PRZECZYTAŁEŚ - SKOMENTUJ ( Chcę wiedzieć ile was czyta :D )
2 lata później * ELEANOR *
Od momentu, kiedy straciłam Louisa mija 4 lata, został skazany na 5 lat, więc moje serce pozostanie puste jeszcze przez ten rok. Te lata były dla mnie okropnie ciężkie, musiałam przyzwyczaić się do pustki panującej w moim nowym domu, w moim sercu i myślach. Musiałam na nowo nauczyć się żyć, może nie dosłownie, ale mimo wszystko strata osoby, którą kochałam to jakby odebranie części mnie, odebranie życia. Mimo tego, że minęło już tak dużo czasu i widywałam się z nim kilka razy to i tak nadal się do tej nowej sytuacji nie przyzwyczaiłam. Mówią, że "Czas leczy rany", może i racja, ale ja zgadzam się bardziej z powiedzeniem, że "Czas leczy rany, ale blizny pozostają na zawsze". Jestem sama, w moim sercu jest ogromna dziura, nie tylko z powodu Louisa, ale również z powodu Danielle, jak to powiedziała Emily, muszę mieć więcej czasu, by pogodzić się z tym, że jej tu z nami nie ma, a ja straciłam najlepszą przyjaciółkę. Z czasem moje rany znikną, ale blizny pozostaną, zgodnie z tym powiedzeniem. Zawsze będzie w moim sercu, a ja nigdy nie pozbędę się nienawiści do Liama, który mi ją zabrał. Moje życie wygląda teraz zapewne inaczej niż wcześniej, ale nie jestem z tym wszystkim sama, pomimo tego, że mieszkam teraz w Manchesterze, a dziewczyny w Londynie, to i tak mamy ze sobą stały kontakt i stałyśmy się sobie bardziej bliższe, czuję jakby były moimi siostrami. W weekendy do nich jeżdżę i spędzamy razem czas, by chociaż przez ten okres zapomnieć o problemach. Sam i Mellody pogodzili się z zaistniałą sytuacją i nadal są pogodnymi dziećmi, tyle, że teraz mają po 8 lat i chodzą już do szkoły. Każda z nas uczy się żyć na nowo i próbuje pogodzić się z zaistniałą sytuacją.
Dzisiejszy dzień zaczęłam tak samo jak każdy poprzedni, z samego rana zaraz po przebudzeniu, wzięłam orzeźwiający prysznic i wybrałam ubranie do pracy, po czym zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie.
Kiedy skończyłam wykonywanie moich porannych czynności wzięłam kluczyki od samochodu i pojechałam do pracy. Praca kelnerki, może i nie jest jakoś dużo płatna czy wymagająca i na pewno jest całkiem inna od pracy w FBI, ale mi to w zupełności wystarcza. Pracuję od 8 do 15, a póżniej jestem wolna, mój szef jest całkiem fajnym gościem i jeśli tylko coś się stanie to służy pomocą, więc czego chcieć więcej? Louisa, wiem, ale na to muszę jeszcze poczekać.
- Cześć Chloe - powiedziałam do blondynki, która stała za ladą
- Hej El, jak tam?
- Całkiem nieźle, mam przeczucie, że ten dzień będzie dobry - odpowiedziałam i założyłam swoją plakietkę
- Cieszę się, że masz dobry humor, mam prośbę.
- Słucham
- Zamienimy się dzisiaj? Wiem, że ty miałaś brać zamówienia od klientów przy stolikach, ale strasznie potrzebuję kasy i napiwki są w tym wypadku mi bardzo, ale to bardzo potrzebne - spojrzałam na jej błagalną minę i zaczęłam się śmiać
- Jasne, że tak, nie ma problemu, osobiście wolę siedzieć tutaj niż chodzić po całej sali
- Tak?! Dziękuje, jesteś kochana - powiedziała uradowanym głosem i przytuliła mnie.
Większy ruch zrobił się dopiero ok. godziny 12, więc dopiero wtedy Chloe mogła nazbierać trochę napiwków, dzisiaj temperatura była znacznie ponad 20 stopni, więc ludzi chętnie zamawiali mrożone napoje. Kiedy nadszedł moment, że klientów było odrobinę mniej, mogłam nareszcie chwilę odpocząć, bo bolały mnie nogi nie tylko od stania, ale i również od zanoszenia zamówień, bo Chloe i Ruth - druga kelnerka - nie nadążały z realizowaniem zamówień. Usiadłam za ladą na wysokim krześle i korzystając z chwili wytchnienia zaczęłam czytać dzisiejszą gazetę.
- Dzień dobry - usłyszałam po chwili, ale byłam tak zafascynowana artykułem, że nie podnosząc głowy odpowiedziałam
- Dzień dobry
- Poproszę Iced White Caffe Mocha - usłyszałam w odpowiedzi i podniosłam głowę. Przede mną stał wysoki
chłopak, miał na głowie czapkę i okulary przeciwsłoneczne, do okularów nic nie mam, ale czapka? Jest ponad 20 stopni!!
- Już robię - powiedziałam i zajęłam się przygotowaniem zamówionej kawy. Wzięłam plastikowy kubek - Mogę prosić imię? - spytałam jak zawsze, by zapisać imię na kubku
- Louis - usłyszałam i podniosłam głowę, chłopak zdjął czapkę i okulary. Mogłam dokładnie mu się przyjrzeć, spojrzałam w jego oczy i od razu utonęłam w morskiej głębi jego tęczówek.
Przede mną stał Louis, mój Louis, brakujący element mojego serca i życia. Stałam i patrzyłam się na niego, nie mogłam wydobyć z siebie żadnych słów. Jak to możliwe? Przecież on ma jeszcze rok odsiadki?
Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, taki, który pojawiał się zawsze, kiedy byliśmy sami.
- Cześć kochanie - powiedział cicho, tak, abym tylko ja mogła to usłyszeć.
- Louis - wyszeptałam i przytuliłam się do niego. Nareszcie jest ze mną, nareszcie mogę go dotknąć, przytulić, pocałować - Tęskniłam za tobą - powiedziałam patrząc wprost w jego oczy.
- Ja za tobą też, nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedział i złączył nasze usta w pocałunku.
- Poczekaj chwilę - powiedziałam i podeszłam do Chloe, która z bananem na twarzy stała i nas obserwowała.
- Chodź - powiedziałam do Lou, kiedy wróciłam i wyciągnęłam do niego dłoń
- Z tobą? Nawet na koniec świata skarbie - odpowiedział, pocałował mnie i złapał za rękę, po czym wyszliśmy.
Spacerowaliśmy po parku trzymając się za ręce i cieszyliśmy się swoją bliskością. Tak dawno nie czułam ciepła jego ciała i pocałunków, że mogłabym pozostać na zawsze w tej chwili.
- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem - Louis przerwał ciszę i stanął na przeciwko mnie - Nie pozwolę by ktokolwiek, kiedykolwiek znów nas rozdzielił, kocham cię, a kiedy cię nie ma czuję jakby pozbawili mnie serca.
Eleanor Kocham cię i nigdy się to nie zmieni, chcę abyś była ze mną do końca życia, dlatego.... - Lou uklęknął i wyjął z kieszeni pudełeczko - Wyjdziesz za mnie? - spytał i otworzył pudełeczko w którym był przepiękny pierścionek.
* EMILY *
Każdy dzień uczy nas czegoś nowego, każdy dzień ma swoje radości, problemy, smutki, każdy dzień jest naszym nowym wyzwaniem. Od 4 lat uczę się na nowo żyć i prowadzić normalne życie. Z dnia na dzień idzie mi coraz lepiej, coraz mniej myślę o Zaynie, oczywiście on nigdy nie zniknie z mojego serca, staram się po prostu nie myśleć o nim za dużo, by nie cierpieć z powodu braku jego ciepła, jego ciała obok mnie. Czekam na dzień w którym znów go ujrzę i będzie przy mnie już cały czas, jak na razie staram się żyć dniem dzisiejszym i nie myśleć dużo o przyszłości. Moje myśli jak na razie zajęte są moją Mellody, która chodzi już do szkoły i przeżywa każdy dzień.
Wiem doskonale, że tęskni za Zaynem, ale widzę, że świetnie sobie radzi z jego nieobecnością, tak samo jak Samuel.
Dzisiejszy dzień jest bardzo ciepły i słoneczny, dlatego zaraz po odebraniu Mel ze szkoły postanowiłam pojechać do parku i spędzić kilka godzin na relaksie i zabawie. Szłyśmy alejkami w parku, gdzie słychać było radosne śmiechy dzieci, usiadłam na jednej z ławek, a Mellody pobiegła na plac zabaw. Oparłam delikatnie głowę o oparcie i zamknęłam oczy, by choć przez chwilę rozkoszować się ciepłym słońcem i letnim, delikatnym wiatrem.
Po chwili założyłam okulary na głowę i zaczęłam szukać w torbie książki, którą ze sobą przyniosłam, bo co miałabym niby robić, kiedy moja córka bawi się w najlepsze na placu zabaw? Szukając książki podniosłam na chwilę głowę i spojrzałam w stronę placu, by wiedzieć, że wszystko jest w porządku, kiedy miałam powrócić do poszukiwać mój wzrok zatrzymał się na
czymś, a raczej na kimś kto szedł na jednej z alejek w naszą stronę - placu zabaw - i trzymał ogromnego miśka, który zakrywał go prawie całego, a misiek był chyba w połowie tak duży jak ten kto go niósł. Śmiesznie to wyglądało, dlatego na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Powróciłam wzrokiem do wnętrza mojej torby, znalazłam moją książkę, ale i również czapkę z daszkiem, spojrzałam na bawiącą się Mellody i zawołałam ją do siebie.
- Mellody kochanie załóż ją - powiedziałam do córki i podałam jej czapkę z daszkiem
- Ale mamooo
- Mell nie kazałabym ci jej zakładać gdyby nie to, że plac zabaw stoi z samym słońcu, kiedy będziemy szły do domu to ją zdejmiesz
- Ale ja nie chcę - mała zaczęła marudzić jak zwykle, już miałam się odezwać kiedy usłyszałam pewien głos obok siebie
- Twoja mama ma rację, powinnaś założyć czapkę - spojrzałam w bok, ale zamiast osoby ujrzałam wielkiego miśka, uśmiechnęłam się na ten widok
- Słucham? - odpowiedziałam, bo kompletnie nie wiedziałam co sądzić o tej sytuacji. Na moje słowa tajemniczy gość posadził miśka obok mnie na ławce i pokazał swoją twarz
- Powiedziałem, że mama ma rację Mellody - obok mnie, a konkretnie na przeciwko stał Zayn, mój Zayn.
- Tata!!!!!!!! - wykrzyknęła Mellody i po chwili była już u niego na rękach
- Hej mycho, tęskniłem za tobą
- Ja za tobą też
- Obiecałem, że wrócę i jestem
- Kocham cię, nie zostawiaj mnie więcej
- Nigdy więcej kochanie - powiedział i pocałował ją w czoło - A to dla ciebie - wskazał na wielkiego miśka, który siedział obok mnie na ławce.
- Dla mnie?
- Tak, będzie cię bronił przed koszmarami - cały czas ją tulił do siebie
- Dziękuje, mogę go zabrać?
- Jeśli tylko go udźwigniesz - zaśmiał się i postawił ją na ziemi, Mellody podeszła do miśka, zebrała swoje wszystkie siły i podniosła pluszaka, zabierając go na ławkę obok.
Kiedy zostaliśmy sami, wlepiłam swój wzrok w książkę, która leżała na moich kolanach, kompletnie nie wiedząc co ze sobą zrobić. Tyle razy wyobrażałam sobie tę scenę, że jak ona nadchodzi to ja kompletnie nic nie wiem. Zayn ukucnął na przeciwko mnie i splótł swoje dłonie z moimi.
- Za tobą tęskniłem najbardziej - powiedział cicho, a ja podniosłam wzrok i spojrzałam w jego brązowe tęczówki i ujrzałam w nich szczerość i łzy, tak jak i w moich.
- Ja za tobą też - odpowiedziałam i przytuliłam się do jego ciepłego ciała.
Zayn podniósł się powodując tym samym, że ja też się podniosłam.
- Nie zostawiaj mnie już nigdy - wyszeptałam prosto w jego usta, z oczami przepełnionymi łzami.
- Nigdy już was nie zostawię, przyrzekam - powiedział i złączył nasze usta w pocałunku przepełnionym miłością, tęsknotą i namiętnością.
* ROSE *
Nie ma co patrzeć w przeszłość, liczy się teraźniejszość i przyszłość. Moje serce powoli składa się w całość, a myśli są zajęte czymś innym. Nie rozpaczam już co noc z powodu braku bliskości Harry'ego. Wiem, że za rok go spotkam, pozostaje tylko pytanie czy tego chcę, czy nadal go kocham, czy on kocha mnie. Przez te kilka lat mogły zajść bardzo duże zmiany, zarówno u niego jak i u mnie. Nie wiem co dzieje się w moim sercu, wiem jedynie, że dochodzi do siebie, po bólu jaki przeszło i uczy się kochać na nowo. Mam Samuela i jak na razie tylko on wystarcza mi do szczęścia.
- Sam!! Miałeś być gotowy już 10 minut temu!!! - zawołałam syna.
Stwierdziłam, że dzisiejszy dzień spędzę tylko z nim i będę się świetnie bawić i ani razu nie pomyślę o Harry'm. Kiedy rano wstałam i spojrzałam na termometr na oknem od razu pomyślałam, że to idealny dzień na basen, a ponieważ Samuel kocha pływać to będzie dla niego świetna niespodzianka.
- Jeszcze chwila!! - usłyszałam głos syna z góry
Samuel ma już 8 lat i z dnia na dzień mogę stwierdzić, że radzi sobie coraz lepiej. Na początku było ciężko, ale udaje nam się pokonywać trudności, oczywiście są chwile, kiedy odbierając Sama ze szkoły widzę go zapłakanego, ponieważ po raz kolejny koledzy śmiali się, że nie ma taty. W takich momentach moje serce pęka, bo ja nie mam możliwości mu pomóc. Od urodzenia jest wychowywany bez ojca, a kiedy w końcu go odnalazł, to znów stracił. Staram mu się pomóc jak mogę, ale sama nie jestem w stanie dużo zdziałać, na szczęście mam jeszcze Emily, Eleanor no i Mellody, która czasami czyni cuda.
Moje rozmyślanie przerwał dzwonek do drzwi. Podniosłam się z kanapy i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych.
Kiedy otworzyłam drzwi, pierwsze co ujrzałam to róże, czerwone róże, cały bukiet czerwonych róż, jeśli się nie mylę to było ich chyba ze 100, jak nie więcej.
- Tak słucham? - spytałam, bo nie widziałam osoby, która to trzymała, tylko same róże
- Róże dla Rose - usłyszałam głos, ten głos, z tą charakterystyczną chrypką, po chwili odsunął bukiet i ukazała się jego twarz - Cześć - powiedział, a mi odebrało mowę, nie wiedziałam co mam powiedzieć, ani jak się zachować. Stałam jak słup i wpatrywałam się w jego zielone tęczówki, przepełnione nadzieją.
- Cześć - odpowiedziałam szeptem, kiedy wróciła mi zdolność myślenia
- Wróciłem - powiedział to głosem przepełnionym lekkim niepokojem, nadzieją, kiedy nie reagowałam na nic, Harry
po raz kolejny postanowił zadziałać - Tęskniłaś? - spytał, a ja poczułam jakby ktoś mi kubeł zimnej wody wylał na plecy
- Czy tęskniłam? Pytasz się czy tęskniłam?! Ty jesteś takim kretynem, czy tylko udajesz?! - zadał tak absurdalne pytanie, że złość sama się ze mnie lała - Nie ma cię przy mnie 3 lata, przez te całe cholerne 3 lata, ani razu cię nie widziałam, co noc płakałam, nie mogłam jeść, spać, myśleć, żyć, bo ciebie przy mnie nie było! Czułam jakby umarła część mnie, nie mogłam normalnie funkcjonować, przeżywałam istne piekło, bo ciebie tutaj nie było, nie mogłam przyjść do ciebie kiedy miałam problem, nie mogłam się do ciebie przytulić, nie mogłam cię pocałować, co noc miałam koszmary, bo ciebie przy mnie nie było, a ty się pytasz czy tęskniłam?!! Tak tęskniłam!! I to nawet nie wiesz jak bardzo!!! Tęskniłam i..... - słowa same płynęły z moich ust, musiałam wygarnąć mu wszystko co o nim myślę, lecz kiedy miałam znów coś powiedzieć nie mogłam, ponieważ swoimi ustami przywarł do moich w długim, pełnym tęsknoty pocałunku.
- Też się ciesze, że cię widzę kochanie - powiedział, kiedy musieliśmy przerwać pocałunek, z powodu braku powietrza.
- Jesteś idiotą - powiedziałam i uderzyłam go lekko w tors
- Ale twoim - odpowiedział z uśmiechem i po raz kolejny mnie pocałował
...................................................................................................................................................................
Hej! Przepraszam, że rozdział nie pojawił się wcześnie, ale byłam chora, a później zmarła mi babcia i nie byłam w stanie nic dla was napisać, więc mam nadzieję, że zrozumiecie.
TO PRZED OSTATNI ROZDZIAŁ TEGO OPOWIADANIE, ZA KILKA DNI - NIE WIEM KONKRETNIE KIEDY - DODAM ROZDZIAŁ OSTATNI, A PÓŻNIEJ JUŻ TYLKO CZAS NA EPILOG.
PROSZĘ WAS O TO, BY KAŻDY Z WAS KTO CZYTA SKOMENTOWAŁ, PONIEWAŻ CHCĘ WIEDZIEĆ ILE WAS ZOSTAŁO I CZYTA :D
Super rozdział ;>
OdpowiedzUsuńTak na seri to nie wiem co napisać ... Zwykłe słowa "rozdział super" nie oddadzą tego co serio myślę. xD
OdpowiedzUsuńOn jest zajebisty, najlepszy . Siedziałam z bananem na ryju i czytałam ;)
Super!!!
OdpowiedzUsuńCudo :D
OdpowiedzUsuńO kocham. A będzie część druga?
OdpowiedzUsuńBoski :) szkoda że to już prawie koniec :/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział szkoda że już kończy się opowiadanie. Składam wyrazy współczucia z powodu śmierci babci
OdpowiedzUsuńPłaczę ze szczęścia :')
OdpowiedzUsuńnormalnie cudo *,*
Nie wiem co mogłabym jeszcze napisać,nie ma takich słów które opisały by jaki ten rozdział jest wspaniały
wiernie czekałam i jest! nareszcie!
OdpowiedzUsuńszkoda, że szykuje się koniec, w ostatnim czasie kończą się wszystkie moje ulubione opowiadania :'(
ale dziękuję, że pisałaś :)
~ Dorka
T jest NIESAMOWITY rozdział :3 szkoda,że już się kończy powiadanie ://
OdpowiedzUsuńooo ! jak słodko <3 kocham tegoo bloga dawaj nn !
OdpowiedzUsuńnastępny ,błagam! Rozdział przecudny!
OdpowiedzUsuńomg! nie mogłam się doczekać! i już 3 raz przeczytałam rozdział i za każdym razem cieszę się do monitora *-*
OdpowiedzUsuńMoje kondolencje :(
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału.. super :)
[aleksandra]
Myślałam ze o ostatni rodział ale na sczescie jeszcze nie ;)
OdpowiedzUsuńCieszę sie jak głupia na rozdział :) Cieszę się , ze wyszli i wszyscy są już szczęśliwi :D Życzę weny :*
OdpowiedzUsuńCudowny!! <3 Ryczałam ze szczęścia taki wzruszający. Piękny brak mi słów :***
OdpowiedzUsuńCudo!!!Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Więcej informacji na moim blogu http://onemoretime888.blogspot.com/ .
OdpowiedzUsuńŚwietny !!! Szkoda że kończysz tego bloga :(
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego !!!
UWIELBIAM!!!! Szkoda że jeszcze jeden rozdział.. nieeee . Trochę zabrakło mi w tym opowiadaniu reakcji Sama na powrót Harry' ego ale tak to ŚWIETNEEE
OdpowiedzUsuńUuuuuuwielbiam to opowiadanie zawsze czytam je z zapartym tchem , szkoda że jeszcze tylko jeden rozdział ale mam nadzieję że napiszesz drugie opowiadanko nawet jeszcze lepsze niż to. Fajnie, że zrobiłaś reakcję każdej dziewczyny , ale moim zdaniem najlepsza była ta z Zaynem , po prostu Zayn aww i ten BIG BEAR był przesłodki też chcę takiego (oczywiście ma być wręczony przez Zayna) :) :) . Jestem ciekawa reakcji Sama ale myślę , że będzie przeszczęśliwy i wszyscy razem pójdą na basen , a będziesz robiła perspektywę Nialla i Liama ? A z resztą co napiszesz i tak będzie super-odjazdowe . To do następnego i weny życzę .
OdpowiedzUsuńKamila:-)
Nic dodać nic ująć, świetny rozdział. Przykro mi z powodu twojej babci. Szkoda że już kończysz to opowiadanie :(
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie. Jest już prolog!
http://you-are-the-life-to-my-soul.blogspot.com/
Obserwuję i liczę na obserwowanie xd
Pozdrawiam :*
Jejku jakie swietne *.* Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuń;D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział tyle emocji :)
OdpowiedzUsuńszkoda że to już przed ostatni rozdział
jajajajajaja kocham to opowiadania a chlopascy nareszcie wyszli z wiezenia :D
OdpowiedzUsuńCudeńko, szkoda że już niedługo kończysz...
OdpowiedzUsuńomggggggggg! Uwielbiam twoje opowiadanie! Masz OGROMNY talent *-*
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zapraszam na mój blog: http://story--of-my--life.blogspot.com/ i na blog mojej przyjaciółki: http://never-be-well.blogspot.com/
Wspaniały rozdział. Strasznie się wzruszyłam jak czytałam. Kocham to opowiadanie! Szkoda że to już koniec :(
OdpowiedzUsuńPięknie, super, next please ! Błagam świetnie! ;D
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział.:3
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już końcówka.
Czekam na następny.
Świetny czekam na next weny życze :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj przeczytałam cały ten blog i muszę ci powiedzieć, że płaczę. Kocham cię za to opowiadanie <333
OdpowiedzUsuńWRÓCILI <3 Cieszę sie że rozdział się pojawił i czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńAwww.... <33
OdpowiedzUsuń