poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 46

* ROSE *

Czułam się jak wrak człowieka, moja głowa była ciężka i cholernie bolała, a moje myśli przez cały czas krążyły wokół mojej siostry, która walczy o życie. Kiedy się odrobinę uspokoiłam otworzyłam drzwi do sali, w której leżała Emily, od czasu jej wyjścia z domu na zakupy, ujrzę ją pierwszy raz. Jej ciało bezwładnie leżało na metalowym łóżku i przykryte było białą pościelą. Jej skóra przybrała blady kolor i gdybym nie wiedziała, że tu leży to zapewne nie poznałabym własnej siostry ani nie odróżniła od pościeli. Patrząc na jej twarz widziałam spokój. Spała i nie martwiła się o nic, nie miała o niczym pojęcia. Podeszłam bliżej i usiadłam na krześle obok szpitalnego łóżka. Chwyciłam jej dłoń i mocno ścisnęłam, a z moich oczu po raz kolejny popłynęły łzy tworząc ścieżkę i spadając kończąc swój "żywot" na prześcieradle.
- Obudź się, błagam Emily nie opuszczaj mnie, jesteś dla mnie ważna - wyszeptałam cicho z zamkniętymi oczami starając się całkowicie nie rozpłakać. 24 GODZINY. Mam tylko dokładnie tyle, by możliwe, że nawet pożegnać się z siostrą. Na samą myśl o tym, że mogę ją stracić czułam jak moje serce powoli się rozpada. - Nie możesz mnie zostawić, przez tyle razem przeszłyśmy, przetrwałyśmy piekło z naszym ojcem, zawsze przy mnie byłaś, wspierałaś mnie, śmiałaś się ze mną i płakałaś, nie możesz tak po prostu ode mnie odejść! A co z Mellody? Co z Zaynem? Oni cię potrzebują, nie możesz ich zostawić, bądź silna Emily, dasz radę i będziesz tutaj znowu z nami - zaczęłam ponownie do niej mówić i otwierać się na nowo.
                                                        ******

Co jakiś czas do sali wchodziła pielęgniarka sprawdzając czy wszystko w porządku. Jednak, gdy był już następny dzień, a zegarek na mojej ręce wskazywał godzinę 10, do sali wszedł lekarz, który opiekował się Emily. Kazał mi wyjść, ponieważ chciał zrobić wszystkie potrzebne badania, pomimo wewnętrznego sprzeciwu, wypełniłam jego prośbę i opuściłam pomieszczenie. Na korytarzu, a konkretnie w szpitalnym bufecie spędziłam ok. 2 godzin. Kiedy wróciłam pod sale, z niej właśnie wychodził lekarz.
- Panie doktorze i co? - spytałam z sercem ciężkim jak kamień
- Wszystko idzie po dobrej myśli, jej organizm poprawnie zareagował na leki, teraz tylko czekamy aż się wybudzi - uśmiechnął się, a ja poczułam jak właśnie ten kamień spada z mojego serca.
- Mogę? - spytałam wskazując na drzwi
- Oczywiście, za kilka minut powinna przyjść pielęgniarka, ale może pani wejść, gdyby coś to jestem w swoim gabinecie
-Dziękuje - odpowiedziałam i po raz kolejny weszłam do sali, ale tym razem z lekkim uśmiechem na ustach.
Usiadłam na krześle i ponownie złapałam ją za dłoń.
- Widzisz, wszystko jest dobrze. Wiedziałam, że jesteś silna, że nie odejdziesz i do nas wszystkich wrócisz - zaczęłam do niej mówić, ale tym razem nie ograniczałam się, opowiedziałam jej wszystko to o czym nigdy nie mówiłam, o moich obawach, uczuciach, o Harrym. Mój, że tak powiem monolog - chociaż doskonale wiedziałam, że Emily mnie słyszy - przerwał dźwięk otwierających się drzwi, po chwili do sali weszła pielęgniarka. Podeszła do Emily i zaczęła jeszcze raz wszystko sprawdzać, póżniej podeszła do drugiego łóżka - dopiero teraz je zauważyłam - i zaczęła je przygotowywać, zapewne dla jeszcze jednego pacjenta. Przypatrywałam się jej z zaciekawieniem, cały czas trzymając Ems za rękę. Po chwili poczułam brak ciepła pochodzącego z dłoni Emily. Spojrzałam na moją siostrę i moje serce zamarło. Jej ciało wiło się na szpitalnym łóżku, z sekundy na sekundę coraz bardziej się telepała, drgawki przybierały na sile, było coraz gorzej, taki sam obraz widziałam tylko raz - z Mellody. Pielęgniarka również zauważyła to co ja i czym prędzej wybiegła z sali po lekarza, a ja nie wiedziałam co zrobić, byłam w szoku, sparaliżowało mnie, byłam świadkiem jak moja siostra po raz pierwszy w życiu ma atak padaczki. Jej ciało "skakało" po metalowym łóżku, wyrywając wszystko co było do niego przyczepione, po chwili do sali wpadł lekarz z całym swoim sztabem. Kazał mi wyjść, ale moje nogi wrosły w podłogę, zapierałam się, nie chciałam, zostałam siłą wyciągnięta z sali przez jednego z pielęgniarzy. Posadził mnie na jednym z krzesełek i byłam wdzięczna, że ktoś ze mną jest. Moje nogi były jak z waty, czułam napływające łzy do moich oczu, które po kilku sekundach znalazły ujście i zaczęły spływać po policzkach. Zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam coraz bardziej płakać, poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu i podniosłam głowę. Obok mnie usiadł tajemniczy pielęgniarz i wyciągnął swoją dłoń, w której trzymał tabletkę i kubek z wodą.
- Weź, pomoże ci - usłyszałam jego głos i dopiero teraz spojrzałam w jego oczy, które miały odcień zielonej głębiny, takiej samej jak Harry.
- Dziękuje - powiedziałam cichym i odrobinę ochrypłym głosem przez płacz, wzięłam przyniesione przez niego rzeczy i połknęłam tabletkę. W dłoniach trzymałam plastikowy kubek i patrzyłam na wodę w nim. Moje myśli były zagmatwane. Bałam się spojrzeć na lekarza i usłyszeć jego głos, bałam się usłyszeć te dwa słowa, które mogłyby spowodować koniec również mojego życia. - Przykro mi - modliłam się, bym nigdy w życiu nie usłyszała tych dwóch słów.
                    

* ELEANOR *

Kiedy się obudziłam, zegar wskazywał godzinę 10. Spojrzałam na małego aniołka, który był we mnie wtulony i ogarnął mnie niepokój. Powiedziałam jej, że Emily do niej wróci, co będzie jeśli tak się nie stanie?
Okłamałam małe, bezbronne dziecko, które niczego nie jest świadome. Delikatnie, starając się jej nie obudzić wstałam z kanapy, gdzie przespałam chyba najbardziej niewygodną i najgorszą noc w moim życiu.
Włożyłam na nogi moje wielki pluszowe kapcie i w mojej ulubionej bluzce Louisa skierowałam się do kuchni, gdzie zaczęłam robić śniadanie. Kiedy kończyłam smarować dżemem ostatnią kanapkę usłyszałam kroki na schodach. Po chwili do kuchni zawitał Sam, przecierając swoje zielone oczęta i próbując usunąć z nich resztki snu.
- Hej śpiochu - powiedziałam, ale w odpowiedzi usłyszałam tylko mruknięcie, na co się zaśmiałam. - Nie wyspałeś się co?
- Nie
- Tak to jest jak się nie śpij po nocach tylko się grasuje i bawi w nocnych piratów
- To nie ja ! - wykrzyknął i nagle wybudził się ze swojego snu
- Na pewno?
- Tak, gdzie Mellody?
- W salonie
- Mogę iść ją obudzić?
- Możesz tylko....
- .....delikatnie, tak wiem, mama zawsze mi to powtarza - odpowiedział i w podskokach poszedł do śpiącej jeszcze księżniczki.
Kiedy skończyłam przygotowywać śniadanie, poszłam zawołać dzieciaki. Gdy weszłam do salonu, zauważyłam jak na kanapie siedzi Sam i przytula Mellody, która cichutko płakała. Chciałam wejść i zapytać co się stało i pomóc, ale coś mi mówiło, że lepiej Sam załatwi tę sprawę za mnie.

*  ROSE *

Czekałam na tym korytarzu chyba wieczność. Nie wiedziałam co myśleć, co ze sobą zrobić. Bałam się. Nick, bo tak miał na imię pomocny pielęgniarz, wrócił do swoich obowiązków, lecz co jakiś czas pyta, czy wszystko w porządku. Byłam mu na prawdę wdzięczna. Siedziałam i czekałam, czułam się jak jakiś trup. Obudziłam się ze swoich myśli, kiedy usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwierających się drzwi. Przez duże, białe drzwi z numerkiem 328, wyszedł straszy mężczyzna, lekarz moje siostry. Wstałam i na miękkich nogach zaczęłam kierować się w jego stronę. Z jego twarzy nie potrafiłam nic wyczytać, dlatego poziom mojego strachu i niepokoju znacznie wzrósł. Podeszłam do niego i bałam się, bałam się, że za chwilę usłyszę te dwa słowa.
- Robiliśmy wszystko co w naszej mocy.....-usłyszałam i poczułam jak moje serce zamiera

........................................................................................................................................
Za błędy przepraszam
CZYTASZ - KOMENTUJESZ

24 komentarze:

  1. Zamarłam. Ty to masz wyczucie żeby kończyć w takim momencie, ale to nawet dobrze. Przynajmniej czytelnicy wracają żeby poznać dalszą część. Mam nadzieję, że będziesz jeszcze długo prowadzić to opowiadanie i gwarantuję że będę je czytać do końca :D
    Życzę weny i wielu czytelników.
    ~Dorka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahah ;) w świetnym momencie kończysz ;) proszę dodaj szybko !!!!!!!!!!! a rozdział bardzo dobry ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. no nieźlee, czyli Emily umarła? mniemam, no cóż...ja kibicuje Rose, alee też polubiłam Emily ;]
    jestem strasznie podejrzliwa, ale chyba nie zamierzasz coś z tym pieęgniarzem robić, rozwijać tego wątku...co nie? po prostu Nick i tyle...błagam, bo już namieszasz....a miałaś kończyć, przynajmniej tak pisałaś 6 rozdziałów temu, czyli co ok 4 jeszcze i koniec ?
    AA miałaś pisać kiedy będą następne hellou?
    pozdrawiam, Justynka ;]]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem konkretnie za ile ale na pewno za kilka rozdziałów koniec, a nowy rozdział w weekend :) A czy Emily przeżyła dowiesz się w następnym, pozdrawiam :)

      Usuń
    2. a co z tym pilęgniarzem ? błagam powiedz że to tylko taki nikt ;pp plisss ;] bo skoro nie masz zwiazanych z nim zadnych planów to chyba możesz mi powiedzieć hmm?
      prosze :)
      J.

      Usuń
    3. Miałam nie zdradzać, ale niech ci będzie. Nie mam zamiaru rozwijać wątku z pielegniarzem, miałam taką myśl ale zrezygnowałam to było tylko takie jednorazowe- przypadkowy, pomocny pielegniarz :)

      Usuń
    4. uhhhh Bogu niech będą dzięki, dziewczynoo KOCHAM CIĘ ;*

      Usuń
  4. Kochana, dopiero dziś znalazłam tego bloga ale powiem ci jedno. JEST ŚWIETNY ! I dlaczego skończyłaś na tym momencie ?! No cóż. Przyzwyczaj się , że będę tu zaglądać codziennie i pisać komentarze :D

    OdpowiedzUsuń
  5. DODAJ JUTRO ROZDZIAŁ, PROSZĘ!!!1
    NIE WYTRZYMAM
    NIE KOŃCZ TEGO BLOGA TERAZ. PISZ JESZCZE BŁAGAM :((((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym chciała dodać jutro, ale nie dam rady, czas znajdę dopiero w weekend. :)

      Usuń
  6. Teraz będę w niepewności do weekendu… ale rodział fajny i trzyma w napięciu

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie chcę żeby Ems umarła bo ją lubię!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cooooooooo?! Nie tylko nie tooooooo! błagam, błagam, błagam! Niech tylko nie umrze! :'(
    Ogółem rozdział jest super :) Tylko jak dla mnie troszkę przerażający :/
    Nie no nie chcę tak! :(
    Niech Emily żyje! A co z Mellody i Zaynem? Z Rose? :/
    Czekam na następny!
    Dodaj szybciutko! :***
    Weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. O boże co dalej ??:-O

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział ! Tylko dla czego w takim momencie Boże nie moge się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  11. super rozdział czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Przecież to wiadomo że ona nie umrze !!

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam, z tej strony http://spis1d.blogspot.com/. Niedawno dostałyśmy nowy banner i chcemy poinformować Cię o jego zmianie.
    Proszę dać aktualny banner do dwóch tygodni. Serdecznie pozdrawiamy, S1D.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział ! Piszesz cudownie *.*
    Już się nie mogę doczekać kolejnego :))

    http://lili-buntowniczka-1d-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. Postaram się go napisać dzisiaj i dodać ale nie gwarantuje bo źle się czuje i na dodatek mam problemy ze wzrokiem, ale postaram się, mam nadzieję że rozumiecie :)

      Usuń
    2. oczywiście, że rozumiemy ;) kuruj się kochana i życzę weny ;pp

      Usuń
  16. W dwa dni nadrobiłam całe opowiadanie :) A teraz czytałam końcówke i normalnie łza spływa jedna za drugą , ona nie moze umrzeć :( Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń

Muzyka