Starałam się znaleźć w domy Emily jak najszybciej. Z naszej rozmowy telefonicznej nic się zbytnio nie dowiedziałam, ale to wina po pierwsze: moja, bo nadal jestem rozstrzęsiona spotkaniem z Tomlinsonem i Paynem i po drugie: Emily. Dlaczego? Bo mówiła strasznie nieskładnie i bardzo rozstrzęsionym głosem, więc mnie pozostało tylko zostawić Samuela przyjaciółce z pracy, wsiąść w samochód i czym prędzej przyjechać do siostry. Samochód musiałam zostawić trochę dalej, bo nie było miejsca, więc kilkadziesiąt metrów musiałam przejść piechotą. Całą drogę moje myśli zajęte były po raz kolejny w moim życiu - NIM. Od spotkania z jego kumplami nie było chwili żebym o nim nie myślała. Wszystkie wspomnienia z przed 4 lat powróciły do mnie, nawet dochodziło do tego, że wieczorami - nocami - kiedy położyłam Sama spać, zamykałam się w swojej sypialni i "zalewałam" łzami. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak przyznać się przed samą sobą, że nadal go kocham. To uczucie nigdy nie minie, a wiecie dlaczego? Bo mam Samuela. Jest moim synem, moim i jego. Kiedy patrzę na niego to tak jakbym widziałam Harry'ego. Są jak dwie krople wody. Kocham go, dlatego tak trudno wyzbyć mi się uczucia, którym go darze. Dlaczego to musi być tak cholernie trudne?! Po moim policzku poleciała łza, ale czym prędzej ją starłam. Nie chciałam się rozpłakać, zwłaszcza teraz. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, a one po chwili otworzyły się ukazując mi kompletnie zapłakaną Emily. Przytuliłam ją w ramach pocieszenia, ale sama miałam ochotę sobie trochę popłakać. Nie wiedziałam dobrze o co chodzi, ale domyśliłam się, że musi to być coś poważnego.
- Chcesz coś do picia? - spytała kiedy troszkę się uspokoiła i przestałą płakać. Na jej policzkach nadal były widoczne ślady łez.
- Kawy. Gdzie jest Justin? - starałam się mówić z miarę spokojnym głosem i nie zdradzić swojego zdenerwowania
- Zabrał Mellody do wesołego miasteczka, powiedziałam mu, że potrzebuje poważnej rozmowy z tobą.
- Właśnie jakoś tutaj tak cicho bez Mell. - na moje słowa obje się zaśmiałyśmy - To o co chodzi? - spytałam kiedy Ems postawiła kawę na stoliku i usiadła obok mnie na kanapie.
- Spotkałam Zayna - powiedziała to tak cicho, że przez chwilę myślałam, że to w mojej głowie
- Ccco?
- I nie był sam - kolejne słowa i kolejna chwila na przetworzenie, tylko, że ostatnich słów nie zbyt zrozumiałam, ale po chwili sens doleciał do mojego mózgu
- Jak to nie był sam? Jak to go spotkałaś? Gdzie? Kiedy? Emily gadaj! - moje zaniepokojenie widać było już gołym okiem
- Razem z nim był Niall i Harry, spotkałam go dzisiaj w sklepie. Rose ja już nie wiem co robić! - ostatnie słowa wypowiedziała błagalnym tonem po czym znów z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Wiem co czuje. Widać, że ona też jest rozerwana między tym wszystkim, tyle, że ona ma gorzej, bo jest z Justinem. Przytuliłam ja do siebie i próbowałam uspokoić. Tylko chwila! Ona powiedziała, że z Zaynem był też Harry? A co jeśli...? Nie to niemożliwe, nie pora teraz o tym myśleć.
- Emily kochanie, no już spokojnie. Muszę ci coś powiedzieć - podniosła trochę swoją głowę ukazując zaczerwione oczy od płaczu - Bo ja spotkałam Liama i Louisa - jest! Udało mi się! Wyksztusiłam to.
- To koniec!
* HARRY *
Siedzieliśmy z Zaynem w tym cholernym aucie i nic nie mogliśmy zrobić. No w sumie mogliśmy, ale to było by jak samobójstwo.Widziałem ją. Nareszcie po 4 lat ją ujrzałem. Znalazłem ją. Moją Rose. Jedyne na co
mam teraz ochotę to wysiąść z tego cholernego wozu, wpaść do tego domu i wpić się w jej gorące usta, których od tak dawna nie czułem. Wiem, że to może wydawać się denne, ale ja nic na to nie poradzę, że tak jest. Siedzieliśmy tak jak na szpilkach przez dobrą godzinę od przyjazdu Rose, kiedy w końcu ujrzałem jak drzwi od domu Emily się otwierają, a przez nie przechodzi Rose, w mojej głowie zrodził się pomysł. Szalony i głupi, ale ja nic na to nie poradzę. Każdy wie, że jestem porywczy i w gorącej wodzie kąpany.
- Zayn - zwróciłem się do przyjaciela - dawaj kluczyki i wypierdzielaj z wozu!
- Ccco? - zapytał zdumiony, w sumie nie dziwię się.
- No jak to co? Zadzwonisz po Liama i po ciebie przyjedzie, chyba, że wolisz wpaść do swojej dziewczyny,a ja potrzebuje teraz auta. Jak mam do cholery dowiedzieć się gdzie mieszka Rose?
Przyjaciel nic nie odpowiedział, Wysiadł z auta, dając mi tym samym znak, że mam się przesiąść. Muszę mu się kiedyś odwdzięczyć. Usiadłem na miejscu kierowcy i uruchomiłem silnik.
- To w drogę - powiedziałem i ruszyłem, zostawiając przyjaciela na chodniku.
* ZAYN *
Prośba, a raczej rozkaz Harry'ego na samym początku mnie zdziwił, ale z czasem kiedy to sobie poukładałem w głowie, doszedłem do wniosku, że to nie głupi pomysł. Kiedy Harry odjechał ja zadzwoniłem po Liama, nie wdawałem się w szczegóły, ale ten zrozumiał i obiecał, że za 15 minut będzie. Miałem teraz czas na zapalenie fajki i przemyślenie wszystkiego. Po 15 minutach, kiedy Liam podjechał na mojej twarzy pojawił się wielki i szeroki uśmiech. Otworzyłem drzwi i wsiadłem do auta.
- Co się tak szczerzysz jak głupi do sera?
- Mam plan
- Aha ok, ostatnio ja was w ogóle nie rozumiem, ale spoko. To opowiadaj o co w tym wszystkich chodzi - powiedział, a ja zacząłem mu wszystko opowiadać.
* ROSE *
Rozmowa z Emily nic mi nie pomogła. W ręcz przeciwnie, spotęgowała moje obawy, ale uzgodniłyśmy z Emi, że w miarę możliwości będziemy żyły i zachowywały się normalnie i co najważniejsze będziemy ignorować nasze uczucia i głos serca. To będzie cholernie trudne, ale musimy spróbować. Mam wrażenie, że powrót do Londynu to był największy błąd w naszym życiu. Kiedy zaparkowałam na podjeździe przed domem, wyjęłam kluczyki ze stacyjki i oparłam głowę o zagłówek wciągając powietrze i jeszcze raz wszystko analizując. Kiedy się uspokoiłam w miarę możliwości, wysiadłam i zamknęłam auto. Kiedy byłam przy drzwiach pojawił się kolejny problem - Gdzie są te cholerne klucze?!, zaczęłam szukać ich w torebce, na szczęście po kilku minutach je znalazłam. To zdecydowanie nie jest dzisiaj mój dzień. Weszłam do domu i położyłam torebkę na blacie, po czym poszłam nalać sobie wody, kiedy piłam ze szklanki ten błogi napój coś sobie przypomniałam.
- SAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - krzyknęłam i wybiegłam z domu.
*********

Kolejny głęboki oddech przed wyjściem z samochodu. Zamknęłam go i wyszłam z garażu. Kiedy doszłam do drzwi, zobaczyłam, że są otwarte. "Idiotko! Zostawiłaś je otwarte jak ci przypomniało o synu" - powiedział mały i nieznośny głosik w mojej głowie. Do włącznika światła miała jeszcze kilka kroków. Moje serce chciało wyskoczyć z piersi, puls to miałam chyba z 300.Nagle poczułam jak moje nogi wrastają w ziemię,nie jestem tu sama. I jak na potwierdzenie moich słów, mała lampka w salonie się zapaliła, a postać, która to zrobiła siedziała na fotelu obok. I usłyszałam ten głos. Z chrypką, tajemniczy, ostrożny, trochę jakby zły, groźny i niesamowicie seksowny
- Tęskniłaś?
...............................................................................................................................................
Ta dam!!!!!!!!! Jest i Rose :D