EMILY *

Dla mnie ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale zawsze wszytko dobre i piękne kiedyś sie kończy. Naszą wspaniałą i wspólną chwilę przerwał dzwonek telefonu Zayna. Mulat oderwał się od moich ust, wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął rozmawiać. Ja w tym czasie usiadłam na kanapie i próbowałam odszukać moją
bluzke. Po chwili do salonu wrócił Zayn. Podał mi moją bluzkę, którą przed chwilą szukałam, a sam zaczął zakładać swoją.
Z- Przepraszam cię, ale muszę iść. Mam ważną sprawę do załatwienia, mam nadzieję, że niedługo będzie okazja, żeby to dokończyć - przysunął się bliżej mnie i musnął moje usta swoimi.
E- Nic się nie stało
Wziełam torebkę i wyszliśmy z jego domu.

* ROSE *

Kiedy Emily wyszła, ja poszłam do swojego pokoju. Miałam wielką nadzieję, że ojciec dzisiaj musi gdzieś wyjść, ale niestety. Po chwili usłyszałam z dołu brzdęk butelek - znowu pije, a jeśli zaczyna pić to dla nas zazwyczaj źle to się kończy. Na moim ciele nie ma już miejsca na więcej siniaków, ale jego to nie obchodzi. Czuję się jak worek treningowy, jak śmieć. Zawsze jesteśmy mu potrzebne tylko wtedy kiedy musi się wyżyć. Mam tego dość. Nagle, moje drzwi do pokoju roztworzyły się z hukiem, aż moja lampka nocna spadła ze stolika. Pewnie pomyślicie, że jestem głupia i mogłam zamknąć, otóż nie mogłam. Ojciec kilka dni temu całkowicie usunął nam zamki z drzwi, więc nie miałam żadnej pomocy, żadnej bariery ochrony. Do mojego pokoju wpadł ojciec, dopiero co zaczął pić, a już miał sporo promili we krwi. Widać było po nim, że jest wściekły i musi się na czymś wyładować. Jego wzrok padł na mnie, ja odsuwałam się najdalej na łóżku jak mogłam, zatrzymałam się dopiero jak poczułam ścianę za sobą. Dlaczego człowiek nie ma supermocy, co? W takich chwilach byłaby mi najbardziej potrzebna. On zaczął kierować się w moją stronę, starałam się opanować strach, ale było to trudne, popatrzyłam na jego dłonie, obie były zaciśnięte w pięści. Mój poziom strachu  chyba podniósł się do maximum. Podszedł do mnie i uderzył mnie pięścią w twarz, skutek? Spadłam z łóżka i upadłam na podłogę uderzając się o szafkę. Z mojej wargi zaczęła płynąć krew, ale jemu nadal było mało. Nachylił się nademną i znowu uderzył, tym razem o wiele mocniej. Póżniej było jeszcze gorzej, cios za ciosem, ból, aż w końcu płacz. Zawsze kiedy płakałyśmy on bił jeszcze mocniej, satysfakcionowało go to. Czułam jak moją głowę rozsadza ból, powoli traciłam przytomność, ale nie mogłam na to pozwolić. Wygrał by, ale ja nie dam za wygraną. Postanowiłam wykorzystać to, że był pijany i resztkami sił go odepchnęłam. Udało się, ojciec zachwiał się i lekko odsunął do tyłu. To była moja szansa, z trudem wstałam z podłogi i ruszyłam do drzwi, całymi moimi siłami zbiegłam na dół, otworzyłam drzwi i wybiegłam na ulicę. Tam pozwoliłam moim łzom swobodnie płynąć. Biegłam ile miałam sił w nogach, nie zwracałam na nic uwagi, nagle poczułam jak na coś wpadam. Podniosłam lekko głowę i ujrzałam chłopaka, skądś go znałam, ale byłam za bardzo tym wszystkim zmęczona, przeprosiłam go i pobiegłam dalej, do miejsca gdzie idę zawsze, kiedy muszę się wypłakać. O tej porze jest tam mało ludzi więc, nikt nie będzie się pytać co się stało.


* HARRY*

Stałem z Benem na ulicy i uzgadnialiśmy sprawy co do naszego towaru, kiedy nagle poczułam jak coś, a raczej ktoś na mnie wpada. Już miałem coś powiedzieć, ale zobaczyłem, że jest to dziewczyna, a na dodatek zapłakana. Za pierwszym razem jej nie poznałem, ale kiedy ujrzałem jej czerwone włosy, już wiedziałem kim jest. Zacząłem krzyczeć, żeby zaczekała, ale nic to nie dało, więc pobiegłem za nią. Może i jestem dupkiem, ale nie mogę patrzeć jak dziewczyna płacze, zwłaszcza jeśli mi się podoba, a i przy okazji może być to szansa na polepszenie stosunków, mam rację, prawda?
Było ciemno i zdawałem sobie sprawę z tego, że będzie mi ją trudno odnaleźć, ale się nie poddałem.
Wbiegłem do parku i zacząłem się rozglądać, chodziłem, wołałem i szukałem. Wtedy ją zobaczyłem.
Siedziała skulona na jednej z ławek. Nie zastanawiając się podszedłem i ukucnąłem przed nią.
H- Stało się coś? Czemu płaczesz?
R- Nie twój zasrany interes, nie udawaj, że cię to interesuje. Co ty tu właściwie robisz? - powiedziała łamiącym się głosem
H- Mógłbym cię spytać oto samo, jesteś tu sama i na dodatek zapłakana.
R- Przepraszam, nie chciałam być nie miła. - spojrzała na mnie zapłakanymi oczami
H- Jasne, rozumiem, więc jak, powiesz mi?
R- Nie ważne, ja mam swoje życie i swoje problemy, ty też masz swoje życie więc mnie zostaw i się nim zajmji.
H- Nie mogę - spojrzała na mnie zapłakanym i zdziwionym wzrokiem - nie mogę zostawić cie tutaj samej.
R- Dlaczego? Nie udawaj, że jesteś niewiadomo kim i się troszczysz i interesujesz innymi.
H- Nie znasz mnie
R- Tak sądzisz?
H- Tak
R- Niech ci będzie, nie mam już siły na kłótnie z tobą.
H- To powiesz mi? Słyszałem, że jak się komuś wygadasz to jest lżej na sercu.
R- Też tak słyszałam, ale nie.
H- To daj się chociaż odprowadzić do domu - zauważyłem, że zaczęła się trząść. Z zimna. W końcu była już noc, zaczynało padać, a ona była w bluzce na ramiączka. Dałem jej swoją bluzę, chciała zaprotestować, ale nie pozwoliłem na to. Wyciągnąłem w jej stronę swoją dłoń, którą z trudem przyjęła. Podróż do jej domu, nie minęła tak tragicznie. Były momenty ciszy, ale udawało mi się z nią trochę porozmawiać i ją poznać. Stanęliśmy przed jej domem, chciałem coś powiedzieć, ale przerwał mi telefon. Wyciągnąłem go z kieszeni i ujrzałem na wyświetlaczu "Louis".  Odebrałem. Po chwili pożegnałem się z czerwonowłosom, bo tego wymagała sprawa i ruszyłem z stronę mojego domu.

* ROSE *

Stwierdzam jednoznacznie, że on nie jest taki zły, ale nawet jakby niewiadomo jaki by był, to dupek zawsze pozostanie dupkiem. Chociaż dzięki niemu, choć na chwilę zapomniałam o moich problemach. Na szczęście było ciemno i Harry nie widział mojej twarzy. Mam taką nadzieję. Weszłam do domu, nagle poczułam jak moje nogi robią się jak z waty. moje ręce zaczęły się trząść. Weszłam w głąb domu i ujrzałam ojca w salonie, siedział i oglądał jakąś walke bokserską, miałam nadzieję, że mnie nie zobaczył, ale na próżno. Podniósł się i zaczął kierować w moją stronę w widoczną wściekłością w oczach, już miał mnie znowu uderzyć, kiedy....


........................................................................................................................................
Hej! Jak wam sie podoba rozdział? Spodziewałyście się takiego rozwoju akcji?
PRZECZYTAJ!!!
Za kilkanaście rozdziałów przewiduje koniec tego opowiadania, ale mam dla was niespodziankę. Planuję 2 sezon tego opowiadania i teraz mam pytanie do was: CHCECIE, ABYM PISAŁA 2 SEZON? CZY MAM SKOŃCZYĆ NA TYM? Piszcie w komentarzach i bierzcie udział w ankiecie na boku.
Dryga sprawa:
Dziękuje wam, jesteście wspaniali, po raz drugi dowiedliście, że moje wypociny ktoś w ogóle czyta. Czuje się wspaniale i nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa, to na prawdę motywuje. Dziękuje, teraz was zapewniam, że jeśli pod tym rozdziałem będzie więcej niż 10 komentarzy to dodam następny bardzo długi i może nawet w ten weekend. Dziękuje wam i pamiętajcie, żeby dalej komentować
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 8

* EMILY, KILKA DNI PÓŹNIEJ, SOBOTA*

Te kilka dni minęło bardzo szybko, pewnie ciekawi was jak moje relacje z panem Zaynem. Otóż, nasze stosunki wyglądają bardzo dziwnie i ciekawie. Od naszej ostatniej rozmowy nie gadaliśmy ze sobą, jak widywaliśmy się na korytarzu to albo się do mnie uśmiechnął albo puścił do mnie oczko, ale nie rozmawialiśmy. Nawet to lepiej. Dlaczego? Nie lubię zbytnio rzucać się w oczy, a każdy dobrze wie, że jeśli pogadasz z nimi na korytarzy każdy będzie cię zauważał. Więc dla mnie to lepiej. Kilka razy znowu dostało nam się od ojca bez powodu, a szkoła? Ujdzie w tłumie. Właśnie stoję w lustrze i przyglądam się swojemu odbiciu. Pewnie ciekawi was fakt, po co? Naprawdę nie wiecie? Jest sobota, a gdzie miałam iść w sobote?
Tak macie rację, byłam umówiona z Zaynem, tak z tym Zaynem, którego uważam za totalnego dupka, ale co ja miałam zrobić, muszę mu się jakoś zrekompensować. Pewnie dziwi was fakt, że wogule ojciec mnie puścił. Ja sama jestem w szoku, ale jestem w jeszcze większym kiedy wczoraj wieczorem do drzwi naszego domu zapukał nie kto inny jak Zayn Malik. Drzwi otworzył oczywiście ojciec, kiedy go zobaczył po prostu zaniemówił. Mamy zakaz sprowadzania chłopaków do domu. Obje z Rose zeszłyśmy na dół, słyszałyśmy jakąś rozmowe, a kiedy dotarły do mnie słowa tej rozmowy po prostu mnie zamurowało. Beszczelnie przyszedł do mojego domu i prosił mojego ojca, rozumiecie to? Mojego ojca o pozwolenie żeby mógł mnie zabrać do kina. A reakcja mojego ojca? Zgodził się ,a dlaczego? Bo przed innymi gra dobrego tatuśka. Dopiero kiedy drzwi od domu się zamkną pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Kiedy skończyli rozmawiać, my poszłyśmy na górę do naszych pokoi. Do rana z tamtąd nie wychodziłyśmy. A teraz jak już mówiłam stoję przed lustrem przyglądam się swojemu odbiciu i czekam aż po mnie przyjdzie.
Kiedy tak stałam podeszła do mnie Rose i zaczęłyśmy gadać, skończyłyśmy dopiero kiedy usłyszałyśmy dzwonek do drzwi, a póżniej krzyk ojca. Posłusznie zeszłam na dół i zobaczyłam, że w drzwiach stoi Zayn z bukietem róż. Podeszłam do niego, wziełam kwiaty, podziękowałam i wstawiłam do wazonu. Pożegnałam się z ojcem jak na grzeczną córkę przystało i wyszłam z Zaynem. Doszliśmy do jego sportowego auta, otworzył mi drzwi i wsiadłam. Na szczęście nie jest tym razem pijany. Wsiadł do auta i ruszyliśmy. Najpierw pojechaliśmy do kina, a póżniej do jakiejś knajpki której nazwy nie pamiętam, wiem tylko, że we wnątrz była ślicznie urządzona. Kiedy usiedliśmy przy stoliku i złożyliśmy zamówienia zaczęliśmy rozmawiać. Nie żeby nie było. Cały czas rozmawialiśmy i się śmialiśmy. On jest całkiem fajnym chłopkiem jak się go bliżej pozna, ale STOP!. Co ja gadam?! Ogarnij się kobieto.
Z- Ślicznie wyglądasz
E- Dziękuje, ty też wyglądasz całkiem nieźle
I zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. On jest naprawdę fajny i zabawny. Przy nim nie da się nie śmiać, ale jak chce to potrafi być poważny. Zmieniam o nim zdanie, zdecydowanie. Kiedy mieliśmy wychodzić, zaczęło nagle padać, ale nie tak lekko, zaczęło lać. Usiedliśmy znowu przy stoliku.
Z- Może jak pada to pojedziemy do mnie? Jest bliżej, a nie wiadomo kiedy przestanie
E- Może jednak zaraz przestanie
Z- Chcesz tu siedzieć i czekać? Mam w domu dużo filmów, usiądziemy pooglądamy a później cię odwiozę. Co ty na to?
E- Niech ci będzie
Udało nam się szybko przedostać do samochodu i ruszyliśmy w drogę do domu Zayna. Kiedy dojechaliśmy, nadal padało, ale już nie lało, więc Zayn wyszedł z samochodu, podszedł do drzwi od domu otworzył je, a póżniej wrócił po mnie. Jego dom był bardzo duży, a wnętrze miał bajeczne. Dominowały kolory biały i czarny. Było stylowo, elegancko, ale i tak męsko, że tak powiem. Zdjęłam buty i poszłam na Zaynem do salonu, on poszedł do kuchni i po chwili z niej wrócił. Zgadnijcie z czym?
E- Wino? Serio?
Z- No co? Pomyślałem, że może powinniśmy uczcić to, że zgodziłaś sie w końcu gdzieś ze mną wyjść?
E- Ja ci za bardzo ulegam - uśmiechnęłam się do niego
Z- Taki mój urok, co ja na to poradzę.
Nalał nam do kieliszków po winie i wznieśliśmy toast, póżniej Zayn włączył film " Trzy metry nad niebem".
Podczas filmu wypiliśmy jeszcze troszkę wina. Kiedy film się skończył i chciałam wstać przez przypadek trąciłam kieliszek z winem i cała jego zawartość wylała sie na koszule Zayna.
E- Boże, przepraszam cię, ja nie chciałam, naprawdę - wzięłam serwetke ze stołu i zaczęłam mu ścierać.
Z- Nic się nie stało Emily, to tylko koszulka słyszysz? - złapał moje oba nadgarstki - spójrz mi w oczy, nic się nie stało, zaraz założe inną.
Spojrzałam w jego oczy co zaraz okazało się, że było błędem. Nie mogłam przestać patrzeć w jego oczy, w tą brązową otchłań. Staliśmy i patrzyliśmy się na siebie. Zayn lekko pochylił się w moją stronę i lekko musnął moje wargi, jakby prosił o pozwolenie na głębszy pocałunek. Nie myślałam o niczym innym jak o nim.
Odwzajemniłam pocałunek pokazując mu, że ma dostęp. Zayn znów mnie pocałował tym razem mocniej, z początku delikatny pocałunek przerodził się w namiętny. Każde z nas chciało dominować i nie chciało przestać, nagle poczułam jak ręka Zayna wędruje pod moją koszulkę. Jego dłoń wędrowała po moich plecach wzdłuż i wszerz. Drugą dłoń trzymał na moim policzku. Miałam dreszcze od jego dotyku. Ja zarzuciałam mu jedną rękę na szyje, a drygą wplotłam we włosy. Zayn położył mnie delikatnie na kanapie nie przestając całować.  Ja zaczęłam zdejmować mu koszulkę i dopiełam swego. Zdjęłam mu koszulkę. A on ręką, która wędrowała po plecach zaczął zchodzić coraz niżej....



.....................................................................................................................
Witam! Jak wam się podoba nowy rozdział, wiem , że jest krótki, ale gdyby był dłuższy to bym za dużo zdradziła. Jak myślicie dojdzie do czegoś między Zaynem a Emily? Następny rozdział będzie z perspektywy Rose. Kocham was, dziękuje wam za te wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, jesteście wspaniałe. Naprawdę, jeśli pod tym będzie równie dużo to następny rozdział dodam w czwartek lub w piątek.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 7

* EMILY*

Strzał, jeden, a póżniej drugi. Odwrócił się w stronę reszty i usiadł na krześle. Zaczął coś do nich mówić, ale byłyśmy i za daleko i okno było zamknięte więc nic nie słyszałyśmy. Widziałyśmy tylko to, że wszyscy nagle wstali ze swoich krzeseł wzieli po dwie bronie i zaczęli kierować się w stronę drzwi. Niall tylko odwrócił się w stronę naszego okna i się chamsko uśmiechnął.

* LOUIS*

Lou- Was totalnie porąbało, do jasnej cholery jak tak można!!!!!!!!!!!!!!! Mieliście go pilnować, mieliście zabezpieczać towar, żeby w całości dotarł do klienta, a wy co?! Uganiacie się za laskami, za tymi dwoma dziewuchami zamiast pilnować towaru, przez was on przepadł, a my nie mamy kasy i mamy kilku
gangsterów na karku. Wiecie co to znaczy?!
Nie miałem już do nich siły, każdy patrzył się na swoje buty, żeby lepiej zrozumieli postanowiłem wykorzystać broń, w końcu po to też ją mam - strzeliłem w powietrze, oni aż podskoczyli, a ja spojrzałem się w okno, bo miałem wrażenie, że czuje czyiś wzrok na sobie.
Chłopaki nadal nie reagowali więc strzeliłem jeszcze raz tylko tym razem obok Liama, kula przeleciała tuż obok niego. Znów spojrzałem w okno, ktoś tam ewidentnie tam jest. Usiadłem jak gdyby nigdy nic, dopiero teraz chłopaki na mnie spojrzeli.
Lou - Ktoś nas obserwuje, musimy wiedzieć kto to. Pamiętajcie: macie go złapać, a jak okaże się, że widział za dużo to zastrzelić.
Wszyscy wstaliśmy, wzieliśmy broń i skierowaliśmy się do drzwi, aby złapać natrętnego podglądacza i przemówić mu do rozsądku.

* ROSE*

Oo, Oo, Oo, jest źle, jest żle.
R- Wycofujemy się Ems, jak nie to możemy skończyć jako naleśniki. No już biegnij do auta!!!!!!!!!
Emily tylko na mnie spojrzała ze strachem w oczach i zaczęła biec, po chwili i ja do niej dołączyłam. Dosyć, że pedał, natrętny dupek to jeszcze kryminalista i diler. Ja to zawsze muszę na takich trafiać. Dlaczego ja? Muszę się zgłosić do polsatu, oglądalność 100%. Kiedy dobiegłyśmy do auta, Ems wskoczyła na fotel pasażera a ja kierowcy i jak najszybciej polożyłam nogę na gaz. Przecież oni mogli nas zabić, kurcze.

- NASTĘPNEGO DNIA -

* EMILY*

Przez wydarzenia z wczorajszego wieczoru nie mogłam wogule zasnąć. Jeszcze na dodatek ojciec wrócił wcześniej i krzyczał przez większość nocy. Na szczęście miałyśmy zamknięte w Rose drzwi do naszych pokoi więc nie mógł się dostać, zwłaszcza, że był pod wpływem alkoholu.
Rano kiedy wstałam wyglądałam jak zombie. Wykąpałam się i ubrałam, a kiedy zeszłyśmy z Rose na dół do auta zastałyśmy naszego pijanego ojca na kanapie. PATOLOGIA normalnie.
Kolejny dzień, kolejne nudne lekcje, kolejne pomaganie w przygotowaniach. To juz stało się męczące, dosyć, że musimy przebrnąć z tymi pedałami i krymianlistami 8 godzin lekcyjnych. To jest druga gehenna normalnie. Ale szczerze mówiąc wole spędzać tyle czasu w szkole niż wracać do tego patologicznego domu.
Ale wróćmy do terażniejszości. Jesteśmy właśnie z Rose na sali gimnastycznej razem z tą bandą narkomanów. My zakładamy dekoracje z jednej strony a oni z drugiej. Oczywiście nie obeszło się bez wchodzenia na drabinę. Rose za chiny ludowe na nią nie wejdzie więc ja musiałam, a ona miała ją trzymać, ale jak to Rose. Mogłam się spodziewać, że sobie pójdzie. Zwłaszcza jak zobaczy Maxa przechodzącego korytarzem. Kim jest Max? Obiektem westchnień Rose i kapitanem szkolnej drużyny piłkarskiej, ma brata Nathana, który tez jest niczego sobie i można na nim zawiesić oko, ale powróćmy do mnie i drabiny. Rose poszła i stałam sama na drabinie bez pomocy, która by ją trzymała. Nagle źle stanęłam i drabina zaczęła się chwiać. Zaczynałam spadać i już miałam dotknąć parkietu kiedy nagle go nie poczułam, za to czułam czyjeś silne ramiona. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Zayna - pana pedała i kryminaliste. Uśmiechał się lekko do mnie.
Z- Uważaj ślicznotko, mogło ci się coś stać - postawił mnie lekko na ziemi
E- yyyy, tak masz racje powinnam uważać. Dziękuje
Z- Daj to, pomogę ci. Ja wejde, a ty trzymaj.
E- Nie, dam sobie rade, Zostaw
Z- Mam zostawić cię i pozwolić żebyś drugi raz spadła? Nie ma mowy.
Nie miałam wyjścia i podałam mu dekoracje do wieszania, czyli kule, wstęgi itp, rzeczy. Podczas kiedy on wieszał, ja rozglądałam się po sali. Po drugiej stronie stał Louis i gadał z kimś przez telefon, pewnie z jakimś , narkomanem albo bandziorem. Scenę dekorował Liam, Niall siedział na trybunach i zawzięcie z kimś smsował, a Harry stał przy drzwiach wyjściowych z sali i tak sądze - czekał na moją siostrę. Kiedy Zayn już skończył zszedł z drabiny i się do mnie uśmiechnął.
Z- Zrobione
E- Dziękuje, dałabym sobie sama radę, ale dziękuje
Z- Nie ma sprawy, może w ramach podziękowań pójdziesz ze mną do kina, na lody ?
Nie wiedziałam kompletnie co mu odpowiedzieć. Z jednej strony jest mega przystojny i pociągający, ale z drugiej to kryminalista, narzucający się dupek który myśli, że cały świat jest jego, ale ja głupia musiałam się zgodzić.
E- Jasne, czemu nie.
Z- To kiedy ci pasuje?
E- Może w weekend, np w sobote?
Z- Jasne, to będe po ciebie w sobote o 17, zgoda?
E- Po mnie? Eeeee, może umówmy się od razu na miejscu?
Z- Niech ci będzie, to o 17 pod kinem?
E- Tak
Z- To jesteśmy umówieni
W końcu jestem kulturalna i trzeba mu za to jakoś podziękować, tylko, że nie wiedziałam, że ten wypad będzie miał takie konsekwencje.

* ZAYN *

Jest!!!!!!!!! Udało się!!!!!!!!!!! Umówiła się ze mną, nareszcie. Dziewczyna + kino + sobotni wieczór jak zawsze = łóżko i upojna noc. Nie wiecie o co chodzi? Dobra wyjaśnie wam to jeszcze raz. Zawsze jest tak i  każda dziewczyna jest taka, że jeśli umawia się z nim w sobote wieczór na kino to póżniej kończy się to na albo pocałunku w przypadku zwyczajnych chłopaków, a skoro ja jestem niezwykły i jedyny  w swoim rodzaju i żadna dziewczyna mi się nie oprze to moje randki kończą się zawsze tak samo czyli w łóżku.
Wiedziałem, że prędzej czy póżniej ją zdobędę, ale jest tylko jeden problem. Ta dziewczyna zaczyna mnie intrygować,  interesować i jest chodzącą tajemnicą, a ja nie lubie tajemnic. Dlatego muszę ją rozgryść, zwłaszcza, że to jest śliczna, słodka tajemnica z długimi nogami.
Ze zwycięskim uśmieszkiem wróciłem do chłopaków. Mam tylko jeden problem: w sobote jest nowa dostawa co za tym idzie nowy towar, jak ja o tym powiem Louisowi. Wiem, że to głównie Ja i Harry rządzimy w naszej paczce, ale jeśli chodzi o towar to Lou przejmuje pałeczke. Jak ja mu o tym powiem....


.........................................................................................................................................
Pisałam wam ten rozdział w burzę, a musicie wiedzieć, że ja się panicznie boje burz. Chciałyście nowy rozdział więc go dodałam, mam nadzieje, że wam się podoba. Proszę o szczere komentarze i docenienie mojego wysiłku. Jak wam się podoba, co sądzicie o zajęciu chłopaków i Zaynie? Przepraszam, że krótki, ale ważne, że jest.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

środa, 1 maja 2013

Rozdział 6

* CHŁOPAKI , LOUIS *

Za każdym razem kiedy mamy jakiś plan, pojawiają się te dwie dziewuchy i wszystko idzie na marne. Tak samo było i tym razem. Siedzieliśmy z chłopakami na trybunach, tylko przy kilku włączonych lampach i
mieliśmy omawiać kolejne transakcje i " nasze tajne sprawy" aż tu nagle na sale wchodzą one. Jakby tego było mało zauważyłem zainteresowanie chłopaków ich osobami zwłaszcza kiedy zdjęły bluzy. Fakt, kiedy na nie spojrzałem sam się zainteresowałem. Obie miały coś bardzo dziwnego na rękach. Nie mogliśmy odróżnić czy to były tatuaże, jakieś rysunki długopisami czy może siniaki. Niall - nasz spec od wszystkiego chciał się przyjrzeć, ale ponieważ ma bardzo słabą koordynację ruchową to runął w dół, staczając się przez kolejne rzędy bardzo przy tym hałasując. A dziewczyny? Spojrzały się tam skąd pochodził hałas czyli w naszą stronę, chwyciły bluzy i prawie biegnąc opuściły sale gimnastyczną. Jak łanie które uciekają przed lwem. Wiem, to dziwne porównanie, ale czasami mam takie odbicia.

* KILKA TYGODNI PÓŻNIEJ, ROSE *

Jesteśmy właśnie z Emily w centrum handlowym. Ojciec pojechał w kolejną delegacje wiec przez kilka najbliższych dni jesteśmy jak by to powiedzieć " bezpieczne". Zero krzyku, bólu, płaczu. Brzmi okropnie, prawda? Mam ochotę czasami wejść do łazienki z żyletką w ręce, zamknąć oczy i pójść do lepszego świata. Gdzie nie ma bólu, cierpień. Nigdy się już nie obudzić. Bardzo często mam takie myśli, ale po chwili te myśli zostają zastąpione innymi. Jakimi? Że nie mogę zostawić Emily samej z tym wszystkim, z tym pedałem, który za wszelką cenę chce ją zaliczyć i przede wszystkim z tym tyranem, który śmie nazywać się naszym ojcem i przed innymi zgrywa kochającego ojca. Muszę pokazać, że mnie nie łatwo tak złamać, ostatnio słyszałam takie słowa: Do jednej negatywnej rzeczy trzeba znaleźć trzy pozytywne. Brzmiało to jakoś tak. Zgadzam się z tym, że są to bardzo mądre słowa, ale nie potrafię znaleźć żadnej pozytywnej rzeczy do mojej sytuacji. Moje rozmyślania przerwała siostra, która wyszła z przymierzalni w chyba setnej już sukience tego dnia. Kiedy obje już kupiłyśmy sobie jakieś ciuchy, zaczęłyśmy kierować się do samochodu. Kiedy siedziałyśmy w samochodzie i już miałam ruszać przed naszą maską przejechał samochód. Czarny, duży van. Dam sobie ręke uciąć, że skądś znałam kierowce, a kiedy moja siostra się na mnie porozumiewawczo spojrzała już wiedziałam, że samochód prowadził jeden z tych pedałów, a jak on prowadził to i reszta tam była. Nie trzeba było między nami słów żeby zrozumieć, że mam za nimi jechać. Ten dreszczyk emocji związany ze śledzeniem ich pomoże nam choć na chwile zapomnieć o otaczającej nas rzeczywistości.

* EMILY*

Podczas kiedy Rose prowadziła samochód, ja siedziałam jak na szpilkach. Z jednej strony bardzo chciałam się dowiedzieć co nieco o nich, wydają mi się podejrzani, a z drugiej strony odczuwałam niepokój z tym związany. Jechałyśmy za nimi jakieś 40 minut, aż w końcu zobaczyłyśmy ich samochód. Pod koniec naszej trasy ich zgubiłyśmy, ale wiernie jechałyśmy na przód i jest. Udało się! Podjechałyśmy pod stary, opuszczony budynek, który groził zawaleniem. Co oni tu robią do jasnej cholery? To pytanie błądziło po mojej głowie.
Zostawiłyśmy samochód trochę dalej i wysiadłyśmy. Szłyśmy powoli i o ile się dało bezszelestnie. Postanowiłyśmy się nie rozdzielać. Podeszłyśmy do jednego z okien i usłyszałyśmy krzyki. Zajrzałyśmy przez nie do środka, a to co tam zobaczyłyśmy zmroziło nam krew w kościach. Moje ciało zaczęło drżeć i nie wiem czy z powodu strachu czy zimna. Zakryłam sobie usta dłonią o moje struny głosowe chciały wydać już jakiś dźwięk. I zagadka się rozwiązała. Już wiemy dlaczego są czasami tacy dziwni, dlaczego są agresywni, dlaczego to miejsce jest oddalone od miasta jakieś 40 minut i dlaczego tu jest pusto. W opuszczonym budynku, w jednym z pomieszczeni są oni. Siedzą wszyscy - cała 5  - nad stołem na którym leży 5 pistoletów i biały proszek w kilkunastu torebeczkach.













Są źli, a nawet wściekli, widać to po ich mimice twarzy. Nagle jeden z nich - Louis o ile się nie myle wstał i wziął swoją broń. Zaczął się wydzierać, aż nagle broń wystrzeliła, a on spojrzał się w stronę okna przez które obie patrzyłyśmy...


...........................................................................................................................................................
Witam! Jak wam się podoba rozdział? Miał mieć za cel dostarczyć wam chwile grozy i dreszczyku emocji, ale chyba mi się nie udało. W tym rozdziale nie ma dialogów, ale w następnym już one sie pojawią. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe i rozdział wam się podoba. Zapraszam do czytania i komentowania.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Muzyka