poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 12

* HARRY *

Jechałem właśnie na spotkanie z Maxem. Jestem już blisko miejsca w którym się umówiliśmy, poza miastem, dokładnie jego obrzeża. 5 minut przed czasem.
- Styles jestem z ciebie dumny - powiedziałem do siebie, zauważyłem samochód Maxa, ale nie był on sam.
PSY!!! Kurde!!!!! Co oni tu robią? Stanąłem w bezpiecznej odległości i przyglądałem się całej sytuacji. Widać było, że Max był już nieźle wkurzony więc coś musiało się dziać. Postanowiłem nie reagować, ale musiałem to zrobić kiedy spostrzegłem, że gliniarze chcą przeszukać samochód. Tego już za wiele.Wysiadłem i skierowałem się w ich stronę. Jeden z gliniarzy kazał otworzyć Maxowi bagażnik, a drugi
już penetrował wnętrze auta. Powiedziałem jakgdyby nigdy nic: Siema Max, co tam? Zatrzymali cie, co?
- Jak widzisz
Staliśmy dalej, udawaliśmy, że ich penetrowanie auta nie robi na nas żadnego wrażenia  i obserwowaliśmy. Wkroczyliśmy do akcji dopiero wtedy kiedy jeden z psów, krzyknął do drugiego.
- Steve! Mam coś, popatrz- i wyciągnął, malutką torebeczkę w białym proszkiem. Spojrzeliśmy na siebie z Maxem i wiedzieliśmy już co robić. Ja zająłem się tym w środku, a Max tym drugim.
Podeszłem do niego do tyłu i uderzyłem z całej siły prętem z głowę. Ten na skutek uderzenia stracił przytomność i wpadł do środka. Odwróciłem się w stronę Maxa i widziałem, że sam nie da rady ze Stevem. Podbiegłem do kumpla, który był trzymany przez gliniarza. Miałem małe pole popisu, bo Max był z przodu więc jemu też mogłem coś zrobić. Max zaczął się szarpać ze stróżem prawa, a ja to wykorzystałem. Uderzyłem go od tyłu w głowę, kiedy puścił Maxa, upadł na ziemię, ale nie stracił przytomności. Razem z Maxem to wykorzystaliśmy i zaczęliśmy go kopać. Ode mnie dostał 3 razy w brzuch i żebra. W końcu stracił przytomność. Splunąłem jeszcze tylko na niego.
- Masz za swoje psie - krzyknąłem i pobiegliśmy do aut, zostawiając zakrwawionych i nieprzytomnych gliniarzy ukrytych w zaroślach.

* LOUIS *

- Gdzie do cholery jest Styles!!!!!!!???????????? Miał tu być z pieniędzmi jakieś 2 godziny temu!!!!!!!!!!!!
- Lou, spokojnie. Nie znasz Harrego? Pewnie poszli z Maxem na piwo i zaraz tu przyjedzie. - i jak na zawołanie drzwi wejściowe się otworzyły a w nich stanął Styles.
- Nareszcie, gdzieś ty był do cholery??!! Masz kase?
- No pewnie, że tak. Równo 20 tysięcy
- Masz szczęście, Stary?
- No?
- Dlaczego masz plamy krwi na koszulce?
- Lekkie starcie z psami
- Aha spoko, ale nie rozpoznali cię?
- Coś ty, oczywiście, że nie.
- To dobrze, miałbyś, mielibyśmy przerąbane
- Tak tak, chyba
- Mówiłeś coś.
- Tak, że musimy to uczcić.
- No jasne. Zbieramy się i do klubu.

* ROSE, NASTĘPNY DZIEŃ *

Dzień jak co dzień. Jedynie siniaków mam więcej na ciele niż wczoraj, ale to norma. Dla mnie to już normalne. Przez cały dzień w szkole, był spokój. Ani jednego z tej bandy pedałów. Przystojnych pedałów. Powiem wam w sekrecie, że trochę brakowało mi dzisiaj tej bandy. Nie ma ich już 3 dzień w szkole. Brakuje mi tych docinków Stylesa. Może i jest irytujący ale i  mega przystojny. To trzeba mu przyznać. Po
ostatniej lekcji kierowałyśmy się z Emily ku wyjściu ze szkoły kiedy nagle w drzwiach stanęłi oni. Wielki PAN I WŁADCA Harry Edward Styles i Jego KOMPAN, DRUGI PAN I WŁADCA Zayn Javadd Malik.
- A gdzie to ślicznotka się wybiera? Przecież dzisiaj mamy mieć korepetycje, czyż nie?
- Do domu, ja mówiłam, że nie mam zamiaru cię uczyć. Masz zbyt włochaty mózg.
- A ty twarz.
- Pffff, wybacz, ale ja idę do domu. Znadz sobie inną naiwną, która cię będzie uczyć. Bye - i skierowałam się w stronę drzwi. Kiedy łapałam za klamkę usłyszałam ten przeraźliwy krzyk
- CARTER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- źródłem tego przeraźliwego krzyku była dyrektorka, spojrzałam na Stylesa a on tylko się uśmiechnął - a gdzie to się panienka wybiera? Mam obniżyć panience ocenę z zachowania?
- Ja ten tego, właśnie szłam z Harrym do sali na te korepetycje.
- Czyżby?
- Tak!, Choć Harry - złapałam go za rękę i poszłam w stronę sali od historii. Co za idiota!!!!!!!!!!!!!!

* EMILY *

Patrzyłam jak moja siostra ciągnie za rękę Stylesa do sali historycznej.
- A panience to mam wysłać zaproszenie?
- yyyy, że mnie? Nie oczywiście, że nie. Już idę. Choć pajacu, znaczy się Zayn. - poszłam, ale o chwili spostrzegłam, że nikt obok mnie nie idzie, Odwróciłam się i zobaczyłam Zayna, który stał nonszalancko oparty o ścianę i się po chamsku uśmiechał.
- Idziesz?! - nic, żadnej reakcji, nadal stał z tym swoim podłym uśmieszkiem - No co?! - na te słowa
wyciągnął swoją dłoń w moją stronę.
- Ja też chce tak jak Harry być zaprowadzony za rękę do sali
- yyyyy, brałeś coś?
- Tylko witaminy
- To je zmień, są zdecydowanie za mocne, cisną ci na mózg, którego i tak nie masz
- Kiedy mnie rozbierałaś u mnie w domu, mój mózg ci nie przeszkadzał
- Idiota i zboczeniec
- No co?! Ja tylko stwierdzam fakty, to jak? - znów wyciągnął rękę w moją stronę, którą nie miałam innego wyjścia i ujęłam. Skierowaliśmy się do sali biologicznej. A tak z drugiej strony: Jak do cholery można mieć zagrożenie z biolologi?????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!



......................................................................................................................................................
HEJ! Przepraszam, że tak długo, ale miałam zastój z weną, i  chyba nadal go mam, bo rozdział jest całkowicie zrąbany. Żeby was jakoś udobruchać dodam jutro następny rozdział. Będą tam już opisane tylko korepetycje dziewczyn z chłopakami, więc przygotujcie się na różniste teksty i chamskie odzywki. A teraz co do tego: Jak wam sie podoba? Wiem, że zepsułam. Przepraszam i obiecuje się poprawić.I przepraszam za scenę bójki, nie umiem pisać brutalnych scen. Ale nie obraże się za kilka komentarzy. dacie mi tym motywacje, żeby na jutro napisać lepszy. Proszę :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział

Wybaczcie, że nic nie dodaje, ale mam kompletną pustkę w głowie. Wena i pomysły mnie opuściły, a na dodatek mam na pieńku z rodzicami i nie mogę siedzieć na kompie. Przepraszam was i obiecuje, że następny rozdział na pewno pojawi się w tym tygodniu, tylko nie wiem kiedy. Przepraszam i mam nadzieję, że będziecie wytrwali i mnie nie opuścicie. A teraz na przeprosiny dla was: One Direction bez KOSZULEK!

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 11

* ROSE *

Szłam razem ze Stylesem na tą głupią sale gimnastyczną, a dlaczego z nim? Pamiętacie, że moja kochana siostrzyczka mnie zostawiła i wsiąkła? Nie ? To teraz już wiecie. Szłam razem z nim, ale nie miałam zamiaru z nim rozmawiać, to co się wydarzyło kilka dni temu dla mnie nie ma znaczenia. Dupek zawsze pozostanie dupkiem, tak jak narkoman narkomanem, a ponieważ on jest i tym i tym to to stwierdzenie pasuje do niego jak ulał. Kilka razy do mnie zagadywał, ale jak to jak, zawsze zgaszałam go jakimś chamskim tekstem. W końcu zrozumiał, że konwersacji ze mną nie poprowadzi, kurcze! Konwersacji? Jakich ja słów używam, zdecydowanie za dużo przebywam z Emily, za dużo. Muszę to ograniczyć, ale jak? Jest moją siostrą? Dobra mniejsza z tym, doszliśmy z Harrym na sale. Od poszedł do reszty swojej bandy, a ja usiadłam kilka rzędów pod nimi. Najchętniej usiadłabym po drugiej stronie, ale nie mogłam. Dyrektorka, która była już na sali kazała mi usiąść tak żebym ją widziała i dokładnie słyszała. Musieliśmy jeszcze poczekać na moją siostrę i Malika, ale nie trwało to długo. Przyszli razem z woźnym, który powiedział coś na ucho dyrektorce, posłał Malikowi i Emily groźne spojrzenie i poszedł.
- Dobrze, skoro już wszyscy jesteście to mogę w końce wam to powiedzieć. Zanim przejdę do sedna sprawy chciałam wam wszystkim podziękować za udekorowanie tej sali. Was też się to tyczy chłopaki pomimo tego, że musieliście to robić. Zebrałam was tutaj, ponieważ ważą się wasze losy moi drodzy - zwróciła się w stronę siedzących chłopaków - możecie nie zdać i znów zostać w ostatniej klasie. Zapewne nie chcecie tego, mam rację? - oni tylko pokiwali twierdząco głowami, jeszcze nigdy nie widziałam ich tak skupionych - Dlatego również sprowadziłam was tutaj dziewczynki - tym razem mówiła to do nas - uczycie się bardzo dobrze, dostaniecie stypendia i jesteście w tej samej klasie co oni. Brakuje im niewiele aby zdać, chciałabym abyście im pomogły. Każdy z nich ma inny przedmiot do zaliczenia, Niall - chemię, Louis - matematykę, - Zayn - biologię, - Harry - historię, a Liam? Liam mój drogi ty zdasz, miałeś kilka zagrożeń, ale dałeś radę je wyprostować, gratuluję. Emily? Masz 6 z biologi, proszę cię pomóż Zaynowi, a ty Rose, jesteś rewelacyjna z historii. Ciebie proszę byś pomogła Harremu. Tobie Niall pomoże Margaret, a tobie Louis Jesy. Dziewczynki? Mogę na was liczyć?
- Oczywiście proszę pani - odezwała się moja siostrzyczka, z wymuszonym uśmiechem na twarzy, widać było, że jej też to się nie podoba.  Dyrektorka tylko uśmiechnęła się do nas, po czym wyszła z sali.
- Że co do cholery!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ja mam pomagać temu mopowi w historii? Przecież jemu nic nie wejdzie do łba, bo ma za dużo włosów na nim, nawet mózg ma włochaty!!!!!!!!!!!!!!!!! Ja się nie zgadzam!!!!!!!!!!!- nie wytrzymałam już i wybuchłam.
- Ślicznotko nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi, ale widać tobie to już nie pomoże - podszedł do mnie ten mop z chamskim uśmieszkiem na mordce
- Noi czego zęby suszysz?
- Bo w końcu będę miał możliwość bliżej cię poznać
- Chyba cię coś boli chłopczyku, nie mam zamiaru uczyć cię tej zasranej historii.
- Jeszcze zobaczymy piękna, a tak apropo wolę jak jesteś milsza.
- Słucham?
- Nie pamiętasz jak byłaś dla mnie miła? Jak dałem ci bluzę? Taką siebie wolę księżniczko - widziałam, że z każdym jego słowem oczy mojej siostry się powiększały, a we mnie krew buzowała.
- Uważaj, bo za chwilę zdejmę ci ten twój uśmieszek z tej twojej pięknej twarzyczki
On się tylko zaśmiał, zawołał chłopaków i poszli. Przed wyjściem Zayn zdążył się jeszcze odwrócić i krzyknąć do mojej siostry:
- To co śliczna! Kiedy uczymy się o rozmnażaniu człowieka? Wiesz lubię zajęcia praktyczne!!!!!!!!!!!!
Po czym zaśmiał się i opuścił pomieszczenie.

* ZAYN*

- To co panowie? Kierunek klub? Jak co tydzień? - zwróciłem się do idących z tyłu chłopaków.
- Oczywiście, że tak. Trzeba poderwać jakieś laseczki. - jak zwykle odezwał się Harry
- No to w drogę.
                                          ***
KLUB. Jak zwykle muzyka puszczona ma maxa, duszno, gorąco, opary różnych zapachów unosiły się w powietrzu. Skierowalimy się w stronę naszego stolika. Byliśmy tu stałymi gośćmi więc seksowna kelnerka, która była ubrana w mega skąpą skórzaną spódniczkę i czarny gorset wiedziała co nam podać. Każdy z nas wypił od razu  po 3 kieliszkach tequili, razem z Harrym skierowaliśmy się na parkiet w celu cotygodniowego wyrwania nowych lasek. Nie minęło 5 minut, a ja już widziałem jak Harry tańczy na parkiecie z jakąś brunetką. Moją uwagę przykuła rudowłosa ślicznotka, która samotnie sączyła drinka przy barze. Postanowiłem, że to ona będzie moją towarzyszką na ten wieczór.

*NASTĘPNEGO DNIA *

Po mojej upojnej nocy z rudowłosą pięknością o imieniu Alex, byłem w świetnym humorze. Nie ma to jak numerki na jedną noc, podbudowywuje to moją samoocenę, ale nadal nie zdobyłem najważniejszego - Emily. Będę miał ku temu sposobność, nie ucieknie mi,  i tak jest już moja. Wszedłem do domu Louisa, w którym mieliśmy wszyscy się dzisiaj rano spotkać. Nie było jeszcze wszystkich, był tylko Lou i Harry.
- Siemasz Styles, i jak tam brunetka? Było gorąca?
- Żebyś wiedział stary, nie spotkałem jeszcze tak napalonej dziewczyny . Tej nocy nie zapomnę, a u ciebie?
- Rewelacja, kolejna do zapisania na liście zaliczonych i to ruda, rozumiesz? Dobrze mówią, że rude są dobre w łóżku.
- Chłopaki! Przestańcie glińdzić o laskach, mamy ważniejsze sprawy. Na przykład sprawę zaginionego ostatnio towaru ....


* HARRY *

Wszystko co mówił Lou było na prawdę ważne, ale za nic nie mogłem się skupić. Nie dawała mi spokoju Rose, taka niby z milutka, a pazurki potrafi pokazać. Nie mogłem przestać myśleć o tym kiedy w końcu będę mógł poczuć jej ciało wijące się pod moim, moje usta na jej rozgrzanym ciele. Te myśli nie dawały mi spokoju, a jeśli dochodziła do tego wyobraźnia to... lepiej nie dokończe.
- Styles! Do cholery! Słuchasz mnie w ogóle??
- YYYYm tak
- To co przed chwilą powiedziałem?
- Że mamy ładną pogodę?
- Ty chyba na serio masz włochaty mózg i nic ci do niego nie dochodzi, ogarnji się!!!!!!!!!! Masz iść dzisiaj do Maxa po towar i bezpiecznie go dowieść do klienta, rozumiemy się? Jak coś się towarowi to uprzedzam cię, że pomimo tego, że się przyjaźnimy to cię zabjie, zrozumiano?
- Jasne
- To zbieraj się, za pół godziny masz się spotkać z Peterem i on da ci namiary na klienta.
Jak powiedział tak zrobiłem, wsiadłem do samochodu i ruszyłem, spokojnie jadąc, ale takiego obrotu spraw się nie spodziewałem.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam was serdecznie!! Jak się podoba? Mam nadzieję, że nie jest za krótki? A jak jest to przepraszam, ale na ten rozdział nie miałam pomysłu, mam pomysły na kolejne, a akurat na ten nie miałam. Przepraszam, następny rozdział będzie lepszy, będzie więcej Rose i Harrego. I przepraszam że zrobiłam zboczonych chłopaków, zwłaszcza Harrego. W następnym 2 rozdziałach będą sami oni więc się nie martwcie. Komentujcie, bo bardzo mi na tym zależy. Dziekuje wam za komentarze pod ostatnim rozdziałem, jesteście niesamowite. Dziękuje i licze na komentarze pod tym rozdziałem. Nawet nie wiecie jak to motywuje.Pamiętajcie o komentarzach do tego bloga i dwóch pozostałych. :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ


sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 10

* ROSE *

Czułam narastające napięcie, zamknęłam oczy w nadziej, że będzie mniej boleć, ale to nigdy nie pomaga. Tym razem pomogło, ale nie to, co innego. Nie dostałam, na mojej twarzy nie pojawi się kolejny siniak. Pewnie jesteście ciekawi co się stało, już mówię. Moim wybawcą okazał się Harry Edward Styles. Nigdy nie sądziłam, że będę mu za coś wdzięczna. Kiedy ojciec miał mnie uderzyć zadzwonił dzwonek do drzwi.
Poszedł otworzyć,a ja stałam jak głupia nw tym przedpokoju zamiast biec do pokoju, moja ciekawość zawsze musi wygrać.
- Dobry wieczór, przepraszam, że przeszkadzam, ale Rose ma moją bluzę, a ja miałem w niej klucze od domu i teraz nie mam jak do niego wejść- powiedział Harry do mojego ojca, na co ten spojrzał się na mnie
- yyyyy część Harry, trzymaj - zdjęłam z siebie bluze i mu ją podałam - przepraszam, kompletnie o niej zapomniałam
- Nie ma sprawy - wziął bluzę do ręki, wyjął z niej kluczyki i wyciągnął zpowrotem rękę, w której trzymał bluzę w moją stronę.
- Trzymaj
- Ale to twoja bluza
- Od dzisiaj jest twoja, ja potrzebowałem tylko kluczyków. Nie przyjmuje odmowy. - trzymał bluzę nadal wyciągniętą w moją stronę
- Dziękuje - powiedziałam i wzięłam bluzę
- Proszę, będę się już zbierał. Dziękuję i do widzenia panu - uśmiechnął się, a ja po raz pierwszy naprawdę mu się przyjrzałam. Dopiero teraz zauważyłam jakie ma słodkie dołeczki w policzkach, ale STOP.
Kiedy widziałam jak przekracza próg, a ojciec zamierza zamknąć drzwi, puściłam się pędem na górę. Wpadłam do pokoju i czym tylko mogłam zastawiłam drzwi.

* KILKA DNI PÓŹNIEJ * * EMILY *

Te kilka dni minęły całkiem dobrze, ojciec ostatnio nie pił, więc nie dostało nam się. Nawet ostatnio jego zachowanie względem nas się zmieniło. Ulżyło nam z Rose, ale czujemy i mamy wrażenie, że to "cisza przed burzą". Dzisiaj wstałyśmy wcześniej, bo dyrektorka kazała nam dokończyć dekorowanie sali, którą już prawie skończyłyśmy. Ubrałyśmy się i skierowałyśmy się do aut.
 JaRose

Kiedy dojechałyśmy pod szkołę była godzina 8, więc nie było zbyt wielu uczniów. Od razu poszłyśmy na sale. Skończyłyśmy tuż przed dzwonkiem, weszłyśmy do sali i zajęłyśmy miejsca. Sama się sobie dziwię, ale rozglądałam się po sali i szukałam Zayna, ale go nie znalazłam. Od kiedy wróciłam do domu po moim spotkaniu z Zaynem, czułam, że zbliżyliśmy się do siebie. Częściej gadaliśmy i w ogóle. Polubiłam go, ciekawa jestem co z tego wyniknie. Wypakowując się dostrzegłam, że z szafki nie wzięłam podręcznika, spytałam się czy mogę po niego iść. Nauczyciel kręcąc głową pozwolił mi, więc wyszłam z sali. Kiedy stałam przy szafce i szukałam w niej mojego podręcznika poczułam czyjeś ręce na swojej talii, a po chwili jak ten ktoś szeptał mi do ucha:
- Witaj skarbie, dawno się nie widzieliśmy - obrucił mnie tak, że stałam do niego przodem. Oparł mnie o szafkę obok tak, że moja głowa znajdowała się pomiędzy jego rękami. Jedną ręką opierał się o szafkę, a drugą trzymał na mojej talii i wędrował nią pod moją sukienkę. Spojrzał się na mnie i po chwili pocałował.
- Kiedy w końcu dokończymy to co zaczęliśmy, czekam już kilka dni - mówił do mnie pomiędzy pocałunkami
- Mogliśmy dokończyć to wtedy, ale widocznie masz ważniejsze rzeczy ode mnie
- Przepraszam cię kochanie, to już się więcej nie powtórzy - powiedział po czym znów wpił się w moje usta, staliśmy tak całując się dobre kilka minut. - To kiedy znów się spotkamy?
- Jutro w szkole, kochanie
- Jaka zabawna, podoba mi się
- Tobie podoba się wszystko co ma tyłek i długie nogi
- I jaka pyskata, coraz bardziej mnie pociągasz - pocałował mnie po czym zniknął w jednym z korytarzy.
W sumie zaskoczyło mnie moje zachowanie, nie wiem już jaka powinnam dla niego być. Czy miła, czy wredna. Pomóżcie!!!! Z jednej strony podoba mi się, jest przystojny, czarujący, miły i wie jak postępować z dziewczyną, ale z drugiej strony jest kompletnym dupkiem, któremu zależy tylko na jednym i właśnie teraz to dowiódł. Jest dupkiem, ale MEGA PRZYSTOJNYM. I co tu zrobić? Wzięłam podręcznik i wróciłam do sali. Opowiedziałam o wszystkim Rose, jaka była jej reakcja? W ogóle mnie nie słuchała. Byłą tak zamyślona, że nic do niej nie docierało. Ciekawa jestem o czym, a raczej o kim tak myśli.
                                                       ***
Kiedy po zajęciach kierowałyśmy się do aut, zatrzymała nam dyrektorka i powiedziała, żebyśmy poszły z nią na sale gimnastyczną, bo ma do naszej siódemki jakąś ważną sprawę. Szłam tuż za nimi kiedy poczułam jak
coś, a raczej ktoś wciąga mnie do szatni.
- Znów się spotykamy, kochanie. - nie dał mi nic odpowiedzieć, bo wpił się w moje usta. Byłam zszokowana  nie wiedziałam co zrobić, ale odwzajemniłam pocałunek. Czułam, że się uśmiecha. Przyparł mnie do ściany, jego ręce powędrowały na mój tyłek. Podniósł mnie,a ja oplotłam jego biodra swoimi nogami. Nasz pocałunek przeradzał się w coraz bardziej namiętny. Wplotłam swoją dłoń w jego włosy,a  on zaczął odpinać mi sukienkę z tyłu. Pod wpływem jego dotyku, przez moje ciało przeszły dreszcze. Jeszcze nigdy nie spotkałam chłopaka, który całował by tak obłędnie.

* ROSE*

- Słuchaj Emily, bo mam... - co jest kurde? Mówię do niej,a  jej nie ma. Wsiąkła jak śliwka w kompot. Zniknęła, to jest niepokojące. Szłam tyłem rozglądając się za Emily kiedy poczułam jak na coś wpadam.
- Przepraszam
- Nic się nie stało to moja wina, mogłem nie stać na środku, szukam Zayna, widziałaś go może?
- Nie widziałam, ja szukam Emily
- Coś mi się wydaje, że ich nie znajdziemy, choć
- Co? Gdzie?
- No jak to gdzie? Na sale - nie wiedziałam co zrobić, poszłam za nim innego wyjścia nie miałam



....................................................................................................................................
Witam! Przepraszam, że taki krótki i do kitu. Wiem, że obiecałam wam długi, ale nie miałam kompletnie pomysłu. Dziękuje wam za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Przyrzekam wam, że jeśli do poniedziałku będzie tutaj powyżej 10 komentarzy to dodam następny w poniedziałek. A teraz do rozdziału: Jak wam sie podoba? Myślicie, że Malik dopnie swego i wszystko wydarzy się w szatni? W następnym rozdziale więcej akcji a Rose, zapewniam, że będzie się działo.
Komentujcie, bo to strasznie motywuje.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Muzyka