* KILKA DNI PÓŹNIEJ, EMILY *
Nareszcie! W dniu dzisiejszym opuszczę to przeklęte miejsce. Miejsce, które przypomina mi o tych okropnych chwilach. Mój stan zdrowia się polepszył, ale sądzę, że urazy na psychice pozostaną do końca życia. Kiedy tu trafiłam miałam połamane żebra, lekkie wstrząśnienie mózgu i jeszcze jakieś schorzenia. Ale dzisiaj nareszcie stąd wyjdę. Właśnie czekam na szpitalnym łóżku, aż Zayn wróci od lekarza z wypisem. Tylko dzięki niemu i reszcie bandy nie wzięłam żyletki i nie skończyłam ze sobą. Przez wszystkie dni byli i czuwali ze mną, miałam w nich oparcie i czułam się bezpiecznie. Uświadomili mi, że mam dla kogo żyć.
- Idziemy? - głos Zayna wyrwał mnie z zamyślenia
- Jasne - odpowiedziałam, Zayn podszedł do mnie i pocałował. Wziął torbę z moimi rzeczami i wyszliśmy.
***
Dojechaliśmy właśnie pod domu, dom w którym nareszcie nic mi nie grozi. Pewnie dziwicie się, że wiem czym Zayn i reszta się zajmują, a jednak się ich nie boje. Macie rację - Wiem i nie boję się. Wiem też, że Zayn mnie kocha i nigdy mnie nie skrzywdzi. A reszta to moi przyjaciele na których mogę polegać.
- Mama! - kiedy weszłam od razu usłyszałam ten głosik, którego mi brakowało i poczułam małe rączki obejmujące mnie.
- Cześć kochanie - wzięłam Mellody na ręce, a ta się we mnie wtuliła.
* ROSE *
Siedziałam w sypialni mojej i Harry'ego i rozmyślałam nad wydarzeniami z ostatnich kilku tygodni. Analizowałam swoje życie i to jak się zmieniło. Dzisiaj nareszcie Emily wróciła do domu, mam nadzieję, że to znak, że ten koszmar się skończył. Kiedy byłam pewnego dnia u Emily opowiedziała mi wszystko. Wiem też, że Zayn zabił naszego ojca, a póżniej razem z Harrym zajęli się Justinem, który trafił za kratki i dostał 45 lat więzienia. Od chłopaków dowiedziałam się, że do szpitala zawieżli ją Liam i Niall, a Lou został i zajął się Eleanor. Te ostatnie dni były prawdziwym koszmarem, ale mam nadzieję, że w końcu się skończyły.Usłyszałam pukanie do drzwi, które przerwało moje myśli.
- Proszę - powiedziałam i już po chwili widziałam moją siostrę.. - Emily! - natychmiast znalazłam się przy niej i zamknęłam w uścisku. Brakowało mi jej, gdyby coś jej się stało, to byłby mój koniec.
Po ok godzinie siostrzanych zwierzeń, Emily powiedziała mi, że ma dla mnie bardzo ważną informację.
* ELEANOR *
- W zasadzie nie ona tylko ja - powiedziałam i nie czekając na pozwolenie weszłam do środka, a za mną Danielle. Powiedziałam jej o wszystkim o czym dowiedziała się Emily, zrobiła mi awanturę o to, że nasza misja polegnie, a szef nas zwolni, ale to moja ostateczna decyzja. Mam dosyć kłamania i oszukiwania, zwłaszcza Louisa.
- Siadajcie
- Rose, muszę, a w zasadzie musimy ci coś powiedzieć - bałam się jej reakcji, jest inna niż Emily, bardziej wybuchowa, ale postanowiłam, nie mogę się teraz wycofać.
- My.... - nie mogłam wydusić z siebie słowa, strach i stres opanował całe moje ciało
- Jesteśmy agentkami FBI - dokończyła za mnie Danielle
- Co?! - i tego się właśnie obawiałam, ona na pewno nie zareaguje tak samo jak Emily - Kim jesteście?
- Rose spokojnie, daj im to wyjaśnić - widząc zachowanie siostry, Emily wkroczyła do akcji i postanowiła ją uspokoić.
- Dobrze, słucham - usiadła znowu na łóżku i patrzyła wzrokiem mordercy na mnie i Danielle. Widząc, że ja
nie mam odwagi Danielle przejęła inicjatywę i zaczęła tłumaczyć wszystko tak jak ja Emily. Po bardzoooo długiej rozmowie Rose przekonała się trochę do nas i zrozumiała. Kamień spadł mi z serca. Siedziałyśmy nadal w pokoju, kiedy do Danielle przyszedł sms od chłopaków, a konkretnie Liama, mówiący, że mamy zejść na dół. Zgodnie z prośbą tak zrobiłyśmy. Weszłyśmy do salonu gdzie siedzieli. Harry i Zayn na kanapie, Liam na fotelu obok, a Louis na fotelu na przeciwko niego, Niall stał oparty o framugę drzwi.
- Danielle kochanie mogłabyś na chwilę tutaj podejść? - spytał się Liam, Dani zrobiła co chciał i podeszła do niego.
- Mam do ciebie kilka pytań, tylko obiecaj, że odpowiesz szczerze.
- Obiecuje - odpowiedziała mi z uśmiechem
- Kochasz mnie? - to pytanie zdziwiło nie tylko mnie i Danielle ale i reszte.
- Oczywiście, że tak
- A czy coś przede mną ukrywasz?
- Liam, no coś ty, co niby miałabym ukrywać?
- Może to że jesteś agentką FBI?! - wstał gwałtownie i stanął z Danielle twarzą w twarz
- Kochanie, co ty gadasz? Przecież mnie znasz, nikim takim nie jestem
- Nie kłam!!! - wydarł się na nią i wyciągnął pistolet, który skierował wprost na nią.
- Nie kłamę!!! - Dani zapierała się i nie chciała pęknąć
- Mówiłem ci nie kłam, jesteś parszywą zdzirą, która przez cały ten czas mnie, nas oszukiwała, i nie tylko ty. Okłamywałaś mnie,a ja ci zaufałem i nawet powiem ci, że kochałem, a teraz ŻEGNAJ - powiedział i ostatnie co usłyszałam z ust Danielle przed naciśnięciem spustu przez Liama to przepraszam.
Liam nacisnął spust i bezwładne ciało Danielle opadło na podłogę.
.................................................................................................................................................................
Hej! Pierwsza wiadomość to taka, że zapraszam na mój twitter gdzie informuję kiedy pojawią się następne rozdziały.@Kara3591 A teraz jak wam sie podoba? Mnie w ogóle, wyszedł do dupy. Za co was przepraszam.
W ty rozdziale jest nareszcie długo oczekiwane zabójstwo, spodziewałyście się takiego zwrotu akcji? Jak myślicie co zrobi Louis? Chcecie żeby jej wybaczył?
KOMENTUJCIE, DLA WAS TO CHWILA, A DLA MNIE WIELKA MOTYWACJA, NO I WIEM PRZYNAJMNIEJ, ŻE WAM SIĘ PODOBA :)
Wiem, że go zepsułam i mi nie wyszedł, ale mam nadzieję, że mnie nie opuścicie i nadal będziecie czytać...
ZA BŁĘDY PRZEPRASZAM
sobota, 28 września 2013
wtorek, 24 września 2013
Piątek
Hej, chciałabym was bardzo przeprosić, że nie ma nowego rozdziału, ale jak już wcześniej pisałam nie mam możliwości żeby go dodać. Wyniknęła mi w życiu niespodziewana sytuacja z którą muszę sobie poradzić oraz szkoła ( czyt, przedmioty zawodowe). Rozdział obiecuje, że pojawi się w piątek, ale pod wieczór. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej to zapraszam na mojego twittera i tam będę również informować kiedy pojawią się nowe rozdziały więc, zapraszam. @Kara3591
Niedługo również pojawią się twitterowe konta naszych bohaterów :D
Przepraszam jeszcze raz....
Niedługo również pojawią się twitterowe konta naszych bohaterów :D
Przepraszam jeszcze raz....
piątek, 20 września 2013
Rozdział 38
* ROSE *
- Nie chcieliśmy ci o tym mówić Rose, i tak dużo masz już martwień - usłyszałam głos Louisa
- Ale jak to?! Przecież to niemożliwe...! - nie chciałam dopuścić do siebie wiadomości o opuszczeniu więzienia przez mojego ojca
- Wypuszczono go za dobre zachowanie... - nie udało mu się dokończyć zdania, ponieważ Zayn wpadł jak terrorysta do pokoju
- Louis! Harry! Szybko na dół, już!! - i zanim się zorientowałam byłam w pokoju sama.
* KILKA DNI PÓŹNIEJ, ZAYN *
Siedziałem z Niallem w jego kanciapie i szukaliśmy jakiegoś znaku życia od dziewczyn, jakiegoś cudu. Przez ostatnie kilka dni nie potrafiłem normalnie funkcjonować, starałem się choć trochę udawać, dla własnej córki, ale chyba moje wysiłki szły na marne. Przez ostatnie dni czułem się gorzej niż wtedy kiedy zniknęły. Świadomość, że ta parszywa świnia została wypuszczona z więzienia powoduje, że mój pistolet sam się ładuje. Jedynymi osobami, które trzeźwo myślą są Liam, Niall i Harry. Louis stara się być twardy, ale po nim również widać, że cierpi. Moje myśli przerwał uporczywy pikający dźwięk i czerwona lampka, która zapalała się na ekranie.
- Niall! - zawołałem naszego speca
- Udało się! Zasuwaj na górę i wołaj chłopaków, znalazłem je - drugi raz nie trzeba mi było powtarzać, po kilkunastu sekundach cała nasza czwórka wpadła do pomieszczenia.
- Słuchajcie mnie uważnie....
* EMILY *
Te ostatnie dni były dla mnie katorgą, moje ciało jest całkowicie poturbowane i w siniakach. Przez ostatnie kilka dni dostało mi się więcej niż przez cały okres mieszkania z Nim. Codziennie rano Justin przychodził po mnie i siłą ciągnął do pomieszczenia, w którym On już na mnie czekał. Tam mnie wrzucał i zostawiał na Jego pastwę. Codziennie płakałam, cierpiałam i miałam ochotę umrzeć. Z dnia na dzień coraz bardziej nienawidziłam Jego, siebie i swojego życia. Kiedy w końcu On skończył się na mnie wyżywać, wracał Justin i do następnego dnia miałam spokój. Eleanor była w tych momentach dla mnie najważniejsza. Tylko dzięki niej jeszcze nie odebrałam sobie życia, a miałabym jak to zrobić...
Dzisiejszy dzień zaczął się tak samo, z trudem podniesienie powiek i zdanie sobie sprawy, że znów będę przeżywała piekło. Już nie kontrolowałam łez wypływających z moich oczu. Już nawet ból jaki powodował każdy ruch, nie miał dla mnie znaczenia. To tylko uświadamiało mi jakie marne i koszmarne jest moje życie.
Po powróceniu ze snów do teraźniejszości, drzwi się otworzyły, a w nich nie kto inny jak Justin.
Z samego początku jak zwykle zapierałam się, stawiałam opór i płakałam, ale zdałam sobie sprawę, że to tylko nic nie daje, a nawet pogarsza moją sytuację. Moje ręce zostały jak zawsze związane, szłam prowadzona do tego przeklętego miejsca. Z moich oczu poleciały łzy, a w głowie pojawiały się szczęśliwe chwile. Moje i Zayna, Mellody. Tylko te wspomnienia dawały mi siłę na dalszą walkę. Kolejne otwarcie drzwi i On ze swoim parszywym uśmieszkiem. Wepchnięcie do pokoju, zamknięcie drzwi i.... witajcie w piekle!
Podszedł do mnie i uderzył w twarz, zachwiałam się, ale nie upadłam, co go zdziwiło. Wczoraj Eleanor chciała mi choć trochę pomóc i pokazała mi kilka trików samoobrony, choć tyle mogła zrobić. Drugi zamach, drugie uderzenie, trzeci zamach, unik. Kiedy schyliłam się i nie udało mu się mnie uderzyć, wściekł się. Podszedł do mnie, złapał i dostawił z całej siły do ściany, a tam uderzył w brzuch, raz, dwa, trzy. Ból przeszył całe moje ciało, zgięłam się i upadłam, co było moim wielkim błędem. Obraz robi się zamazany i coraz ciemniejszy. Widzę tylko przebłyski. Drzwi z hukiem się otwierają, ja czuje kolejny silny cios, ale po chwili nie czuję nic, słyszę tylko jakieś krzyki, przekleństwa i strzał. Ogarnia mnie ciemność...
- Emily!!!!!!! - to ostanie słowo jakie słyszę i głos, Jego głos, Zayn....
Ciemność i pustka.
****
Ból, Przeszywający ból całego ciała. Brak sił. Nie mam sił na nic, całe moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. W mojej głowie pojawiają się obrazy z ostatnich chwil i... Zayn. Z trudem otworzyłam oczy. Czułam piekący ból, z moich oczu poleciały kolejne łzy. Nie wiem czy z bólu, czy z czegoś innego. Rozejrzałam się pomieszczeniu w jakim przebywałam. Białe ściany, które raziły mnie w oczy. I monitor, który wydawał irytujący dźwięk - pik, pik, pik. To to słyszałam przez cały czas....
Przejechałam dłoniom po pościeli, gładka i cała biała. Nie mam już żadnych wątpliwości, że jestem w szpitalu. Spojrzałam na monitor. Linia, która pokazywała bicie mojego serca, była raz w górze, raz w dole. Po raz kolejny w ostatnich dniach pragnęłam by była prosta. Bym zniknęła z tego świata, bym zasnęła i już nigdy nie cierpiała. Czy to tak wiele???
Usłyszałam jak drzwi do sali po cichu się otwierają, odwróciłam lekko głowę w stronę dochodzącego, cichego dźwięku. Zayn. Osoba, której mi najbardziej brakowało.... Podniósł swoją głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Jego brązowe oczy, były czerwone, miał co najmniej kilkudniowy zarost na twarzy. Widać było po nim zmartwienie, smutek i ból.
- Emily - wyszeptał, ale udało mi się to usłyszeć. Z moich oczu poleciały łzy, widok cierpiącego Zayna sprawiał, że czułam się jeszcze gorzej. Zamknęłam oczy, ale po chwili poczułam jego miękkie i ciepłe usta na swoich.
........................................................................................................................................
Hej! Jak wam sie podoba? W tym rozdziale nic się za bardzo nie dzieje, za co przepraszam, ale straciłam wenę, ale obiecuje, że powróci akcja. Mam nadzieję, że powrócą również komentarze. Mam do was pytanie: Wiecie może co to takiego CIERPLIWOŚĆ?
Przepraszam was, że nie dodaje tak często, ale mam swoje życie prywatne, szkołę i jeszcze pozostałe blogi. Na dodatek nie miałam pomysłu na ten rozdział. Błagam was bądźcie wyrozumiali i piszcie pytania typu: Kiedy następny?, dopiero jak bym nie dodawała z 10 dni. Takie pytania powodują, że nie motywujecie tylko tym bardziej sprawiacie, że nie napiszę tego rozdziału. WYROZUMIAŁOŚĆ I CIERPLIWOŚĆ - o to was proszę. I nie NIE OLEWAM TEGO BLOGA, mam prawo nie mieć pomysłu i weny.
20 KOMENTARZY - ROZDZIAŁ NASTĘPNY JUTRO
CZYTASZ - KOMENTUJESZ
- Nie chcieliśmy ci o tym mówić Rose, i tak dużo masz już martwień - usłyszałam głos Louisa
- Ale jak to?! Przecież to niemożliwe...! - nie chciałam dopuścić do siebie wiadomości o opuszczeniu więzienia przez mojego ojca
- Wypuszczono go za dobre zachowanie... - nie udało mu się dokończyć zdania, ponieważ Zayn wpadł jak terrorysta do pokoju
- Louis! Harry! Szybko na dół, już!! - i zanim się zorientowałam byłam w pokoju sama.
* KILKA DNI PÓŹNIEJ, ZAYN *
Siedziałem z Niallem w jego kanciapie i szukaliśmy jakiegoś znaku życia od dziewczyn, jakiegoś cudu. Przez ostatnie kilka dni nie potrafiłem normalnie funkcjonować, starałem się choć trochę udawać, dla własnej córki, ale chyba moje wysiłki szły na marne. Przez ostatnie dni czułem się gorzej niż wtedy kiedy zniknęły. Świadomość, że ta parszywa świnia została wypuszczona z więzienia powoduje, że mój pistolet sam się ładuje. Jedynymi osobami, które trzeźwo myślą są Liam, Niall i Harry. Louis stara się być twardy, ale po nim również widać, że cierpi. Moje myśli przerwał uporczywy pikający dźwięk i czerwona lampka, która zapalała się na ekranie.
- Niall! - zawołałem naszego speca
- Udało się! Zasuwaj na górę i wołaj chłopaków, znalazłem je - drugi raz nie trzeba mi było powtarzać, po kilkunastu sekundach cała nasza czwórka wpadła do pomieszczenia.
- Słuchajcie mnie uważnie....
* EMILY *
Te ostatnie dni były dla mnie katorgą, moje ciało jest całkowicie poturbowane i w siniakach. Przez ostatnie kilka dni dostało mi się więcej niż przez cały okres mieszkania z Nim. Codziennie rano Justin przychodził po mnie i siłą ciągnął do pomieszczenia, w którym On już na mnie czekał. Tam mnie wrzucał i zostawiał na Jego pastwę. Codziennie płakałam, cierpiałam i miałam ochotę umrzeć. Z dnia na dzień coraz bardziej nienawidziłam Jego, siebie i swojego życia. Kiedy w końcu On skończył się na mnie wyżywać, wracał Justin i do następnego dnia miałam spokój. Eleanor była w tych momentach dla mnie najważniejsza. Tylko dzięki niej jeszcze nie odebrałam sobie życia, a miałabym jak to zrobić...
Dzisiejszy dzień zaczął się tak samo, z trudem podniesienie powiek i zdanie sobie sprawy, że znów będę przeżywała piekło. Już nie kontrolowałam łez wypływających z moich oczu. Już nawet ból jaki powodował każdy ruch, nie miał dla mnie znaczenia. To tylko uświadamiało mi jakie marne i koszmarne jest moje życie.
Po powróceniu ze snów do teraźniejszości, drzwi się otworzyły, a w nich nie kto inny jak Justin.
Z samego początku jak zwykle zapierałam się, stawiałam opór i płakałam, ale zdałam sobie sprawę, że to tylko nic nie daje, a nawet pogarsza moją sytuację. Moje ręce zostały jak zawsze związane, szłam prowadzona do tego przeklętego miejsca. Z moich oczu poleciały łzy, a w głowie pojawiały się szczęśliwe chwile. Moje i Zayna, Mellody. Tylko te wspomnienia dawały mi siłę na dalszą walkę. Kolejne otwarcie drzwi i On ze swoim parszywym uśmieszkiem. Wepchnięcie do pokoju, zamknięcie drzwi i.... witajcie w piekle!
Podszedł do mnie i uderzył w twarz, zachwiałam się, ale nie upadłam, co go zdziwiło. Wczoraj Eleanor chciała mi choć trochę pomóc i pokazała mi kilka trików samoobrony, choć tyle mogła zrobić. Drugi zamach, drugie uderzenie, trzeci zamach, unik. Kiedy schyliłam się i nie udało mu się mnie uderzyć, wściekł się. Podszedł do mnie, złapał i dostawił z całej siły do ściany, a tam uderzył w brzuch, raz, dwa, trzy. Ból przeszył całe moje ciało, zgięłam się i upadłam, co było moim wielkim błędem. Obraz robi się zamazany i coraz ciemniejszy. Widzę tylko przebłyski. Drzwi z hukiem się otwierają, ja czuje kolejny silny cios, ale po chwili nie czuję nic, słyszę tylko jakieś krzyki, przekleństwa i strzał. Ogarnia mnie ciemność...
- Emily!!!!!!! - to ostanie słowo jakie słyszę i głos, Jego głos, Zayn....
Ciemność i pustka.
****
Ból, Przeszywający ból całego ciała. Brak sił. Nie mam sił na nic, całe moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. W mojej głowie pojawiają się obrazy z ostatnich chwil i... Zayn. Z trudem otworzyłam oczy. Czułam piekący ból, z moich oczu poleciały kolejne łzy. Nie wiem czy z bólu, czy z czegoś innego. Rozejrzałam się pomieszczeniu w jakim przebywałam. Białe ściany, które raziły mnie w oczy. I monitor, który wydawał irytujący dźwięk - pik, pik, pik. To to słyszałam przez cały czas....
Przejechałam dłoniom po pościeli, gładka i cała biała. Nie mam już żadnych wątpliwości, że jestem w szpitalu. Spojrzałam na monitor. Linia, która pokazywała bicie mojego serca, była raz w górze, raz w dole. Po raz kolejny w ostatnich dniach pragnęłam by była prosta. Bym zniknęła z tego świata, bym zasnęła i już nigdy nie cierpiała. Czy to tak wiele???
Usłyszałam jak drzwi do sali po cichu się otwierają, odwróciłam lekko głowę w stronę dochodzącego, cichego dźwięku. Zayn. Osoba, której mi najbardziej brakowało.... Podniósł swoją głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Jego brązowe oczy, były czerwone, miał co najmniej kilkudniowy zarost na twarzy. Widać było po nim zmartwienie, smutek i ból.
- Emily - wyszeptał, ale udało mi się to usłyszeć. Z moich oczu poleciały łzy, widok cierpiącego Zayna sprawiał, że czułam się jeszcze gorzej. Zamknęłam oczy, ale po chwili poczułam jego miękkie i ciepłe usta na swoich.
........................................................................................................................................
Hej! Jak wam sie podoba? W tym rozdziale nic się za bardzo nie dzieje, za co przepraszam, ale straciłam wenę, ale obiecuje, że powróci akcja. Mam nadzieję, że powrócą również komentarze. Mam do was pytanie: Wiecie może co to takiego CIERPLIWOŚĆ?
Przepraszam was, że nie dodaje tak często, ale mam swoje życie prywatne, szkołę i jeszcze pozostałe blogi. Na dodatek nie miałam pomysłu na ten rozdział. Błagam was bądźcie wyrozumiali i piszcie pytania typu: Kiedy następny?, dopiero jak bym nie dodawała z 10 dni. Takie pytania powodują, że nie motywujecie tylko tym bardziej sprawiacie, że nie napiszę tego rozdziału. WYROZUMIAŁOŚĆ I CIERPLIWOŚĆ - o to was proszę. I nie NIE OLEWAM TEGO BLOGA, mam prawo nie mieć pomysłu i weny.
20 KOMENTARZY - ROZDZIAŁ NASTĘPNY JUTRO
CZYTASZ - KOMENTUJESZ
czwartek, 12 września 2013
Rozdział 37
* EMILY *
Moje serce zaczęło szybciej bić, z mojej głowy wyparowały wszystkie myśli. Moim ciałem zaczęły targać dreszcze. Jedynymi emocjami jakie czułam były strach i panika, która rosła z sekundy na sekundę. Moje oczy wbrew mojej woli wpatrzone były w JEGO twarz. W twarz osoby przez którą przeżyłam największy koszmar mojego życia. W osobę, która sprawiła, że zwątpiłam w uczucie jakim jest miłość, w samą siebie.
W jego oczach widziałam ogień nienawiści i wściekłość, jego usta uformowały się w pewnym siebie uśmiechu, który pojawiał się zawsze kiedy wiedział, że ma nad nami przewagę i nikt nam nie pomoże. Zrobił krok w moją stronę, a moje ciało zareagowało tak samo jak zawsze - odsunęłam się i skuliłam. Spojrzał na mnie oczami pełnymi pogardy. Uderzył mnie w twarz po czym złapał za ramię wyciągając z pomieszczenia w jakim się znajdowałam. Moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Gdy wrzucił mnie do jakiegoś białego i ogromnego pomieszczenia, w którym zauważyłam Justina, kilka naładowanych pistoletów i biały proszek - zaczynałam ze strachu, paniki i nadmiaru emocji, tracić kontakt ze światem. Przed oczami widziałam plamy, a całe pomieszczenie wirowało. Ostatnie co widziałam i czułam przed całkowitą ciemnością to ON stojący nade mną i ogromny ból brzucha....
******
Moje powieki z trudem zaczęły podnosić się do góry. Złapałam się lekko za głowę, ale poczułam coś mokrego. Serce zaczęło mi szybciej bić. Otworzyłam oczy i spojrzałam na swoją dłoń, która była cała we krwi.
- Emily, obudziłaś się! Jak się czujesz?! Błagam powiedz coś - słyszałam głos Eleanor, ale byłam w zbyt wielkim szoku, by cokolwiek odpowiedzieć. Czułam jak w moich oczach gromadzą się łzy, które po chwili zaczęły spływać po mojej twarzy. Znów to samo! Znów powtarza się ten koszmar! Nigdy się od tego nie uwolnię! Wtuliłam się w ciało Eleanor i pozwoliłam moim łzom spływać. Jednak El nie była Zaynem. Przy nim czułam się bezpieczna, brakowało mi go, a jego nie ma, kiedy go najbardziej potrzebuje.
- Ciiii, spokojnie. Będzie dobrze... - El próbowała mnie uspokoić, ale emocje górowały nad moim zdrowym rozsądkiem
- Dobrze?! Czy ty siebie słyszysz?! Jak może być dobrze?! Mój koszmar powrócił, rozumiesz?! Znów jestem przez niego katowana, już wolałabym umrzeć niż przeżywać to po raz kolejny!!!!!!!
- Emily, uspokój się, wiem jak to wygląda, ale będzie dobrze. Ja.... - i tu się zacięła
- Co ja? Eleanor do cholery!!!!!!!
- Ja jestem agentką FBI. Wiedzą gdzie jesteśmy i już niedługo powinni nas stąd uwolnić - spuściła głowę w dół, a mój głos zanikł.
- Ki...Ki....Kim jesteś? Louis o tym wie? Okłamywałaś nas wszystkich? Jesteś oszustką?!!!
- Emily, to nie tak...
- To jak?! Słucham!!!!!!!!!
- Jestem agentką FBI, moim zadaniem było ochronić ciebie i Rose przed chłopakami. Miałyśmy nie dopuścić do tego by chłopaki was znaleźli, a przy okazji kontrolować ich interesy. To tyle co powinnaś wiedzieć.
- Miałyśmy?
- Tak, ja i Danielle...
- Chłopaki nic nie wiedzą? - w sumie to bardziej stwierdziłam niż spytałam, bo to było oczywiste. El zaprzeczyła ruchem głowy.- Czli to wszytko to kłamstwo? Nie jesteś tą za którą się podajesz? Okłamywałaś, przepraszam, Okłamywałyście i oszukiwałyście nas, przyjaciół....
- Przepraszam....
- Mam w dupie twoje przepraszam!!!!!!Zaufałam ci!
- Nie rozumiesz, że to było dla waszego bezpieczeństwa? Nie mów nic chłopakom, proszę
- Nie powiem, ty to zrobisz.... - powiedziałam z głosem pełnym furii i usiadłam na podłodze z dala od niej
* ELEANOR *
- Nie powiem, ty to zrobisz.... - słowa, które przeszyły mnie jak sztylet. Jak mam powiedzieć osobie, którą kocham, że przez cały ten czas, przez te wszystkie lata ją okłamywałam? Louis mnie znienawidzi..... Nie jestem w stanie mu tego powiedzieć, za bardzo go kocham. Nie zniosę tego, że przeze mnie będzie cierpiał... Osunęłam się po przeciwległej ścianie od tej o którą opierała się Emily. Była na mnie wściekła i nie dziwię się. Jest dla mnie jak siostra, tak jak i Rose. Przeze mnie teraz cierpi... Dosyć, że powrócił jej koszmar i po raz kolejny zmasakrował jej ciało, to dowiedziała się, że ją okłamywałam.
- Rozumiem, że mnie nienawidzisz i nie chcesz mnie znać. Jak tylko nas uwolnią, obiecuje, że odejdę i zniknę z waszego życia... - zmusiłam się do wypowiedzenia tych słów, pomimo łamiącego się głosu i łez.
- Nie nienawidzę cię, staram się tylko to wszystko zrozumieć i uporządkować - spojrzałam na nią, miała oczy pełne łez. Odważyłam się i usiadłam obok niej. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, bez słowa wtuliła się we mnie
- Przepraszam - wyszeptałam, a łzy samoistnie zaczęły spływać po mojej twarzy
* ROSE *
- Zrób coś!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Rose, robimy wszystko co w naszej mocy... Chodź tutaj - Harry rozpostarł swoje ręce, w które wpadłam, wtulając się w jego ciało i pozwalając łzom wydostawać się z moich oczu. W odróżnieniu do Zayna, nie jestem wybuchowa. Wszyscy przejęliśmy się zniknięciem Eleanor i Emily. Szukamy ich za wszelką cenę. Chłopaki coś wiedzą, i ja to wiem, ale nie chcą mi o niczym powiedzieć.
- Harry, błagam cię powiedz mi co wiesz. Ja wiem, że coś ukrywacie
- Rose daj już spokój
- Harry!!
- To dla twojego bezpieczeństwa
- Harry!!!!!!
- Wasz ojciec został wypuszczony z więzienia....
................................................................................................................................
Hej! Oto nowy rozdział. Jak wam się podoba? Już za jakieś 2 lub 3 rozdziały będzie morderstwo, więc szykujcie się na dużą dawkę wrażeń. Jako ostatnie powiem, że proszę was o komentarze, bo ostatnio było mi przykro, że tylko 15 komentarzy :( To tyle....
PROSZĘ, KOMENTUJCIE, DLA WAS TO , A DLA MNIE WIELKA MOTYWACJA
CZYTASZ= KOMENTUESZ
Za wszelkie błędy przepraszam, jestem tylko człowiekiem
Moje serce zaczęło szybciej bić, z mojej głowy wyparowały wszystkie myśli. Moim ciałem zaczęły targać dreszcze. Jedynymi emocjami jakie czułam były strach i panika, która rosła z sekundy na sekundę. Moje oczy wbrew mojej woli wpatrzone były w JEGO twarz. W twarz osoby przez którą przeżyłam największy koszmar mojego życia. W osobę, która sprawiła, że zwątpiłam w uczucie jakim jest miłość, w samą siebie.
W jego oczach widziałam ogień nienawiści i wściekłość, jego usta uformowały się w pewnym siebie uśmiechu, który pojawiał się zawsze kiedy wiedział, że ma nad nami przewagę i nikt nam nie pomoże. Zrobił krok w moją stronę, a moje ciało zareagowało tak samo jak zawsze - odsunęłam się i skuliłam. Spojrzał na mnie oczami pełnymi pogardy. Uderzył mnie w twarz po czym złapał za ramię wyciągając z pomieszczenia w jakim się znajdowałam. Moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Gdy wrzucił mnie do jakiegoś białego i ogromnego pomieszczenia, w którym zauważyłam Justina, kilka naładowanych pistoletów i biały proszek - zaczynałam ze strachu, paniki i nadmiaru emocji, tracić kontakt ze światem. Przed oczami widziałam plamy, a całe pomieszczenie wirowało. Ostatnie co widziałam i czułam przed całkowitą ciemnością to ON stojący nade mną i ogromny ból brzucha....
******
Moje powieki z trudem zaczęły podnosić się do góry. Złapałam się lekko za głowę, ale poczułam coś mokrego. Serce zaczęło mi szybciej bić. Otworzyłam oczy i spojrzałam na swoją dłoń, która była cała we krwi.
- Emily, obudziłaś się! Jak się czujesz?! Błagam powiedz coś - słyszałam głos Eleanor, ale byłam w zbyt wielkim szoku, by cokolwiek odpowiedzieć. Czułam jak w moich oczach gromadzą się łzy, które po chwili zaczęły spływać po mojej twarzy. Znów to samo! Znów powtarza się ten koszmar! Nigdy się od tego nie uwolnię! Wtuliłam się w ciało Eleanor i pozwoliłam moim łzom spływać. Jednak El nie była Zaynem. Przy nim czułam się bezpieczna, brakowało mi go, a jego nie ma, kiedy go najbardziej potrzebuje.
- Ciiii, spokojnie. Będzie dobrze... - El próbowała mnie uspokoić, ale emocje górowały nad moim zdrowym rozsądkiem
- Dobrze?! Czy ty siebie słyszysz?! Jak może być dobrze?! Mój koszmar powrócił, rozumiesz?! Znów jestem przez niego katowana, już wolałabym umrzeć niż przeżywać to po raz kolejny!!!!!!!
- Emily, uspokój się, wiem jak to wygląda, ale będzie dobrze. Ja.... - i tu się zacięła
- Co ja? Eleanor do cholery!!!!!!!
- Ja jestem agentką FBI. Wiedzą gdzie jesteśmy i już niedługo powinni nas stąd uwolnić - spuściła głowę w dół, a mój głos zanikł.
- Ki...Ki....Kim jesteś? Louis o tym wie? Okłamywałaś nas wszystkich? Jesteś oszustką?!!!
- Emily, to nie tak...
- To jak?! Słucham!!!!!!!!!
- Jestem agentką FBI, moim zadaniem było ochronić ciebie i Rose przed chłopakami. Miałyśmy nie dopuścić do tego by chłopaki was znaleźli, a przy okazji kontrolować ich interesy. To tyle co powinnaś wiedzieć.
- Miałyśmy?
- Tak, ja i Danielle...
- Chłopaki nic nie wiedzą? - w sumie to bardziej stwierdziłam niż spytałam, bo to było oczywiste. El zaprzeczyła ruchem głowy.- Czli to wszytko to kłamstwo? Nie jesteś tą za którą się podajesz? Okłamywałaś, przepraszam, Okłamywałyście i oszukiwałyście nas, przyjaciół....
- Przepraszam....
- Mam w dupie twoje przepraszam!!!!!!Zaufałam ci!
- Nie rozumiesz, że to było dla waszego bezpieczeństwa? Nie mów nic chłopakom, proszę
- Nie powiem, ty to zrobisz.... - powiedziałam z głosem pełnym furii i usiadłam na podłodze z dala od niej
* ELEANOR *
- Nie powiem, ty to zrobisz.... - słowa, które przeszyły mnie jak sztylet. Jak mam powiedzieć osobie, którą kocham, że przez cały ten czas, przez te wszystkie lata ją okłamywałam? Louis mnie znienawidzi..... Nie jestem w stanie mu tego powiedzieć, za bardzo go kocham. Nie zniosę tego, że przeze mnie będzie cierpiał... Osunęłam się po przeciwległej ścianie od tej o którą opierała się Emily. Była na mnie wściekła i nie dziwię się. Jest dla mnie jak siostra, tak jak i Rose. Przeze mnie teraz cierpi... Dosyć, że powrócił jej koszmar i po raz kolejny zmasakrował jej ciało, to dowiedziała się, że ją okłamywałam.
- Rozumiem, że mnie nienawidzisz i nie chcesz mnie znać. Jak tylko nas uwolnią, obiecuje, że odejdę i zniknę z waszego życia... - zmusiłam się do wypowiedzenia tych słów, pomimo łamiącego się głosu i łez.
- Nie nienawidzę cię, staram się tylko to wszystko zrozumieć i uporządkować - spojrzałam na nią, miała oczy pełne łez. Odważyłam się i usiadłam obok niej. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, bez słowa wtuliła się we mnie
- Przepraszam - wyszeptałam, a łzy samoistnie zaczęły spływać po mojej twarzy
* ROSE *
- Zrób coś!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Rose, robimy wszystko co w naszej mocy... Chodź tutaj - Harry rozpostarł swoje ręce, w które wpadłam, wtulając się w jego ciało i pozwalając łzom wydostawać się z moich oczu. W odróżnieniu do Zayna, nie jestem wybuchowa. Wszyscy przejęliśmy się zniknięciem Eleanor i Emily. Szukamy ich za wszelką cenę. Chłopaki coś wiedzą, i ja to wiem, ale nie chcą mi o niczym powiedzieć.
- Harry, błagam cię powiedz mi co wiesz. Ja wiem, że coś ukrywacie
- Rose daj już spokój
- Harry!!
- To dla twojego bezpieczeństwa
- Harry!!!!!!
- Wasz ojciec został wypuszczony z więzienia....
................................................................................................................................
Hej! Oto nowy rozdział. Jak wam się podoba? Już za jakieś 2 lub 3 rozdziały będzie morderstwo, więc szykujcie się na dużą dawkę wrażeń. Jako ostatnie powiem, że proszę was o komentarze, bo ostatnio było mi przykro, że tylko 15 komentarzy :( To tyle....
PROSZĘ, KOMENTUJCIE, DLA WAS TO , A DLA MNIE WIELKA MOTYWACJA
CZYTASZ= KOMENTUESZ
Za wszelkie błędy przepraszam, jestem tylko człowiekiem
poniedziałek, 2 września 2013
Rozdział 36
* LOUIS *
- To sowa, tylko jedna osoba jaką znam ma taki tatuaż. Zabije gnoja! - i zanim się zorientowaliśmy, Zayn zniknął za drzwiami, Liam szybko ruszył za nim,a my zostaliśmy.
- Dobra, czy któryś z was wie o kim on mówił? - spytałem pozostałych
- O Justinie - odpowiedział Niall - O cholera!
- Co się stało? - Harry wydał się mocno zainteresowany
- Ojciec Emily i Rose został 2 dni temu wypuszczony z więzienia....
- I ty to mi teraz mówisz?! - wydarł się Harry po czym wyszedł. Niall i ja spojrzeliśmy na siebie.
- Trzeba coś wymyślić zanim będzie za późno... - powiedziałem i zabraliśmy się z Niallem do roboty
* EMILY *
Tak, zakupy to coś czego potrzebowałam. Zawsze mnie odstresowują i poprawiają humor. Kiedy byłyśmy w centrum handlowym podzieliłyśmy się z dziewczynami. Ja i Eleanor poszłyśmy w jedną stronę, a Rose i Danielle w drugą. Dlaczego? Każda z nas chciała coś innego zobaczyć więc wpadłyśmy na ten pomysł, a o umówionej godzinie spotkamy się i pójdziemy do Milkshake City. Chodziłyśmy z El po sklepach i rozmawiałyśmy na wiele tematów. W pewnym momencie El zauważyła coś bardzo interesującego w sklepie do którego wchodziło się z zewnątrz, więc byłyśmy zmuszone wyjść z centrum. El z uśmiechem na ustach wyprzedziła mnie i wparowała do sklepu. Ja skierowałam się za nią, ale kiedy już miałam wchodzić do sklepu, ktoś zakrył mi usta chusteczką, która była nasączona dziwną substancją. Chciałam wyrwać się i krzyczeć, ale zamiast tego zapadłam w sen....
Obudziłam się w ciemnym i zimnym pomieszczeniu. Praktycznie nie było okna, bo takie, które jest zakryte dechami nie można nazwać oknem, nie? Podniosłam głowę i usiadłam, mój wzrok zaczął przyzwyczajać się do ciemności jaka panowała w pomieszczeniu, kiedy to się stało zauważyłam, że w rogu stoi jakiś stolik, na którym jest chyba jedzenie, nic więcej w pomieszczeniu nie było oprócz łóżka, na którym siedziałam. Nie wiedziałam gdzie jestem, ani co tutaj robię. Przez moje ciało przechodziły dreszcze spowodowane strachem i zimną temperaturą, jaka panowała w pomieszczeniu. Bałam się. Moje serce strasznie szybko pracowało, w mojej głowie było tyle myśli, że dziwię się, że się tam pomieściły. Usiadłam z podkurczonymi nogami na łóżku i zaczęłam płakać. Ze strachu, z bezsilności. To zaczynało mnie przerastać, co z Mellody, co z Eleanor? Tyle pytań, a ani jednej odpowiedzi. W pewnym momencie drzwi od "pokoju" się otworzyły, ja ze strachu aż podskoczyłam. Ktoś coś krzyknął i ktoś wleciał z impetem do pokoju, a raczej został wrzucony. Podniosłam się żeby zobaczyć kto to i wtedy doznałam szoku. Eleanor, czym prędzej zleciałam z łóżka i doleciałam do niej. Miała krew na twarzy i była ledwo przytomna. Wszelkimi sposobami jakie przychodziły mi do głowy próbowałam ja ocucić, po moich policzkach spływały łzy.
Po 30 minutach udało mi się ocucić Eleanor, wyjęłam z kieszeni chusteczki i zmoczyłam ją wodą z butelki, która stała na stoliku i zaczęłam przemywać jej twarz. Kiedy kończyłam to robić, drzwi ponownie się otworzyły. Odwróciłam głowę i moja krew w żyłach przestała płynąć. Czułam jak fala strachu przepływa przez moje ciało.
- Witaj ponownie, tym razem żywa stąd nie wyjdziesz
.................................................................................................................................
Hej! Dzisiaj taki krótki, ale to na zachętę, w następnym rozdziale dowiecie się kim jest Eleanor, ale to w następnym. Jak wam się ten rozdział podoba?Chciałabym zakomunikować, że rozdziały ze względu na rozpoczęty rok szkolny będą pojawiać się tylko w weekendy, bo mój plan lekcji nie pozwala na nic innego. Kończę prawie zawsze jak nie o 16 to o 18, więc wybaczcie mi to, ale to nie ode mnie zależy.
KOMENTUJCIE, DLA WAS TO CHWILA, A DLA MNIE WIELKA MOTYWACJA
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Za wszelkie błędy przepraszam
- To sowa, tylko jedna osoba jaką znam ma taki tatuaż. Zabije gnoja! - i zanim się zorientowaliśmy, Zayn zniknął za drzwiami, Liam szybko ruszył za nim,a my zostaliśmy.
- Dobra, czy któryś z was wie o kim on mówił? - spytałem pozostałych
- O Justinie - odpowiedział Niall - O cholera!
- Co się stało? - Harry wydał się mocno zainteresowany
- Ojciec Emily i Rose został 2 dni temu wypuszczony z więzienia....
- I ty to mi teraz mówisz?! - wydarł się Harry po czym wyszedł. Niall i ja spojrzeliśmy na siebie.
- Trzeba coś wymyślić zanim będzie za późno... - powiedziałem i zabraliśmy się z Niallem do roboty
* EMILY *
Tak, zakupy to coś czego potrzebowałam. Zawsze mnie odstresowują i poprawiają humor. Kiedy byłyśmy w centrum handlowym podzieliłyśmy się z dziewczynami. Ja i Eleanor poszłyśmy w jedną stronę, a Rose i Danielle w drugą. Dlaczego? Każda z nas chciała coś innego zobaczyć więc wpadłyśmy na ten pomysł, a o umówionej godzinie spotkamy się i pójdziemy do Milkshake City. Chodziłyśmy z El po sklepach i rozmawiałyśmy na wiele tematów. W pewnym momencie El zauważyła coś bardzo interesującego w sklepie do którego wchodziło się z zewnątrz, więc byłyśmy zmuszone wyjść z centrum. El z uśmiechem na ustach wyprzedziła mnie i wparowała do sklepu. Ja skierowałam się za nią, ale kiedy już miałam wchodzić do sklepu, ktoś zakrył mi usta chusteczką, która była nasączona dziwną substancją. Chciałam wyrwać się i krzyczeć, ale zamiast tego zapadłam w sen....
Obudziłam się w ciemnym i zimnym pomieszczeniu. Praktycznie nie było okna, bo takie, które jest zakryte dechami nie można nazwać oknem, nie? Podniosłam głowę i usiadłam, mój wzrok zaczął przyzwyczajać się do ciemności jaka panowała w pomieszczeniu, kiedy to się stało zauważyłam, że w rogu stoi jakiś stolik, na którym jest chyba jedzenie, nic więcej w pomieszczeniu nie było oprócz łóżka, na którym siedziałam. Nie wiedziałam gdzie jestem, ani co tutaj robię. Przez moje ciało przechodziły dreszcze spowodowane strachem i zimną temperaturą, jaka panowała w pomieszczeniu. Bałam się. Moje serce strasznie szybko pracowało, w mojej głowie było tyle myśli, że dziwię się, że się tam pomieściły. Usiadłam z podkurczonymi nogami na łóżku i zaczęłam płakać. Ze strachu, z bezsilności. To zaczynało mnie przerastać, co z Mellody, co z Eleanor? Tyle pytań, a ani jednej odpowiedzi. W pewnym momencie drzwi od "pokoju" się otworzyły, ja ze strachu aż podskoczyłam. Ktoś coś krzyknął i ktoś wleciał z impetem do pokoju, a raczej został wrzucony. Podniosłam się żeby zobaczyć kto to i wtedy doznałam szoku. Eleanor, czym prędzej zleciałam z łóżka i doleciałam do niej. Miała krew na twarzy i była ledwo przytomna. Wszelkimi sposobami jakie przychodziły mi do głowy próbowałam ja ocucić, po moich policzkach spływały łzy.
Po 30 minutach udało mi się ocucić Eleanor, wyjęłam z kieszeni chusteczki i zmoczyłam ją wodą z butelki, która stała na stoliku i zaczęłam przemywać jej twarz. Kiedy kończyłam to robić, drzwi ponownie się otworzyły. Odwróciłam głowę i moja krew w żyłach przestała płynąć. Czułam jak fala strachu przepływa przez moje ciało.
- Witaj ponownie, tym razem żywa stąd nie wyjdziesz
.................................................................................................................................
Hej! Dzisiaj taki krótki, ale to na zachętę, w następnym rozdziale dowiecie się kim jest Eleanor, ale to w następnym. Jak wam się ten rozdział podoba?Chciałabym zakomunikować, że rozdziały ze względu na rozpoczęty rok szkolny będą pojawiać się tylko w weekendy, bo mój plan lekcji nie pozwala na nic innego. Kończę prawie zawsze jak nie o 16 to o 18, więc wybaczcie mi to, ale to nie ode mnie zależy.
KOMENTUJCIE, DLA WAS TO CHWILA, A DLA MNIE WIELKA MOTYWACJA
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Za wszelkie błędy przepraszam
niedziela, 1 września 2013
Zapraszam
Zapraszam was na nowe opowiadanie http://dreamsandmusic1d.blogspot.com/
A teraz Bohaterowie i krótkie streszczenie fabuły:
Bohaterowie:
A teraz Bohaterowie i krótkie streszczenie fabuły:
Bohaterowie:
Sophia Alison Morris ( 17 lat )
Ian Morris ( 19 lat )
Harry Edward Styles ( 19 lat )
Louis Wiliam Tomlinson ( 19 lat )
Liam James Payne ( 20 lat )
Niall James Horan ( 19 lat )
Zayn Javadd Malik ( 20 lat )
"Skorpion" ( gangster, którego imienia i nazwiska nie znamy )
..............................................................
KRÓTKO O ....
To opowiadanie będzie nosiło tytuł: " Two Different World Collide" i na pewno nie będzie zwyczajne. Streszczę wam o krótce o czym ono bedzie:
17
nastoletnia Sophia jest bardzo cicha i nieśmiała, nie ma znajomych ani
rodziny oprócz brata Iana z którym mieszka. Ich rodzice zginęli 3 lata
temu w pożarze. Od tamtego czasu mieszkają tylko we dwójkę. Ian jak na
starszego brata przystało opiekuje się swoją siostrą, troszczy się o nią
i bardzo ją kocha. Są dla siebie wszystkim. Sophia tylko nie zdaje
sobie sprawy, że jej brat prowadzi podwójne życie. Razem ze swoim
przyjacielem Harrym Stylesem handluje narkotykami, które kupuje od
pewnego "faceta", którego traktują jak szefa. Pewnego dnia chłopaki nie
maja kasy, żeby spłacić długu i wychodzą w nocy, żeby spotkać się ze
swoim "szefem". Na miejscu dochodzi do strzelaniny, w której ginie brat
Sophie - Ian, ale przed śmiercią prosi Harry'ego żeby zajął się Sophie,
ten przyrzeka mu, że to zrobi. I ucieka z miejsca strzelaniny....
I tak oto zaczyna się nasza historia, która będzie pełna tajemnic, krwi, łez i najważniejsze MIŁOŚCI.
I
oto krótkie streszczenie całej histori, mam nadzieję, że was zachęciłam
:D Pierwszy rozdział pojawi się jutro po rozpoczęciu roku jak wrócę do
domu, chyba że chcecie już dzisiaj wieczorem? Napiszcie w komentarzach
czy chcecie dzisiaj. Zapraszam do czytania i komentowania.
Subskrybuj:
Posty (Atom)