* ROSE *
Starałam się znaleźć w domy Emily jak najszybciej. Z naszej rozmowy telefonicznej nic się zbytnio nie dowiedziałam, ale to wina po pierwsze: moja, bo nadal jestem rozstrzęsiona spotkaniem z Tomlinsonem i Paynem i po drugie: Emily. Dlaczego? Bo mówiła strasznie nieskładnie i bardzo rozstrzęsionym głosem, więc mnie pozostało tylko zostawić Samuela przyjaciółce z pracy, wsiąść w samochód i czym prędzej przyjechać do siostry. Samochód musiałam zostawić trochę dalej, bo nie było miejsca, więc kilkadziesiąt metrów musiałam przejść piechotą. Całą drogę moje myśli zajęte były po raz kolejny w moim życiu - NIM. Od spotkania z jego kumplami nie było chwili żebym o nim nie myślała. Wszystkie wspomnienia z przed 4 lat powróciły do mnie, nawet dochodziło do tego, że wieczorami - nocami - kiedy położyłam Sama spać, zamykałam się w swojej sypialni i "zalewałam" łzami. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak przyznać się przed samą sobą, że nadal go kocham. To uczucie nigdy nie minie, a wiecie dlaczego? Bo mam Samuela. Jest moim synem, moim i jego. Kiedy patrzę na niego to tak jakbym widziałam Harry'ego. Są jak dwie krople wody. Kocham go, dlatego tak trudno wyzbyć mi się uczucia, którym go darze. Dlaczego to musi być tak cholernie trudne?! Po moim policzku poleciała łza, ale czym prędzej ją starłam. Nie chciałam się rozpłakać, zwłaszcza teraz. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, a one po chwili otworzyły się ukazując mi kompletnie zapłakaną Emily. Przytuliłam ją w ramach pocieszenia, ale sama miałam ochotę sobie trochę popłakać. Nie wiedziałam dobrze o co chodzi, ale domyśliłam się, że musi to być coś poważnego.
- Chcesz coś do picia? - spytała kiedy troszkę się uspokoiła i przestałą płakać. Na jej policzkach nadal były widoczne ślady łez.
- Kawy. Gdzie jest Justin? - starałam się mówić z miarę spokojnym głosem i nie zdradzić swojego zdenerwowania
- Zabrał Mellody do wesołego miasteczka, powiedziałam mu, że potrzebuje poważnej rozmowy z tobą.
- Właśnie jakoś tutaj tak cicho bez Mell. - na moje słowa obje się zaśmiałyśmy - To o co chodzi? - spytałam kiedy Ems postawiła kawę na stoliku i usiadła obok mnie na kanapie.
- Spotkałam Zayna - powiedziała to tak cicho, że przez chwilę myślałam, że to w mojej głowie
- Ccco?
- I nie był sam - kolejne słowa i kolejna chwila na przetworzenie, tylko, że ostatnich słów nie zbyt zrozumiałam, ale po chwili sens doleciał do mojego mózgu
- Jak to nie był sam? Jak to go spotkałaś? Gdzie? Kiedy? Emily gadaj! - moje zaniepokojenie widać było już gołym okiem
- Razem z nim był Niall i Harry, spotkałam go dzisiaj w sklepie. Rose ja już nie wiem co robić! - ostatnie słowa wypowiedziała błagalnym tonem po czym znów z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Wiem co czuje. Widać, że ona też jest rozerwana między tym wszystkim, tyle, że ona ma gorzej, bo jest z Justinem. Przytuliłam ja do siebie i próbowałam uspokoić. Tylko chwila! Ona powiedziała, że z Zaynem był też Harry? A co jeśli...? Nie to niemożliwe, nie pora teraz o tym myśleć.
- Emily kochanie, no już spokojnie. Muszę ci coś powiedzieć - podniosła trochę swoją głowę ukazując zaczerwione oczy od płaczu - Bo ja spotkałam Liama i Louisa - jest! Udało mi się! Wyksztusiłam to.
- To koniec!
* HARRY *
Siedzieliśmy z Zaynem w tym cholernym aucie i nic nie mogliśmy zrobić. No w sumie mogliśmy, ale to było by jak samobójstwo.Widziałem ją. Nareszcie po 4 lat ją ujrzałem. Znalazłem ją. Moją Rose. Jedyne na co
mam teraz ochotę to wysiąść z tego cholernego wozu, wpaść do tego domu i wpić się w jej gorące usta, których od tak dawna nie czułem. Wiem, że to może wydawać się denne, ale ja nic na to nie poradzę, że tak jest. Siedzieliśmy tak jak na szpilkach przez dobrą godzinę od przyjazdu Rose, kiedy w końcu ujrzałem jak drzwi od domu Emily się otwierają, a przez nie przechodzi Rose, w mojej głowie zrodził się pomysł. Szalony i głupi, ale ja nic na to nie poradzę. Każdy wie, że jestem porywczy i w gorącej wodzie kąpany.
- Zayn - zwróciłem się do przyjaciela - dawaj kluczyki i wypierdzielaj z wozu!
- Ccco? - zapytał zdumiony, w sumie nie dziwię się.
- No jak to co? Zadzwonisz po Liama i po ciebie przyjedzie, chyba, że wolisz wpaść do swojej dziewczyny,a ja potrzebuje teraz auta. Jak mam do cholery dowiedzieć się gdzie mieszka Rose?
Przyjaciel nic nie odpowiedział, Wysiadł z auta, dając mi tym samym znak, że mam się przesiąść. Muszę mu się kiedyś odwdzięczyć. Usiadłem na miejscu kierowcy i uruchomiłem silnik.
- To w drogę - powiedziałem i ruszyłem, zostawiając przyjaciela na chodniku.
* ZAYN *
Prośba, a raczej rozkaz Harry'ego na samym początku mnie zdziwił, ale z czasem kiedy to sobie poukładałem w głowie, doszedłem do wniosku, że to nie głupi pomysł. Kiedy Harry odjechał ja zadzwoniłem po Liama, nie wdawałem się w szczegóły, ale ten zrozumiał i obiecał, że za 15 minut będzie. Miałem teraz czas na zapalenie fajki i przemyślenie wszystkiego. Po 15 minutach, kiedy Liam podjechał na mojej twarzy pojawił się wielki i szeroki uśmiech. Otworzyłem drzwi i wsiadłem do auta.
- Co się tak szczerzysz jak głupi do sera?
- Mam plan
- Aha ok, ostatnio ja was w ogóle nie rozumiem, ale spoko. To opowiadaj o co w tym wszystkich chodzi - powiedział, a ja zacząłem mu wszystko opowiadać.
* ROSE *
Rozmowa z Emily nic mi nie pomogła. W ręcz przeciwnie, spotęgowała moje obawy, ale uzgodniłyśmy z Emi, że w miarę możliwości będziemy żyły i zachowywały się normalnie i co najważniejsze będziemy ignorować nasze uczucia i głos serca. To będzie cholernie trudne, ale musimy spróbować. Mam wrażenie, że powrót do Londynu to był największy błąd w naszym życiu. Kiedy zaparkowałam na podjeździe przed domem, wyjęłam kluczyki ze stacyjki i oparłam głowę o zagłówek wciągając powietrze i jeszcze raz wszystko analizując. Kiedy się uspokoiłam w miarę możliwości, wysiadłam i zamknęłam auto. Kiedy byłam przy drzwiach pojawił się kolejny problem - Gdzie są te cholerne klucze?!, zaczęłam szukać ich w torebce, na szczęście po kilku minutach je znalazłam. To zdecydowanie nie jest dzisiaj mój dzień. Weszłam do domu i położyłam torebkę na blacie, po czym poszłam nalać sobie wody, kiedy piłam ze szklanki ten błogi napój coś sobie przypomniałam.
- SAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - krzyknęłam i wybiegłam z domu.
*********
Nareszcie w domu. Co prawda jestem sama, bez Samuela i jest już ciemno, ale ma to swoje plusy. Mogę odpocząć i iść spać w każdej chwili. Samuela zostawiłam na noc u mojej przyjaciółki z pracy - Kate. Widziała, że ostatnio nie jestem w formie i sama zaproponowała, żeby Sam został u niej na noc. Sama ma 7 letniego syna, więc....
Kolejny głęboki oddech przed wyjściem z samochodu. Zamknęłam go i wyszłam z garażu. Kiedy doszłam do drzwi, zobaczyłam, że są otwarte. "Idiotko! Zostawiłaś je otwarte jak ci przypomniało o synu" - powiedział mały i nieznośny głosik w mojej głowie. Do włącznika światła miała jeszcze kilka kroków. Moje serce chciało wyskoczyć z piersi, puls to miałam chyba z 300.Nagle poczułam jak moje nogi wrastają w ziemię,nie jestem tu sama. I jak na potwierdzenie moich słów, mała lampka w salonie się zapaliła, a postać, która to zrobiła siedziała na fotelu obok. I usłyszałam ten głos. Z chrypką, tajemniczy, ostrożny, trochę jakby zły, groźny i niesamowicie seksowny
- Tęskniłaś?
...............................................................................................................................................
Ta dam!!!!!!!!! Jest i Rose :D
wtorek, 30 lipca 2013
poniedziałek, 29 lipca 2013
Rozdział 22
* EMILY *
Nie mogę w to uwierzyć! Jak to możliwe? Czy to prawda? Czy przede mną rzeczywiście stoi Zayn? To nie może być prawda. Przez 4 lata starałam się o wszystkim zapomnieć, zapomnieć o miłości, bólu, cierpieniu, zapomnieć o nim, a tu proszę. Już na samym początku trafiam na niego, to jakaś klątwa, czy co? Staliśmy na przeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy, kompletnie utraciłam racjonalne myślenie. Pomimo tego, że jestem starsza, mądrzejsza, bardziej doświadczona przez życie, to nie mogłam oprzeć się tym czekoladowym tęczówkom. Były jak ciemnobrązowa otchłań do której po raz kolejny wpadłam. Otchłań z której ciężko jest się uwolnić. W jego oczach widziałam różne emocje, nie można było wyczytać tej jednej konkretnej, co tu dużo mówić. Jego oczy były odzwierciedleniem duszy. On jest jak by to powiedzieć - zamknięty w sobie, trudno coś z niego wyczytać, dlatego tak trudno poznać co właśnie czuje. Widziałam w tej otchłani, kawałeczek strachu, nadziei, miłości? Co do tego ostatniego nie jestem pewna, wiem, że był w szoku, to akurat mogłam wyczytać, a ja? W moich oczach zapewne od razu dało się wyczytać strach, nie czułam w tym momencie nic innego. Cała radość prysła jak bańka mydlana, a dlaczego strach? Strach przed uczuciem, którego nie jestem pewna. Niby wyzbyłam się wszelkiego uczucia do Zayna, ale nie mam stuprocentowej pewności, strach przed zranieniem, strach o Mellody. Boję się, że Zayn dowie się, że to jego córka, a jeśli tak się stanie? Nie wiem czego mam się po nim spodziewać. Jest kryminalistą, handlarzem narkotyków, ten dzień, kiedy razem z Rose widziałyśmy ich po raz pierwszy z towarem schował się gdzieś na końcu mojej pamięci i zniknął. Nie pamiętałam, a może nie chciałam? Nie dopuszczałam do siebie myśli, że to prawda, aż w końcu zapomniałam, nie brałam tego pod uwagę, ale przez te 4 lata dowiedziałam się o nim znacznie więcej. Skąd? Dziadek Justina jest policjantem, a raczej pracuje w FBI. Justin również szkoli się na takiego agenta, więc musiał wiedzieć co nieco. Stąd wiem i ja. Teraz już rozumiecie? Poczułam rękę Justina na ramieniu.
- Kochanie, stało się coś? - spytał po czym spojrzał na mnie i Zayna, a ja odrywając swój wzrok od tych magicznych tęczówek spojrzałam na Justina
- Nie, nic się nie stało.
- To idziemy?
- Tak - powiedziałam, ale nie byłam całkiem pewna czy tego chcę. Po chwili usłyszałam słowa córki, w których było to słowo, którego nie chciałam żeby Zayn usłyszał
- Ale miamo, ne kupilas mi zelków - spojrzała na mnie słodkimi oczkami, spojrzałam niepewnie na Zayna, który wpatrywał się teraz w Mellody, o nie! Zabrałam żelki z półki, wzięłam Mell na ręce i jak najszybciej skierowałam się do kasy. Odwróciłam się tylko na chwile. Zayn nadal tam stał i patrzył cały czas na mnie. Odwróciłam się i modliłam w duchu, żeby tylko się niczego nie domyślił.
* ZAYN *
Niall miał rację, to ona. To Emily, moja Emily.
- Już nie twoja, stary - odezwał się Niall, tak jakby czytał w moich myślach, ale co się dziwić znamy się od pieluch więc czasami nie trudno nam zgadnąć co inny myśli.
- Ona nadal jest moja, nie pozwolę żeby jakiś śmieć ją dotykał, całował. Robić to mogę tylko ja. Co tak stoicie jak słupy soli???? - wydarłem się na przyjaciół - Jedziemy za nimi! - i nie patrząc na nich skierowałem się do wyjścia ze sklepu.
* HARRY *
Wiecie co wam powiem? W ogóle, ale to w ogóle nie dziwi mnie zachowanie Zayna. Zrobiłbym to samo, dlatego kiedy on skierował się do wyjścia, wziąłem Horana i Calder pod ręce i czym prędzej skierowałem nas w to samo miejsce. El machnęła tylko na Peazer, która stała i wszystkiemu się przyglądała ze strachem w oczach. Czasami nie rozumiem tej kobiety. Jest z nami o kilku lat, nie pamiętam od ilu, a czasami się nas boi. Kompletnie nie mam pojęcia dlaczego, przecież nas zna. Ale no cóż widocznie ten typ tak ma. Malik po raz kolejny krzyknął na nas żebyśmy się pośpieszyli i wsiadł do auta. Ja podbiegłem do niego i ruszyliśmy, Niall z dziewczynami mieli pojechać do domu i dowiedzieć się czegoś więcej. Kiedy jechaliśmy za autem Emily i prawdopodobnie jej chłopaka w naszym aucie panowała cisza. Każdy z nas próbował wszystko sobie poukładać w głowie, moje myśli powróciły do teraźniejszości kiedy poczułem jak stajemy. Stanęliśmy w bezpiecznej odległości, śledzenie to dla nas chleb powszedni więc nie mieliśmy z niczym problemu, a to, że szyby w aucie były przyciemniane dawało nam więcej swobody. Cała trójka weszła do domu, ale po jakiś 10 minutach, wybranka serca Zayna wyszła przed dom, dzwoniła do kogoś. Uchyliliśmy odrobinę okna, ale nadal nic nie słyszeliśmy. Nie wiedzieliśmy do kogo dzwoni, przez myśl przeszło mi imię ROSE. Może i ona też wróciła? Moje rozmyślenia przerwał dzwonek telefonu. Spojrzałem na Zayna.
- To nie mój, ja mam wyciszony - powiedział na co ja zacząłem gorączkowo szukać telefonu, Mam. Na
wyświetlaczu widniało imię Louis, nacisnąłem odbierz i nawet nie było mi dane powiedzieć "Halo".
- Nie uwierzysz......
* ZAYN *
Cały czas patrząc na Emily wyciągnąłem swój telefon z kieszeni i napisałem smsa do Nialla. " MASZ COŚ? " Odpowiedź dostałem natychmiast. " MAM I TO CAŁKIEM SPORO, ZA DUŻO DO PISANIA JAK WRÓCISZ WSZYSTKO WAM POWIEM"
Spojrzałem na Harrego, jego wzrok był wlepiony w coś, a raczej kogoś przed nami. Wyglądał jak zahipnotyzowany, a przy uchu miał telefon. W stronę domu, którym mieszkała Emily szła....
......................................................................................................................................................
Hej! Powiem wam, że poprzedni rozdział mi się bardziej podobał, ale no cóż. Każdy ma lepsze i gorsze dni. Mam nadzieję, że chociaż wam się podoba. W następnym rozdziale jeszcze nic takiego nie będzie się działo, ale za to w 24 rozdziale już pojawi się jakaś akcja i zapewniam was, że w tym sezonie nie będzie nudno. Przepraszam za wszelkie pomyłki i błędy. CZYTASZ = KOMENTUJESZ
15 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ ( Może nawet jutro?)
Nie mogę w to uwierzyć! Jak to możliwe? Czy to prawda? Czy przede mną rzeczywiście stoi Zayn? To nie może być prawda. Przez 4 lata starałam się o wszystkim zapomnieć, zapomnieć o miłości, bólu, cierpieniu, zapomnieć o nim, a tu proszę. Już na samym początku trafiam na niego, to jakaś klątwa, czy co? Staliśmy na przeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy, kompletnie utraciłam racjonalne myślenie. Pomimo tego, że jestem starsza, mądrzejsza, bardziej doświadczona przez życie, to nie mogłam oprzeć się tym czekoladowym tęczówkom. Były jak ciemnobrązowa otchłań do której po raz kolejny wpadłam. Otchłań z której ciężko jest się uwolnić. W jego oczach widziałam różne emocje, nie można było wyczytać tej jednej konkretnej, co tu dużo mówić. Jego oczy były odzwierciedleniem duszy. On jest jak by to powiedzieć - zamknięty w sobie, trudno coś z niego wyczytać, dlatego tak trudno poznać co właśnie czuje. Widziałam w tej otchłani, kawałeczek strachu, nadziei, miłości? Co do tego ostatniego nie jestem pewna, wiem, że był w szoku, to akurat mogłam wyczytać, a ja? W moich oczach zapewne od razu dało się wyczytać strach, nie czułam w tym momencie nic innego. Cała radość prysła jak bańka mydlana, a dlaczego strach? Strach przed uczuciem, którego nie jestem pewna. Niby wyzbyłam się wszelkiego uczucia do Zayna, ale nie mam stuprocentowej pewności, strach przed zranieniem, strach o Mellody. Boję się, że Zayn dowie się, że to jego córka, a jeśli tak się stanie? Nie wiem czego mam się po nim spodziewać. Jest kryminalistą, handlarzem narkotyków, ten dzień, kiedy razem z Rose widziałyśmy ich po raz pierwszy z towarem schował się gdzieś na końcu mojej pamięci i zniknął. Nie pamiętałam, a może nie chciałam? Nie dopuszczałam do siebie myśli, że to prawda, aż w końcu zapomniałam, nie brałam tego pod uwagę, ale przez te 4 lata dowiedziałam się o nim znacznie więcej. Skąd? Dziadek Justina jest policjantem, a raczej pracuje w FBI. Justin również szkoli się na takiego agenta, więc musiał wiedzieć co nieco. Stąd wiem i ja. Teraz już rozumiecie? Poczułam rękę Justina na ramieniu.
- Kochanie, stało się coś? - spytał po czym spojrzał na mnie i Zayna, a ja odrywając swój wzrok od tych magicznych tęczówek spojrzałam na Justina
- Nie, nic się nie stało.
- To idziemy?
- Tak - powiedziałam, ale nie byłam całkiem pewna czy tego chcę. Po chwili usłyszałam słowa córki, w których było to słowo, którego nie chciałam żeby Zayn usłyszał
- Ale miamo, ne kupilas mi zelków - spojrzała na mnie słodkimi oczkami, spojrzałam niepewnie na Zayna, który wpatrywał się teraz w Mellody, o nie! Zabrałam żelki z półki, wzięłam Mell na ręce i jak najszybciej skierowałam się do kasy. Odwróciłam się tylko na chwile. Zayn nadal tam stał i patrzył cały czas na mnie. Odwróciłam się i modliłam w duchu, żeby tylko się niczego nie domyślił.
* ZAYN *
Niall miał rację, to ona. To Emily, moja Emily.
- Już nie twoja, stary - odezwał się Niall, tak jakby czytał w moich myślach, ale co się dziwić znamy się od pieluch więc czasami nie trudno nam zgadnąć co inny myśli.
- Ona nadal jest moja, nie pozwolę żeby jakiś śmieć ją dotykał, całował. Robić to mogę tylko ja. Co tak stoicie jak słupy soli???? - wydarłem się na przyjaciół - Jedziemy za nimi! - i nie patrząc na nich skierowałem się do wyjścia ze sklepu.
* HARRY *
Wiecie co wam powiem? W ogóle, ale to w ogóle nie dziwi mnie zachowanie Zayna. Zrobiłbym to samo, dlatego kiedy on skierował się do wyjścia, wziąłem Horana i Calder pod ręce i czym prędzej skierowałem nas w to samo miejsce. El machnęła tylko na Peazer, która stała i wszystkiemu się przyglądała ze strachem w oczach. Czasami nie rozumiem tej kobiety. Jest z nami o kilku lat, nie pamiętam od ilu, a czasami się nas boi. Kompletnie nie mam pojęcia dlaczego, przecież nas zna. Ale no cóż widocznie ten typ tak ma. Malik po raz kolejny krzyknął na nas żebyśmy się pośpieszyli i wsiadł do auta. Ja podbiegłem do niego i ruszyliśmy, Niall z dziewczynami mieli pojechać do domu i dowiedzieć się czegoś więcej. Kiedy jechaliśmy za autem Emily i prawdopodobnie jej chłopaka w naszym aucie panowała cisza. Każdy z nas próbował wszystko sobie poukładać w głowie, moje myśli powróciły do teraźniejszości kiedy poczułem jak stajemy. Stanęliśmy w bezpiecznej odległości, śledzenie to dla nas chleb powszedni więc nie mieliśmy z niczym problemu, a to, że szyby w aucie były przyciemniane dawało nam więcej swobody. Cała trójka weszła do domu, ale po jakiś 10 minutach, wybranka serca Zayna wyszła przed dom, dzwoniła do kogoś. Uchyliliśmy odrobinę okna, ale nadal nic nie słyszeliśmy. Nie wiedzieliśmy do kogo dzwoni, przez myśl przeszło mi imię ROSE. Może i ona też wróciła? Moje rozmyślenia przerwał dzwonek telefonu. Spojrzałem na Zayna.
- To nie mój, ja mam wyciszony - powiedział na co ja zacząłem gorączkowo szukać telefonu, Mam. Na
wyświetlaczu widniało imię Louis, nacisnąłem odbierz i nawet nie było mi dane powiedzieć "Halo".
- Nie uwierzysz......
* ZAYN *
Cały czas patrząc na Emily wyciągnąłem swój telefon z kieszeni i napisałem smsa do Nialla. " MASZ COŚ? " Odpowiedź dostałem natychmiast. " MAM I TO CAŁKIEM SPORO, ZA DUŻO DO PISANIA JAK WRÓCISZ WSZYSTKO WAM POWIEM"
Spojrzałem na Harrego, jego wzrok był wlepiony w coś, a raczej kogoś przed nami. Wyglądał jak zahipnotyzowany, a przy uchu miał telefon. W stronę domu, którym mieszkała Emily szła....
......................................................................................................................................................
Hej! Powiem wam, że poprzedni rozdział mi się bardziej podobał, ale no cóż. Każdy ma lepsze i gorsze dni. Mam nadzieję, że chociaż wam się podoba. W następnym rozdziale jeszcze nic takiego nie będzie się działo, ale za to w 24 rozdziale już pojawi się jakaś akcja i zapewniam was, że w tym sezonie nie będzie nudno. Przepraszam za wszelkie pomyłki i błędy. CZYTASZ = KOMENTUJESZ
15 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ ( Może nawet jutro?)
sobota, 27 lipca 2013
Rozdział 21
* ZAYN *
Siedziałem razem z Harrym w domu i liczyłem zyski z naszej ostatniej transakcij, Niall poszedł z dziewczynami po jakieś zakupy, Liam i Louis pojechali do nowego klienta, a ja z Harrym zostaliśmy z domu. 2300, 2400, 2500, 2... - liczenie przerwał mi mój telefon, który wibrował w mojej kieszeni. Odłożyłem plik banknotów na bok i wyciągnąłem telefon.
- Cholera, Niall. Pewnie znowu dzwoni zapytać się jaki ser ma kupić, żółty czy biały, a ja znów muszę
zaczynać od początku - powiedziałem i spojrzałem wymownie na Harrego, który cicho śmiał się pod nosem. Nacisnąłem odbierz i przyłożyłem telefon do ucha. Lecz po chwili miałem inny pomysł. Odebrałem i wcisnąłem głośnomówiący, mogę gadać i liczyć.
- Czego chcesz Niall, zajęty jestem - warknąłem do telefonu, bo byłem już nieźle wkurzony
- Zayn, znalazłem kogoś kogo ty szukasz od 4 lat - kiedy Niall wypowiedział te słowa, mnie zamurowało, spojrzałem na Harrego, on był tak samo zszokowany jak ja.
- Co?!
- Zayn, stoje właśnie w sklepie i patrzę na Emily - mój mózg nie był zdolny do myślenie, czy to prawda? Nareszcie ją znajdę?
- W jakim sklepie jesteś?! - próbowałem mówić spokojnym głosem, ale jakoś nie wychodziło mi to
- Ale Zayn ona...
- Niall do cholery! Nie chrzań tylko mów w jakim jesteś sklepie?! - pomału traciłem panowanie nad sobą, spojrzałem na Harrego, jego wzrok był nadal wlepiony we mnie.
- W Tesco na Lee Valley Extra 1 Glover Drive, Upper Edmonton, London, N18 3HF, ale Zayn posłuchaj mnie....- nie dałem mu dokończyć, wyłączyłem telefon i wsadziłem w kieszeń jeansów. Spojrzałem ponownie na Stylesa.
- Jedziesz? Jeśli to na prawdę ona, to Rose też wróciła - nic więcej nie musiałem dodawać, schowaliśmy pieniądze i ruszyliśmy do garażu, wsiedliśmy do auta i wyjechaliśmy.
-
* ROSE *
- Samuel, proszę nie biegnij. Stanie ci się coś - jak grochem o ścianę. Już od dobrych kilku minut próbuję dogonić Sama, który biega po parku jak kot na prerii. Skacze jak zając na łące i woła jak orangutan w zoo. Co ja dzisiaj z tymi porównaniami zwierzęcymi?! Chyba ze mną jest coraz gorzej, albo to wina dzisiejszej wizyty w zoo. Muszę zapamiętać, że Sam nie może jeść zbyt dużo słodyczy, bo mu odbija, dokładnie jak Emily.
- Samuel stój! Samuel - krzyczałam ile miałam sił w płucach. Sam biegł w stronę ulicy i mnie nie słyszał. Moje tętno i ciśnienie wzrosło, ale to nie wina biegu, to wina Samuela, który właśnie wbiegł na ulice pełną samochodów. Odwróciłam głowę w prawo żeby zobaczyć czy żaden samochód nie jedzie, ale w tym samym momencie usłyszałam pisk opon. Odwróciłam się w stronę dochodzącego dźwięku i puściłam się pędem w tamtą stronę. Sam stał na ulicy na przeciwko czarnego Range Rovera, który zatrzymał się dosłownie tuż przed nim. Zanim dobiegłam zauważyłam, że jakiś mężczyzna czy chłopak, ważne, że płci męskiej wysiadł z samochodu i ukucnął przy Samie, po chwili obok niego pojawił się drugi, który również wysiadł z samochodu.
- Sam! Do cholery, mówiłam ci, żebyś się zatrzymał - przytuliłam synka, kompletnie nie zwracając uwagi na chłopaków. Maluch wtulił się we mnie jak w pluszowego misia.
- Pseplasam - wyszeptał, a ja juz wiedziałam, że płacze
- To twój syn - usłyszałam czyiś głos, kiedy podniosłam głowę, żeby zobaczyć kim jest właściciel wypowiedzianego zdanie, zamurowało mnie. Louis. Louis William Tomlinson, stał przede mną we własnej
osobie, obok niego Liam. O nie! Mój koszmar z sprzed 4 lat powrócił! I co ja mam teraz zrobić?
- Nie, a poza tym nie twój zasrany interes. Odchrzań się
- Ostra jak zawsze, nic się nie zmieniłaś Carter, a gdzie twoja siostrunia? Zawsze razem, takie nierozłączne, a teraz? - Tomlinson i Payne zaśmiali się równocześnie
- Gówno cię to obchodzi, a teraz wybacz, nie będę marnować śliny na kogoś takiego jak ty - z trudem panowałam się, by nie krzyknąć. Po prostu od nich odeszłam. Dlaczego? Powtórka z rozrywki?
Wiem jedno: Emily za nic nie może się o tym dowiedzieć, wiem jak przeżywa to co się stało 4 lata temu, jeśli dowie się o tym spotkaniu to ja nawet nie chce wiedzieć co się stanie.
* DANIELLE *
Stałam i przypatrywałam się jak Eleanor nieudolnie próbuje odwrócić uwagę Nialla od panny Carter. Na próżno. Niall dosyć, że ją zauważył to jeszcze zadzwonił do Zayna. Palant. A myślałam, że Niall jest rozsądny. Jak Jason się o tym dowie, to nam głowy obetnie i to dosłownie, piła mechaniczną. Spartoliłyśmy sprawę, ale z drugiej strony to nie nasza wina, że panna Emily Carter zjawiła się w tym samym miejscu co my, prawda? Całe szczęście, że nie ma tu tej drugiej. Kiedy stałam i myślałam co zrobić w tej sytuacij bez wyjścia, mój wzrok powędrował na drzwi wejściowe do sklepu. Do środka wchodził właśnie Zayn i Harry, a po kiego grzyba tu ten drugi, co?
* ZAYN *
Kiedy weszliśmy do sklepu, wzrokiem szukałem Nialla, weszliśmy głębiej do środka i chodziliśmy między regałami, rozdzieliliśmy się z Harrym, kiedy byłem na dziale z nabiałami poczułem wibracje w kieszeni, wyjąłem telefon i odczytałem smsa, w którym Niall poinformował mnie gdzie jest.
- Gdzie ona jest? - spytałem Nialla, na co ten pokazał dziewczyne w chłopakiem i małą dziewczynką.
- Ta jasne, Horan nie zgrywaj sie, to nie jest Emily
- Nie jest? To się przyjżyj - dla świętego spokoju postanowiłem podejść bliżej i udawać, że chce coś kupić, kiedy podszedłem bliżej chłopak pocałował brunetkę na co ta się zaśmiała. Chwila! Ja znam ten śmiech, nigdy go nie zapomnę. Spojrzałem w jej stronę, brunetka podniosłą głowę, a po chwili jej wzrok skrzyżował się z moim, jedyne co widziałem w tej chwili w jej oczach to strach.
...................................................................................................................................................................
Hej! Powracam do was z nowym rozdziałem, nową energią i nowymi pomysłami. Jak wam się podoba?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
15 KOMENTARZY - NOWY ROZDZIAŁ
Siedziałem razem z Harrym w domu i liczyłem zyski z naszej ostatniej transakcij, Niall poszedł z dziewczynami po jakieś zakupy, Liam i Louis pojechali do nowego klienta, a ja z Harrym zostaliśmy z domu. 2300, 2400, 2500, 2... - liczenie przerwał mi mój telefon, który wibrował w mojej kieszeni. Odłożyłem plik banknotów na bok i wyciągnąłem telefon.
- Cholera, Niall. Pewnie znowu dzwoni zapytać się jaki ser ma kupić, żółty czy biały, a ja znów muszę
zaczynać od początku - powiedziałem i spojrzałem wymownie na Harrego, który cicho śmiał się pod nosem. Nacisnąłem odbierz i przyłożyłem telefon do ucha. Lecz po chwili miałem inny pomysł. Odebrałem i wcisnąłem głośnomówiący, mogę gadać i liczyć.
- Czego chcesz Niall, zajęty jestem - warknąłem do telefonu, bo byłem już nieźle wkurzony
- Zayn, znalazłem kogoś kogo ty szukasz od 4 lat - kiedy Niall wypowiedział te słowa, mnie zamurowało, spojrzałem na Harrego, on był tak samo zszokowany jak ja.
- Co?!
- Zayn, stoje właśnie w sklepie i patrzę na Emily - mój mózg nie był zdolny do myślenie, czy to prawda? Nareszcie ją znajdę?
- W jakim sklepie jesteś?! - próbowałem mówić spokojnym głosem, ale jakoś nie wychodziło mi to
- Ale Zayn ona...
- Niall do cholery! Nie chrzań tylko mów w jakim jesteś sklepie?! - pomału traciłem panowanie nad sobą, spojrzałem na Harrego, jego wzrok był nadal wlepiony we mnie.
- W Tesco na Lee Valley Extra 1 Glover Drive, Upper Edmonton, London, N18 3HF, ale Zayn posłuchaj mnie....- nie dałem mu dokończyć, wyłączyłem telefon i wsadziłem w kieszeń jeansów. Spojrzałem ponownie na Stylesa.
- Jedziesz? Jeśli to na prawdę ona, to Rose też wróciła - nic więcej nie musiałem dodawać, schowaliśmy pieniądze i ruszyliśmy do garażu, wsiedliśmy do auta i wyjechaliśmy.
-
* ROSE *
- Samuel, proszę nie biegnij. Stanie ci się coś - jak grochem o ścianę. Już od dobrych kilku minut próbuję dogonić Sama, który biega po parku jak kot na prerii. Skacze jak zając na łące i woła jak orangutan w zoo. Co ja dzisiaj z tymi porównaniami zwierzęcymi?! Chyba ze mną jest coraz gorzej, albo to wina dzisiejszej wizyty w zoo. Muszę zapamiętać, że Sam nie może jeść zbyt dużo słodyczy, bo mu odbija, dokładnie jak Emily.
- Samuel stój! Samuel - krzyczałam ile miałam sił w płucach. Sam biegł w stronę ulicy i mnie nie słyszał. Moje tętno i ciśnienie wzrosło, ale to nie wina biegu, to wina Samuela, który właśnie wbiegł na ulice pełną samochodów. Odwróciłam głowę w prawo żeby zobaczyć czy żaden samochód nie jedzie, ale w tym samym momencie usłyszałam pisk opon. Odwróciłam się w stronę dochodzącego dźwięku i puściłam się pędem w tamtą stronę. Sam stał na ulicy na przeciwko czarnego Range Rovera, który zatrzymał się dosłownie tuż przed nim. Zanim dobiegłam zauważyłam, że jakiś mężczyzna czy chłopak, ważne, że płci męskiej wysiadł z samochodu i ukucnął przy Samie, po chwili obok niego pojawił się drugi, który również wysiadł z samochodu.
- Sam! Do cholery, mówiłam ci, żebyś się zatrzymał - przytuliłam synka, kompletnie nie zwracając uwagi na chłopaków. Maluch wtulił się we mnie jak w pluszowego misia.
- Pseplasam - wyszeptał, a ja juz wiedziałam, że płacze
- To twój syn - usłyszałam czyiś głos, kiedy podniosłam głowę, żeby zobaczyć kim jest właściciel wypowiedzianego zdanie, zamurowało mnie. Louis. Louis William Tomlinson, stał przede mną we własnej
osobie, obok niego Liam. O nie! Mój koszmar z sprzed 4 lat powrócił! I co ja mam teraz zrobić?
- Nie, a poza tym nie twój zasrany interes. Odchrzań się
- Ostra jak zawsze, nic się nie zmieniłaś Carter, a gdzie twoja siostrunia? Zawsze razem, takie nierozłączne, a teraz? - Tomlinson i Payne zaśmiali się równocześnie
- Gówno cię to obchodzi, a teraz wybacz, nie będę marnować śliny na kogoś takiego jak ty - z trudem panowałam się, by nie krzyknąć. Po prostu od nich odeszłam. Dlaczego? Powtórka z rozrywki?
Wiem jedno: Emily za nic nie może się o tym dowiedzieć, wiem jak przeżywa to co się stało 4 lata temu, jeśli dowie się o tym spotkaniu to ja nawet nie chce wiedzieć co się stanie.
* DANIELLE *
Stałam i przypatrywałam się jak Eleanor nieudolnie próbuje odwrócić uwagę Nialla od panny Carter. Na próżno. Niall dosyć, że ją zauważył to jeszcze zadzwonił do Zayna. Palant. A myślałam, że Niall jest rozsądny. Jak Jason się o tym dowie, to nam głowy obetnie i to dosłownie, piła mechaniczną. Spartoliłyśmy sprawę, ale z drugiej strony to nie nasza wina, że panna Emily Carter zjawiła się w tym samym miejscu co my, prawda? Całe szczęście, że nie ma tu tej drugiej. Kiedy stałam i myślałam co zrobić w tej sytuacij bez wyjścia, mój wzrok powędrował na drzwi wejściowe do sklepu. Do środka wchodził właśnie Zayn i Harry, a po kiego grzyba tu ten drugi, co?
* ZAYN *
Kiedy weszliśmy do sklepu, wzrokiem szukałem Nialla, weszliśmy głębiej do środka i chodziliśmy między regałami, rozdzieliliśmy się z Harrym, kiedy byłem na dziale z nabiałami poczułem wibracje w kieszeni, wyjąłem telefon i odczytałem smsa, w którym Niall poinformował mnie gdzie jest.
- Gdzie ona jest? - spytałem Nialla, na co ten pokazał dziewczyne w chłopakiem i małą dziewczynką.
- Ta jasne, Horan nie zgrywaj sie, to nie jest Emily
- Nie jest? To się przyjżyj - dla świętego spokoju postanowiłem podejść bliżej i udawać, że chce coś kupić, kiedy podszedłem bliżej chłopak pocałował brunetkę na co ta się zaśmiała. Chwila! Ja znam ten śmiech, nigdy go nie zapomnę. Spojrzałem w jej stronę, brunetka podniosłą głowę, a po chwili jej wzrok skrzyżował się z moim, jedyne co widziałem w tej chwili w jej oczach to strach.
...................................................................................................................................................................
Hej! Powracam do was z nowym rozdziałem, nową energią i nowymi pomysłami. Jak wam się podoba?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
15 KOMENTARZY - NOWY ROZDZIAŁ
środa, 17 lipca 2013
Rozdział 20
* EMILY *
- Emily, możesz mi w końcu powiedzieć o co i dlaczego pokłóciłyście się z Rose?
- Justin, to pytanie błądzi - odkąd wróciliśmy do domu, Justin chce się wszystkiego dowiedzieć i powiem szczerze, że zaczyna mnie wyprowadzać z równowagi - Powiedziałam ci, o nic, a poza tym to nie powinno cię interesować.
- Nie powinno?! Jestem twoim chłopakiem do jasnej cholery czy nie?!!! - Jus już wkurzył się nie na żarty, oboje byliśmy w naszej sypialni, staliśmy na środku i się kłóciliśmy
- Jesteś, ale...
- Właśnie jestem, więc nie powinno być żadnego "ale". Emily kochanie, przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko - jego ton głosu zmalał i złagodniał, usiadłam na łóżku i ukryłam w twarz w dłoniach płacząc, Justin usiadł obok mnie i mnie przytulił. - Ciii, no już dobrze. Jak nie chcesz to nie mów - zaczął głaskać mnie po włosach i próbował uspokoić.
- Ale...Ja, to dla mnie trudne Justin, chciałabym ci wszystko powiedzieć, ale jest mi ciężko - na moje słowa Justin złapał mnie za rękę
- Rozumiem, jak będziesz gotowa to powiesz, poczekam. No już spokojnie - znów się w niego wtuliłam, ale tym razem kiedy byłam w niego wtulona zaczęłam mu o wszystkim mówić. Całą historię, począwszy od naszego pierwszego dnia w szkole z Rose, po ciąże z Zaynem. Do tej pory Justin wiedział tylko to co mu powiedziałam a w zasadzie okłamałam. Powiedziałam mu, że miałam chłopaka z którym zaszłam w ciąże i on bojąc się odpowiedzialności uciekł a ja zostałam. Jak na tą całą historię zareagował Jus? Nadzwyczaj spokojnie, mocniej przytulił mnie do siebie i znów próbował uspokoić, bo kiedy opowiadałam znów zaczęłam płakać.
- Ciii, jesteś już bezpieczna. Przy mnie nic ci się nie stanie. kocham cię - dwa słowa, a jaką wielką w sobie mają moc. Uspokoiłam się, przytuliłam do niego i na prawdę poczułam się bezpiecznie. Naszą wspólną chwilę przerwało delikatne i cichutkie pukanie do drzwi. Justin wstał i je otworzył. Kiedy to zrobił zauważyliśmy stojącą w progu Mellody w swojej piżamce i misiem, którego ściskała jakby miała go zaraz
stracić. Justin ukucnął przed nią, a ta się w niego wtuliła. Dzisiaj to on chyba będzie zatulony na śmierć ;D
- Hej mała, co się stało, czemu nie śpisz? - zapytał i usiadł z nią na łóżku, sadzając ją na swoich kolanach.
- Mialam kosmar i i w moim pokoiu jest potwiur - znów wtuliła się w niego i misia, któremu ledwo co oczy nie wypadły - mogie z wami spac?
- Oczywiście, że tak kochanie, a jutro tata sprawdzi czy w twoim pokoju nadal jest potwór, dobrze? - spytałam, na co tak odwróciła swoją główkę w moją stronę i pokiwała nią twierdząco.
- Dlacego mamo plakalas? - tym razem przeszła z kolan Justina na moje i wpatrywała się swoimi dużymi, brązowymi oczkami we mnie. W tej chwili tak mi przypominała Zayna, ogólnie jest całą do niego podobna. Ma duże, brązowe oczy, kruczoczarne włoski i część charakterku też po nim odziedziczyła. Kiedy patrzyłam na nią widziałam jego. Dlatego to tak bolało. Już chciałam odpowiedzieć na jej pytanie, kiedy poczułam jak schodzi z moim kolan na łóżko. Przeszła na czworaka je całe po czym wcisnęła się pod kołdrę.
- Mjów mamo, mjów, ja cie slucham - oboje z Justinem zaczęliśmy się śmiać
- Nie ważne kochanie, idź spać, dobranoc - na moje słowa, mała zamknęła oczka i posłusznie odpłynęła w kraine snów
* NASTĘPNEGO DNIA, ELEANOR *
Od dobrych 2 godzin chodzimy z Danielle i Niallem po sklepach. Aktualnie jesteśmy w supermarkecie, naszemu głodomorowi zachciało się jeść i przy okazji przypomniało, że mieliśmy kupić coś do lodówki, bo jest pusta. Każdy z naszej trójki dostał część bardzo długiej listy zakupów i się rozdzieliliśmy, mnie przypadły słodycze, całe szczęście, że nie blondaskowi, bo on tutaj mógłby stać kilka godzin i wybierać. Kiedy szukałam mlecznej czekolady na jednym z regałów usłyszałam jak na ten sam dział ktoś wchodzi. Po chwili usłyszałam kobiecy,- dziewczęcy - głos: Mellody kochanie, mamy dużo słodyczy w domu.
Imię jakie usłyszałam spowodowało, że się odwróciłam i zamarłam. To ona. Emily Carter. Z wrażenia czekolada, którą trzymałam upadła na podłogę.
- Proszę - usłyszałam głos, który sprowadził mnie na ziemię, przede mną stał chłopak, na oko 22 lata, miał ok. 180cm wzrostu ( sorry, ale musiałam zmienić Justinowi wzrost ) i ciemnobrązowe włosy postawione lekko na żel, podobny odrobinkę do Zayna.
- Dziękuje - odpowiedziałam
- Justin, błagam pomóż mi, Mel chce kolejne słodycze - usłyszałam jej głos, który był skierowany do chłopaka stojącego przede mną, Justina.
- Tiato, Tiato, ale ja ce zelki - mała dziewczynka, Mellody, podbiegła do chłopaka, on powiedział do mnie: Nie ma za co, po czym skierował się w stronę brunetki. Brunetki, która ma dziecko i chłopaka, której Zayn szuka od 4 lat, którą ja mam za zadanie chronić i o której nie powinien się dowiedzieć żaden z chłopaków. Niall! Do jasnej cholery, wybiegłam z działu ze słodyczami i zaczęłam szukać blondyna i Danielle. Jest, są
przy kasie i czekają tylko na mnie. Blondyn nie zauważył brunetki i tu jest zwycięstwo. Doszłam do nich i kiedy Niall był zajęty oglądaniem czy wzięłam wszystko z listy, opowiedziałam o wszystkim Danielle. Była w szoku i nie wiedziała co zrobić podobnie jak ja.
- Ile razy mam ci mówić, żebyś brała kwaśne żelki, a nie te słodkie od których później brzuch boli - głos Nialla sprowadził nas obje na ziemię.
- Dobra nie ważne, poczekajcie tutaj, zaraz przyjdę, pójdę tylko je zamienić - kiedy usłyszałam to zdanie, moje oczy zrobiły się duże jak spodki, a serce zaczęło szybciej bić.
* NIALL *
- Dobra nie ważne, poczekajcie tutaj, zaraz przyjdę, pójdę tylko je zamienić - powiedziałem po czym zacząłem kierować się w stronę działu ze słodyczami. Nagle poczułem jak coś, a raczej ktoś łapie mnie za ramię. Natychmiastowo się zatrzymałem
- Niall poczekaj, ja pójdę, a ty poczekaj z Dani - powiedziała Eleanor
- Nie dobra, ja już poszedłem więc ty tu poczekaj
- Ale Niall...
- Co? - jej zachowanie zaczynało mnie powoli irytować
- Yyyyy zapomniałam, że jeszcze mamy kupić płyn do prania, pójdę z tobą, ten dział jest niedaleko
- Yyyyy niech ci będzie - nie zbyt jej uwierzyłem, ale dobra. Kiedy weszliśmy na dział słodyczowy od razu zacząłem szukać wzrokiem żelków. Czekolada, cukierki,Emily z dzieckiem i jakimś chłopakiem, lizaki, pianki, żelki, chwila chwila co?! Wróciłem wzrokiem do brunetki z dzieckiem i jakimś chłopakiem, dobrze jej się przyjrzałem i nie miałem wątpliwości, że jest to Emily, ale dziecko i kim do cholery jest ten chłopak. Dziewczynka miała na oko ok. 3, 4 lata a chłopak z 22, 23 lata, zastanawiałem się kim on może być, może jej bratem, ale kiedy mała powiedziała do niego tato, a po chwili on pocałował Emily byłem pewny, że to jej chłopak. Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer Zayna, jeśli ona jest tutaj to powinien wiedzieć, a
jeżeli jest ona to może i Rose. Kiedy przykładałem telefon do ucha, ktoś mnie popchnął, skutkiem czego było wytrącenie telefonu z mojej dłoni. Odwróciłem się w stronę winowajcy. Eleanor.
- Ups
- Czy ciebie totalnie porąbało kobieto? Uważaj jak łazisz. Muszę zadzwonić do Zayna - podeszłem i podniosłem swój telefon. Był do niczego, ekran stłuczony, a jak to telefon dotykowy to jestem w dupie.
- Dawaj swój telefon - powiedziałem dość dobitnie do El
- Słucham?
- Nie słyszałaś? Dawaj swój telefon. mój rozwaliłaś, a muszę zadzwonić - widziałem jak z niechęcią podawała mi swój telefon.Wybrałem numer Zayna.
- Zayn, znalazłem kogoś kogo ty szukasz od 4 lat - mówiąc to cały czas patrzyłem na Emily i jej nowe towarzystwo.
......................................................................................................................................
Hej! Mam nadzieję, że się podoba :D Pozdrawiam i dziękuje za wszystkie komentarze. Zapraszam na opowiadanie o Zaynie http://dreamsandmusic1d.blogspot.com/
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
- Emily, możesz mi w końcu powiedzieć o co i dlaczego pokłóciłyście się z Rose?
- Justin, to pytanie błądzi - odkąd wróciliśmy do domu, Justin chce się wszystkiego dowiedzieć i powiem szczerze, że zaczyna mnie wyprowadzać z równowagi - Powiedziałam ci, o nic, a poza tym to nie powinno cię interesować.
- Nie powinno?! Jestem twoim chłopakiem do jasnej cholery czy nie?!!! - Jus już wkurzył się nie na żarty, oboje byliśmy w naszej sypialni, staliśmy na środku i się kłóciliśmy
- Jesteś, ale...
- Właśnie jestem, więc nie powinno być żadnego "ale". Emily kochanie, przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko - jego ton głosu zmalał i złagodniał, usiadłam na łóżku i ukryłam w twarz w dłoniach płacząc, Justin usiadł obok mnie i mnie przytulił. - Ciii, no już dobrze. Jak nie chcesz to nie mów - zaczął głaskać mnie po włosach i próbował uspokoić.
- Ale...Ja, to dla mnie trudne Justin, chciałabym ci wszystko powiedzieć, ale jest mi ciężko - na moje słowa Justin złapał mnie za rękę
- Rozumiem, jak będziesz gotowa to powiesz, poczekam. No już spokojnie - znów się w niego wtuliłam, ale tym razem kiedy byłam w niego wtulona zaczęłam mu o wszystkim mówić. Całą historię, począwszy od naszego pierwszego dnia w szkole z Rose, po ciąże z Zaynem. Do tej pory Justin wiedział tylko to co mu powiedziałam a w zasadzie okłamałam. Powiedziałam mu, że miałam chłopaka z którym zaszłam w ciąże i on bojąc się odpowiedzialności uciekł a ja zostałam. Jak na tą całą historię zareagował Jus? Nadzwyczaj spokojnie, mocniej przytulił mnie do siebie i znów próbował uspokoić, bo kiedy opowiadałam znów zaczęłam płakać.
- Ciii, jesteś już bezpieczna. Przy mnie nic ci się nie stanie. kocham cię - dwa słowa, a jaką wielką w sobie mają moc. Uspokoiłam się, przytuliłam do niego i na prawdę poczułam się bezpiecznie. Naszą wspólną chwilę przerwało delikatne i cichutkie pukanie do drzwi. Justin wstał i je otworzył. Kiedy to zrobił zauważyliśmy stojącą w progu Mellody w swojej piżamce i misiem, którego ściskała jakby miała go zaraz
stracić. Justin ukucnął przed nią, a ta się w niego wtuliła. Dzisiaj to on chyba będzie zatulony na śmierć ;D
- Hej mała, co się stało, czemu nie śpisz? - zapytał i usiadł z nią na łóżku, sadzając ją na swoich kolanach.
- Mialam kosmar i i w moim pokoiu jest potwiur - znów wtuliła się w niego i misia, któremu ledwo co oczy nie wypadły - mogie z wami spac?
- Oczywiście, że tak kochanie, a jutro tata sprawdzi czy w twoim pokoju nadal jest potwór, dobrze? - spytałam, na co tak odwróciła swoją główkę w moją stronę i pokiwała nią twierdząco.
- Dlacego mamo plakalas? - tym razem przeszła z kolan Justina na moje i wpatrywała się swoimi dużymi, brązowymi oczkami we mnie. W tej chwili tak mi przypominała Zayna, ogólnie jest całą do niego podobna. Ma duże, brązowe oczy, kruczoczarne włoski i część charakterku też po nim odziedziczyła. Kiedy patrzyłam na nią widziałam jego. Dlatego to tak bolało. Już chciałam odpowiedzieć na jej pytanie, kiedy poczułam jak schodzi z moim kolan na łóżko. Przeszła na czworaka je całe po czym wcisnęła się pod kołdrę.
- Mjów mamo, mjów, ja cie slucham - oboje z Justinem zaczęliśmy się śmiać
- Nie ważne kochanie, idź spać, dobranoc - na moje słowa, mała zamknęła oczka i posłusznie odpłynęła w kraine snów
* NASTĘPNEGO DNIA, ELEANOR *
Od dobrych 2 godzin chodzimy z Danielle i Niallem po sklepach. Aktualnie jesteśmy w supermarkecie, naszemu głodomorowi zachciało się jeść i przy okazji przypomniało, że mieliśmy kupić coś do lodówki, bo jest pusta. Każdy z naszej trójki dostał część bardzo długiej listy zakupów i się rozdzieliliśmy, mnie przypadły słodycze, całe szczęście, że nie blondaskowi, bo on tutaj mógłby stać kilka godzin i wybierać. Kiedy szukałam mlecznej czekolady na jednym z regałów usłyszałam jak na ten sam dział ktoś wchodzi. Po chwili usłyszałam kobiecy,- dziewczęcy - głos: Mellody kochanie, mamy dużo słodyczy w domu.
Imię jakie usłyszałam spowodowało, że się odwróciłam i zamarłam. To ona. Emily Carter. Z wrażenia czekolada, którą trzymałam upadła na podłogę.
- Proszę - usłyszałam głos, który sprowadził mnie na ziemię, przede mną stał chłopak, na oko 22 lata, miał ok. 180cm wzrostu ( sorry, ale musiałam zmienić Justinowi wzrost ) i ciemnobrązowe włosy postawione lekko na żel, podobny odrobinkę do Zayna.
- Dziękuje - odpowiedziałam
- Justin, błagam pomóż mi, Mel chce kolejne słodycze - usłyszałam jej głos, który był skierowany do chłopaka stojącego przede mną, Justina.
- Tiato, Tiato, ale ja ce zelki - mała dziewczynka, Mellody, podbiegła do chłopaka, on powiedział do mnie: Nie ma za co, po czym skierował się w stronę brunetki. Brunetki, która ma dziecko i chłopaka, której Zayn szuka od 4 lat, którą ja mam za zadanie chronić i o której nie powinien się dowiedzieć żaden z chłopaków. Niall! Do jasnej cholery, wybiegłam z działu ze słodyczami i zaczęłam szukać blondyna i Danielle. Jest, są
przy kasie i czekają tylko na mnie. Blondyn nie zauważył brunetki i tu jest zwycięstwo. Doszłam do nich i kiedy Niall był zajęty oglądaniem czy wzięłam wszystko z listy, opowiedziałam o wszystkim Danielle. Była w szoku i nie wiedziała co zrobić podobnie jak ja.
- Ile razy mam ci mówić, żebyś brała kwaśne żelki, a nie te słodkie od których później brzuch boli - głos Nialla sprowadził nas obje na ziemię.
- Dobra nie ważne, poczekajcie tutaj, zaraz przyjdę, pójdę tylko je zamienić - kiedy usłyszałam to zdanie, moje oczy zrobiły się duże jak spodki, a serce zaczęło szybciej bić.
* NIALL *
- Dobra nie ważne, poczekajcie tutaj, zaraz przyjdę, pójdę tylko je zamienić - powiedziałem po czym zacząłem kierować się w stronę działu ze słodyczami. Nagle poczułem jak coś, a raczej ktoś łapie mnie za ramię. Natychmiastowo się zatrzymałem
- Niall poczekaj, ja pójdę, a ty poczekaj z Dani - powiedziała Eleanor
- Nie dobra, ja już poszedłem więc ty tu poczekaj
- Ale Niall...
- Co? - jej zachowanie zaczynało mnie powoli irytować
- Yyyyy zapomniałam, że jeszcze mamy kupić płyn do prania, pójdę z tobą, ten dział jest niedaleko
- Yyyyy niech ci będzie - nie zbyt jej uwierzyłem, ale dobra. Kiedy weszliśmy na dział słodyczowy od razu zacząłem szukać wzrokiem żelków. Czekolada, cukierki,Emily z dzieckiem i jakimś chłopakiem, lizaki, pianki, żelki, chwila chwila co?! Wróciłem wzrokiem do brunetki z dzieckiem i jakimś chłopakiem, dobrze jej się przyjrzałem i nie miałem wątpliwości, że jest to Emily, ale dziecko i kim do cholery jest ten chłopak. Dziewczynka miała na oko ok. 3, 4 lata a chłopak z 22, 23 lata, zastanawiałem się kim on może być, może jej bratem, ale kiedy mała powiedziała do niego tato, a po chwili on pocałował Emily byłem pewny, że to jej chłopak. Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer Zayna, jeśli ona jest tutaj to powinien wiedzieć, a
jeżeli jest ona to może i Rose. Kiedy przykładałem telefon do ucha, ktoś mnie popchnął, skutkiem czego było wytrącenie telefonu z mojej dłoni. Odwróciłem się w stronę winowajcy. Eleanor.
- Ups
- Czy ciebie totalnie porąbało kobieto? Uważaj jak łazisz. Muszę zadzwonić do Zayna - podeszłem i podniosłem swój telefon. Był do niczego, ekran stłuczony, a jak to telefon dotykowy to jestem w dupie.
- Dawaj swój telefon - powiedziałem dość dobitnie do El
- Słucham?
- Nie słyszałaś? Dawaj swój telefon. mój rozwaliłaś, a muszę zadzwonić - widziałem jak z niechęcią podawała mi swój telefon.Wybrałem numer Zayna.
- Zayn, znalazłem kogoś kogo ty szukasz od 4 lat - mówiąc to cały czas patrzyłem na Emily i jej nowe towarzystwo.
......................................................................................................................................
Hej! Mam nadzieję, że się podoba :D Pozdrawiam i dziękuje za wszystkie komentarze. Zapraszam na opowiadanie o Zaynie http://dreamsandmusic1d.blogspot.com/
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
wtorek, 16 lipca 2013
Rozdział 19
* NASTĘPNEGO DNIA, WIECZÓR, ROSE *
- Sam!!!!! Ile razy mam ci powtarzać, żeby nie kładł zabawek na stole - Samuel natychmiast znalazł się obok mnie - Popatrz tylko, na całym stole leżą twoje zabawki, zabierz je do pokoju, bo nie mam gdzie postawić jedzenie, dobrze?
- Dobzie mamo, a kiedy pzyjdzie Mellody?
- Niedługo będzie, nie martw się - Sam natychmiast podszedł do stołu i próbował zmieścić w swoich małych rączkach ok. 6 zabawek naraz. Stałam obok i przypatrywałam się jak mój synek próbuje z tym wszystkim dojść do swojego pokoju, nic nie widział przez zabawki, więc szłam za nim i pilnowałam żeby mnie ani nie usłyszał ani nic mu się nie stało. Niech będzie szczęśliwy, że sam coś zrobił i udało mu się, Kiedy doszedł juz do pokoju i rzucił wszystkie zabawki na łóżko, ja wycofałam się do salonu, żeby przygotować wszystko. Dzisiaj przychodzi Emily z Justinem i Mellody. Kiedy Sam dowiedział się, że Mellody przyjedzie dosłownie skakał po całym domu. Bardzo się zaprzyjaźnili i kiedy nie są razem to za sobą tęsknią. Kiedy dokonywałam ostatnich poprawek na stole, zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie dane mi było dojść do drzwi, ponieważ Sam wybiegł ze swojego pokoju i znalazł się szybciej przy drzwiach. Skakał i skakał najwyżej jak mógł żeby dosięgnąć klamki, ale nadal był do tego za mały. Coś mi się zdaje, że od wczoraj nie urósł :D Postanowiłam mu pomóc więc podeszłam i go lekko podniosłam żeby dosięgnął klamki i otworzył drzwi. Kiedy te się otworzyły do domu od razu wbiegła Mellody i razem z Samuelem zaczeli się cieszyć. Dzieci. Przywitaliśmy się z Emily i Justinem po czym poszliśmy do salonu. Rozmowom i dobremu humoru nie było końca, ale do czasu kiedy przypomnieliśmy sobie po co się spotkaliśmy.
- To co robimy? - spytała Emily
- Nie wiem, to jest ważny dzień i pomyślałam, żeby zrobić taki rodzinnym obiad. Zaprosić ciocię, wujka i dziadków.
- Myślisz, że się zgodzą? Nie mieliśmy z nimi kontaktu od 7 lat.
- Wiem, ale to nie nasza wina, To ojciec więził nas i urwał nam kontakt z resztą rodziny, a jestem pewna, że się zgodzą. W końcu to już 15 rocznica śmierci mamy. Musimy w ten dzień wszystko im wyjaśnić.
- Wiem, że to nie nasza wina, ale Rose...ja sie boje, boje się ich reakcij. - razem z Emily mogłyśmy w tej chwili szczerze porozmawiać, Justin wie, że to jest dla nas trudny temat i postanowił nam nie przeszkadzać, dlatego poszedł do dzieci, a my zostałyśmy tutaj. Powiem wam, że polubiłam Justina, jest całkowicie inny jak Zayn. Różni się od niego. Czym? Przede wszystkim kocha Emily, a nie chce ją wykorzystać.
- Nie bój się, damy sobie radę
- Spróbuje w to uwierzyć,a ale Rose, jest jeszcze coś.
- Co takiego?
- Boje się, że Zayn i Harry dowiedzą się, że wróciłyśmy.
- Daj spokój, zniknęłyśmy na 4 lata, pewnie już dawno o nas zapomnieli. Pamiętaj, że byłyśmy dla nich tylko zabawkami.
- Pamiętam, ale jednak z Zaynem łączy mnie Mellody
- Tak jak mnie Samuel z Harry, ale nawet jeśli to jesteśmy silniejsze i nie zapomnij, że masz Justina
- Tak - kiedy wypowiedziała te słowa, zaczęła bładzić oczami po całym pomieszczeniu, unikała mojego wzroku
- Emily, tylko mi nie mów, że Justin o niczym nie wiem.
- Nie wie i co? Myślisz, że ogłosiłam całemu światu, że zostałam wykorzystana i przez to zaszłam w ciąże?!!!!!!!!!! Nie jestem głupia Rose!!!!!!!!! - widać było, że Emily niźle się wkurzyła, ja też już traciłam panowanie
- Wcale tak nie myśle, ale jesteś z nim od 2 lat, powinien o tym wiedzieć!!!!!!!- obje wstałyśmy z kanapy i stałyśmy na przeciwko siebie
- Nic nie powinien wiedzieć, nie powiem mu i już, temat skończony i jeszcze jedno: MOŻESZ ŁASKAWIE NIE WTRĄCAĆ SIĘ W MOJE ŻYCIE!!!!!!!!! - zabolało, jej ostatnie słowa mnie bardzo zabolały
- Ejjejeje, spokój, co tutaj się dzieje, dlaczego krzyczycie? - do salonu wszedł Justin z Mellody na rękach i Samem, który kurczowo trzymał go za ręke
- Nic się nie stało - próbowałam powiedzieć to najspokojniej jak umiałam, starałam się ukryć zdenerwowanie i rozzłoszczenie w głosie
- Emily - Jus podszedł do Emily, dopiero teraz dostrzegłam, że miała łzy w oczach
- Rose ma racje, nic się stało, choć już do domu, jestem zmęczona - wzięła Mellody na ręce i wyszła bez słowa z domu, Justin spojrzał na mnie zdezorientowany po czym również wyszedł. A to miała być miła rodzinna kolacja.
- Miamo, dlacego Mellody jus posła? - usiadłam na kanapie, a Sam stanął na przeciwko mnie opierając swoje łokcie na moich kolanach
- Była zmęczona kochanie
- Ale psyjdzie niedlugo?
- Tak przyjdzie, a teraz choć przyszykujemy się spać
* ZAYN, STARY BUDYNEK ZA MIASTEM *
- Nadal nic, Harry ja wiem, że ci zależy, mi też, ale to już nie ma sensu. Nie możemy ich znaleźć od 4 lat. Może już sobie darujmy.
- Darujmy? Ciebie pogrzało człowieku? Ja musze ją znaleźć rozumiesz?
- Ej chłopaki spokój - do pomieszczenia w którym zaciekle dyskutowaliśmy z Harrym wszedł Louis z Eleanor, którą obejmował w pasie - Ja rozumiem, żeście się zabujali, ale może wrzućcie na luz, co? Szukacie tych lasek od 4 lat i nie macie żadnych wyników, w pracy też się nie popisujecie. Ostatnio przymykałem na to oko, bo widzę jak wam zależy, ale jeśli następnym razem, któryś z was spóźni się do klienta, albo zgubi towar to własnoręcznie odstrzele łep, zrozumiano?
- Tak - odpowiedzieliśmy z Harrym równocześnie, Louis to nasz przyjaciel, ale jeśli chodzi o robotę to zamienia się w typa bez uczuć, całe szczęście, że codziennie taki nie jest. Kiedy Lou wyszedł z pomieszczenia, by odebrać telefon zostaliśmy z Eleanor.
- Czyli nadal ich nie znależliście?
- Niestety nie - Harry opadł na fotel
- Nie przejmujcie się, na pewno je znajdziecie
- El, czy się słyszysz? Nie możemy ich znaleźć od 4 lat!!
- Zayn, ja cie rozumiem, ale...
- Nie ma żadnego "ale", wyjdź - wskazałem ręką na drzwi
- Słucham?
- Nie słyszałaś? Wyjdź, bo wcale nam nie pomagasz - dziewczyna bez słowa opuściła pokój. Może za ostro ją potraktowałem? Chciała dobrze, ale ja już tego nie zniosę. Szukamy Rose i Emily od 4 lat i nic, żadnych wieści, a przecież nasi ludzie są wszędzie. Wszyscy nasi nam pomagają, ale już tracę nadzieję...
- Nie odpuszczę... - moje rozmyślania przerwał głos Harrego
- Mówiłeś coś?
- Tak, że nie odpuszczę, znajdę ją i jeśli nie będzie chciała ze mną być to ją do tego zmuszę. - zignorowałem ostre słowa Harrego, jest teraz mocno wkurzony dlatego tak mówi
- A co powiesz na wypad do klubu? Dobrze nam zrobi, rozluźnimy się
- W sumie masz rację, klub to dobre wyjście, pójdę powiedzieć reszcie - wstał i wyszedł, a ja znów pochłonąłem się w myślach
* HARRY, KILKA GODZIN PÓŹNIEJ - NOC, KLUB *
Klub. Duszno, gorąco, głośna muzyka, drinki, a na około gdzie nie spojrzeć ślicznotki. Każda ładniejsza od drugiej, każdy inny na moim miejscu by z tego skorzystał. w sumie 4,5 roku temu sam bym skorzystał,ale
teraz? Teraz klub służy mi do zabawy bez panienek na jedną noc, chociaż od czasu do czasu zdaży się, przecież nie mogę żyć w celibacie, do picia alkoholu i oderwania się od ciągłych myśli krążących wokół Rose. Ta dziewczyna zmieniła moje życie całkowicie i muszę wam się do czegoś przyznać. ZAKOCHAŁEM SIĘ. Tak, dobrze widzicie, ja Harry Styles się zakochałem. Moją wybranką jest Rose i nie spocznę póki jej nie znajdę. Pewnie jesteście ciekawi, kiedy odkryłem, że jest dla mnie ważna. Otóż, po tej nocy, kiedy przespałem się z nią nic na początku nie czułem, ale póżniej kiedy widziałem jak Zayn snuje się po domu mnie tez dopadły wyrzuty sumienia. Chciałem się z nią skontaktować, ale nie miałem żadnego kontaktu, dopiero kiedy ją straciłem zdałem sobie, że jest dla mnie ważna, że się zakochałem.
" NAUCZ SIĘ DOCENIAĆ TO CO MASZ, ZANIM CZAS ZMUSI CIĘ, DO DOCENIENIA TEGO CO MIAŁEŚ"
Kiedy piłem drinka i byłem pochłonięty myślami nawet nie zauważyłem jak do stolika dosiadł się Louis, ale był sam, bez Eleanor.
- Hej, stary, a ty co? Sam? Gdzie masz Eleanor? - spytałem kumpla
- Niestety sam, Eleanor źle się czuła i została w domu
* W TYM SAMYM CZASIE, W INNEJ CZĘŚCI MIASTA, ELEANOR *
- I co masz coś?
- Nadal nic, nie mogą ich znaleźć w dalszym ciągu
- I dobrze, nie mogą ich znaleźć pod żadnym pozorem, pamiętaj, że jesteś tam po to, by chronić dziewczyny i pilnować cały gang.
- Rozumiem
- A masz jakieś jeszcze informacje dla mnie?
- Tylko tyle, że następne przekazanie towaru ma być na Harley Street po jutrze o 2 w nocy. Klient ma przezwisko "Locust". Tylko tyle udało mi się usłyszeć jak Louis rozmawia przez telefon.
- I tak dużo, jesteś świetna, a teraz znikaj.
.......................................................................................................
Ta Dam! Oto nowy rozdział. Jak wam się podoba? Co myślicie o Harrym i Eleanor? Jak się podoba nowy wystrój bloga? Potrzebowałam odmiany. Komentujcie, bo to strasznie motywuje
10 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ JUTRO
PS. Zapraszam na nowe już opowiadanie o Zaynie, które będzie o narkotykach, wyścigach, zabójstwie i miłości. http://dreamsandmusic1d.blogspot.com/
- Sam!!!!! Ile razy mam ci powtarzać, żeby nie kładł zabawek na stole - Samuel natychmiast znalazł się obok mnie - Popatrz tylko, na całym stole leżą twoje zabawki, zabierz je do pokoju, bo nie mam gdzie postawić jedzenie, dobrze?
- Dobzie mamo, a kiedy pzyjdzie Mellody?
- Niedługo będzie, nie martw się - Sam natychmiast podszedł do stołu i próbował zmieścić w swoich małych rączkach ok. 6 zabawek naraz. Stałam obok i przypatrywałam się jak mój synek próbuje z tym wszystkim dojść do swojego pokoju, nic nie widział przez zabawki, więc szłam za nim i pilnowałam żeby mnie ani nie usłyszał ani nic mu się nie stało. Niech będzie szczęśliwy, że sam coś zrobił i udało mu się, Kiedy doszedł juz do pokoju i rzucił wszystkie zabawki na łóżko, ja wycofałam się do salonu, żeby przygotować wszystko. Dzisiaj przychodzi Emily z Justinem i Mellody. Kiedy Sam dowiedział się, że Mellody przyjedzie dosłownie skakał po całym domu. Bardzo się zaprzyjaźnili i kiedy nie są razem to za sobą tęsknią. Kiedy dokonywałam ostatnich poprawek na stole, zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie dane mi było dojść do drzwi, ponieważ Sam wybiegł ze swojego pokoju i znalazł się szybciej przy drzwiach. Skakał i skakał najwyżej jak mógł żeby dosięgnąć klamki, ale nadal był do tego za mały. Coś mi się zdaje, że od wczoraj nie urósł :D Postanowiłam mu pomóc więc podeszłam i go lekko podniosłam żeby dosięgnął klamki i otworzył drzwi. Kiedy te się otworzyły do domu od razu wbiegła Mellody i razem z Samuelem zaczeli się cieszyć. Dzieci. Przywitaliśmy się z Emily i Justinem po czym poszliśmy do salonu. Rozmowom i dobremu humoru nie było końca, ale do czasu kiedy przypomnieliśmy sobie po co się spotkaliśmy.
- To co robimy? - spytała Emily
- Nie wiem, to jest ważny dzień i pomyślałam, żeby zrobić taki rodzinnym obiad. Zaprosić ciocię, wujka i dziadków.
- Myślisz, że się zgodzą? Nie mieliśmy z nimi kontaktu od 7 lat.
- Wiem, ale to nie nasza wina, To ojciec więził nas i urwał nam kontakt z resztą rodziny, a jestem pewna, że się zgodzą. W końcu to już 15 rocznica śmierci mamy. Musimy w ten dzień wszystko im wyjaśnić.
- Wiem, że to nie nasza wina, ale Rose...ja sie boje, boje się ich reakcij. - razem z Emily mogłyśmy w tej chwili szczerze porozmawiać, Justin wie, że to jest dla nas trudny temat i postanowił nam nie przeszkadzać, dlatego poszedł do dzieci, a my zostałyśmy tutaj. Powiem wam, że polubiłam Justina, jest całkowicie inny jak Zayn. Różni się od niego. Czym? Przede wszystkim kocha Emily, a nie chce ją wykorzystać.
- Nie bój się, damy sobie radę
- Spróbuje w to uwierzyć,a ale Rose, jest jeszcze coś.
- Co takiego?
- Boje się, że Zayn i Harry dowiedzą się, że wróciłyśmy.
- Daj spokój, zniknęłyśmy na 4 lata, pewnie już dawno o nas zapomnieli. Pamiętaj, że byłyśmy dla nich tylko zabawkami.
- Pamiętam, ale jednak z Zaynem łączy mnie Mellody
- Tak jak mnie Samuel z Harry, ale nawet jeśli to jesteśmy silniejsze i nie zapomnij, że masz Justina
- Tak - kiedy wypowiedziała te słowa, zaczęła bładzić oczami po całym pomieszczeniu, unikała mojego wzroku
- Emily, tylko mi nie mów, że Justin o niczym nie wiem.
- Nie wie i co? Myślisz, że ogłosiłam całemu światu, że zostałam wykorzystana i przez to zaszłam w ciąże?!!!!!!!!!! Nie jestem głupia Rose!!!!!!!!! - widać było, że Emily niźle się wkurzyła, ja też już traciłam panowanie
- Wcale tak nie myśle, ale jesteś z nim od 2 lat, powinien o tym wiedzieć!!!!!!!- obje wstałyśmy z kanapy i stałyśmy na przeciwko siebie
- Nic nie powinien wiedzieć, nie powiem mu i już, temat skończony i jeszcze jedno: MOŻESZ ŁASKAWIE NIE WTRĄCAĆ SIĘ W MOJE ŻYCIE!!!!!!!!! - zabolało, jej ostatnie słowa mnie bardzo zabolały
- Ejjejeje, spokój, co tutaj się dzieje, dlaczego krzyczycie? - do salonu wszedł Justin z Mellody na rękach i Samem, który kurczowo trzymał go za ręke
- Nic się nie stało - próbowałam powiedzieć to najspokojniej jak umiałam, starałam się ukryć zdenerwowanie i rozzłoszczenie w głosie
- Emily - Jus podszedł do Emily, dopiero teraz dostrzegłam, że miała łzy w oczach
- Rose ma racje, nic się stało, choć już do domu, jestem zmęczona - wzięła Mellody na ręce i wyszła bez słowa z domu, Justin spojrzał na mnie zdezorientowany po czym również wyszedł. A to miała być miła rodzinna kolacja.
- Miamo, dlacego Mellody jus posła? - usiadłam na kanapie, a Sam stanął na przeciwko mnie opierając swoje łokcie na moich kolanach
- Była zmęczona kochanie
- Ale psyjdzie niedlugo?
- Tak przyjdzie, a teraz choć przyszykujemy się spać
* ZAYN, STARY BUDYNEK ZA MIASTEM *
- Nadal nic, Harry ja wiem, że ci zależy, mi też, ale to już nie ma sensu. Nie możemy ich znaleźć od 4 lat. Może już sobie darujmy.
- Darujmy? Ciebie pogrzało człowieku? Ja musze ją znaleźć rozumiesz?
- Ej chłopaki spokój - do pomieszczenia w którym zaciekle dyskutowaliśmy z Harrym wszedł Louis z Eleanor, którą obejmował w pasie - Ja rozumiem, żeście się zabujali, ale może wrzućcie na luz, co? Szukacie tych lasek od 4 lat i nie macie żadnych wyników, w pracy też się nie popisujecie. Ostatnio przymykałem na to oko, bo widzę jak wam zależy, ale jeśli następnym razem, któryś z was spóźni się do klienta, albo zgubi towar to własnoręcznie odstrzele łep, zrozumiano?
- Tak - odpowiedzieliśmy z Harrym równocześnie, Louis to nasz przyjaciel, ale jeśli chodzi o robotę to zamienia się w typa bez uczuć, całe szczęście, że codziennie taki nie jest. Kiedy Lou wyszedł z pomieszczenia, by odebrać telefon zostaliśmy z Eleanor.
- Czyli nadal ich nie znależliście?
- Niestety nie - Harry opadł na fotel
- Nie przejmujcie się, na pewno je znajdziecie
- El, czy się słyszysz? Nie możemy ich znaleźć od 4 lat!!
- Zayn, ja cie rozumiem, ale...
- Nie ma żadnego "ale", wyjdź - wskazałem ręką na drzwi
- Słucham?
- Nie słyszałaś? Wyjdź, bo wcale nam nie pomagasz - dziewczyna bez słowa opuściła pokój. Może za ostro ją potraktowałem? Chciała dobrze, ale ja już tego nie zniosę. Szukamy Rose i Emily od 4 lat i nic, żadnych wieści, a przecież nasi ludzie są wszędzie. Wszyscy nasi nam pomagają, ale już tracę nadzieję...
- Nie odpuszczę... - moje rozmyślania przerwał głos Harrego
- Mówiłeś coś?
- Tak, że nie odpuszczę, znajdę ją i jeśli nie będzie chciała ze mną być to ją do tego zmuszę. - zignorowałem ostre słowa Harrego, jest teraz mocno wkurzony dlatego tak mówi
- A co powiesz na wypad do klubu? Dobrze nam zrobi, rozluźnimy się
- W sumie masz rację, klub to dobre wyjście, pójdę powiedzieć reszcie - wstał i wyszedł, a ja znów pochłonąłem się w myślach
* HARRY, KILKA GODZIN PÓŹNIEJ - NOC, KLUB *
Klub. Duszno, gorąco, głośna muzyka, drinki, a na około gdzie nie spojrzeć ślicznotki. Każda ładniejsza od drugiej, każdy inny na moim miejscu by z tego skorzystał. w sumie 4,5 roku temu sam bym skorzystał,ale
teraz? Teraz klub służy mi do zabawy bez panienek na jedną noc, chociaż od czasu do czasu zdaży się, przecież nie mogę żyć w celibacie, do picia alkoholu i oderwania się od ciągłych myśli krążących wokół Rose. Ta dziewczyna zmieniła moje życie całkowicie i muszę wam się do czegoś przyznać. ZAKOCHAŁEM SIĘ. Tak, dobrze widzicie, ja Harry Styles się zakochałem. Moją wybranką jest Rose i nie spocznę póki jej nie znajdę. Pewnie jesteście ciekawi, kiedy odkryłem, że jest dla mnie ważna. Otóż, po tej nocy, kiedy przespałem się z nią nic na początku nie czułem, ale póżniej kiedy widziałem jak Zayn snuje się po domu mnie tez dopadły wyrzuty sumienia. Chciałem się z nią skontaktować, ale nie miałem żadnego kontaktu, dopiero kiedy ją straciłem zdałem sobie, że jest dla mnie ważna, że się zakochałem.
" NAUCZ SIĘ DOCENIAĆ TO CO MASZ, ZANIM CZAS ZMUSI CIĘ, DO DOCENIENIA TEGO CO MIAŁEŚ"
Kiedy piłem drinka i byłem pochłonięty myślami nawet nie zauważyłem jak do stolika dosiadł się Louis, ale był sam, bez Eleanor.
- Hej, stary, a ty co? Sam? Gdzie masz Eleanor? - spytałem kumpla
- Niestety sam, Eleanor źle się czuła i została w domu
* W TYM SAMYM CZASIE, W INNEJ CZĘŚCI MIASTA, ELEANOR *
- I co masz coś?
- Nadal nic, nie mogą ich znaleźć w dalszym ciągu
- I dobrze, nie mogą ich znaleźć pod żadnym pozorem, pamiętaj, że jesteś tam po to, by chronić dziewczyny i pilnować cały gang.
- Rozumiem
- A masz jakieś jeszcze informacje dla mnie?
- Tylko tyle, że następne przekazanie towaru ma być na Harley Street po jutrze o 2 w nocy. Klient ma przezwisko "Locust". Tylko tyle udało mi się usłyszeć jak Louis rozmawia przez telefon.
- I tak dużo, jesteś świetna, a teraz znikaj.
.......................................................................................................
Ta Dam! Oto nowy rozdział. Jak wam się podoba? Co myślicie o Harrym i Eleanor? Jak się podoba nowy wystrój bloga? Potrzebowałam odmiany. Komentujcie, bo to strasznie motywuje
10 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ JUTRO
PS. Zapraszam na nowe już opowiadanie o Zaynie, które będzie o narkotykach, wyścigach, zabójstwie i miłości. http://dreamsandmusic1d.blogspot.com/
poniedziałek, 15 lipca 2013
Część 2 - Rozdział 18
!!!SEZON 2 CZAS ZACZĄĆ!!!
* 4 LATA PÓŻNIEJ, EMILY *
- Mamo, a mogie to tez ziabrać? - Mellody podbiegła do mnie trzymając kilka muszelek w małej rączce
- Skarbie, przecież masz juŻ całe pudełeczko muszelek
- Ale im bedzie przykro jak ich nie zabiole - zrobiła smutną minkę i usiadła na jednym ze schodów
- To nie możemy pozwolić żeby im było przykro, włóż je do pudełeczka - na moje słowa, na jej buzi pojawił się uśmiech, przytuliła się do mnie po czym pobiegła włożyć muszelki do jej specjalnego pudełka. Ja w tym czasie dokańczałam się pakować. Kiedy skończyłam weszłam do jej pokoju.
- Wziełaś wszystkie zabawki ?
- Tjaaak
- To co jedziemy?
- Tjaaak, nalescie zobiacie tate, Sama i ciocie - zaczęła skakać i się cieszyć. Wzięłam Mellody na ręce i zeszłam do taksówki, która już na nas czekała. Nasze walizki już zostały zapakowane przez taksówkarza. Wsiadłyśmy i w drogę. Czas wrócić na stare " śmieci".
*******
Pewnie jesteście ciekawi o co w tym wszystkim chodzi. Otóż postanowiłyśmy z Rose wrócić do Londynu. Dobrze widzicie z Rose. Przez ten cały okres nie straciłyśmy kontaktu, w miarę możliwości kontaktowałyśmy się i spotykałyśmy, a jak dzieci się urodziły to jeszcze więcej czasu spędzałyśmy ze sobą. Te 4 lata minęły bardzo szybko, na początku było ciężko, ale z czasem wszystko się zmieniało. Mogę wam szczerze powiedzieć, że ciąża to najpiękniejszy okres w życiu kobiety. Kiedy widzisz i czujesz jak dziecko w tobie rośnie, rozwija się, aż wychodzi na świat. I dopiero wtedy zdajesz sobie sprawę jaki skarb trzymasz na rękach. Oczywiście są momenty w których jest mi cholernie ciężko, ale jest Justin. On mi pomaga. I widzicie, kolejna niespodzianka. Justin to mój chłopak. Poznaliśmy się na Karaibach, spędzał tam wakacje, podczas, których się poznaliśmy. Coraz więcej czasu spędzaliśmy razem i zakochaliśmy się w sobie. Zaakceptował fakt, że mam dziecko i pokochał Mellody jakby była jego własną córką. A Mellody traktuje go jak ojca.Specjalnie dla mnie został na Karaibach i zamieszkał ze mną i Mellody. To on wypełnił pustkę w moim sercu. A teraz wyprowadzam się do Londynu i zamieszkamy razem. Jus juz od tygodnia jest w Londynie, dokańcza meblować nasz nowy, wspólny dom. A Rose? Rose nikogo nie znalazła, nie ma chłopaka, jest sama z Samuelem, ale świetnie sobie radzi. Jest świetną matką, i podziwiam ją, że bez niczyjej pomocy tak świetnie sobie radzi. Ona też wraca do Londynu. Pewnie ciekawi was dlaczego wracamy. Wracamy, bo to miasto ma dla nas wartość sentymentalną. To tutaj się urodziłyśmy, wychowywałyśmy i to tutaj grób ma nasza matka. Co roku przyjeżdzałyśmy tutaj w rocznicę jej śmierci, teraz wypada ona za 2 tygodnie. To trudny dla nas okres, ale wierzę, że nam się uda.
* ROSE *
Emily już większość, a nawet wszystko wyjaśniła. Ja chyba nic nie muszę dodawać. Z tego co wiem to będziemy mieszkać od siebie kilka przecznic. Każda z nas jest już dorosła i ma swoje życie, swoją rodzinę. Ja mam Emily i Sama. Jest mi tak dobrze, oczywiście często jest mi ciężko samej, ale wole byc sama niż z kimś kto ma mnie wykorzystać. Historia jaka wydarzyła się 4 lata temu sprawiła, że mój pogląd na świat i ludzi się zmienił, a w moim sercu powstała ogromna dziura, ale część tej dziury zapełnił Samuel. Jest moim synem, którego kocham nad życie i za wszelką cenę chce go chronić przez wszystkim, a zwłaszcza przed jego ojcem. Widzę jak cierpi, kiedy widzi jak inne dzieci bawią się z ojcami, najbardziej widać po nim cierpienie jak widzi Mellody i Justina razem, bawiących się. Brak mu ojca, i ja to widzę, serce mi pęka na ten widok. Kiedy pyta gdzie jego tata mówię, że umarł. Nie chcę, żeby kiedykolwiek poznał prawdę.
* EMILY *
- Mellody, skarbie obudź się, jesteśmy już na miejscu - taksówka właśnie zatrzymała się przed naszym
domem, próbowałam obudzić Mel, ale nie udało mi się, była zbyt zmęczona, więc wzięłam ja na ręce i wysiadłam z auta, kiedy to zrobiłam z domu wyszedł Justin.
- Nareszcie jesteście - podszedł i mnie pocałował - chodź, położysz ją w jej królestwie - wziął walizki i
skierowaliśmy się do domu. Widziałam już go na zdjeciach, ale w rzeczywistości jest jeszcze większy i ładniejszy. Jus postawił walizki w holu i zaprowadził do pokoju Mellody. Nigdy bym nie pomyślała, że chłopak umiałby tak urządzić pokój jak i cały dom. Położyłam ją w jej łóżku, patrzyłam jak mój aniołek śpi i o nic się nie martwi, nagle poczułam dłonie na swoich biodrach i zaraz po tym ciepłe usta na swojej szyij.
- Stęskniłem się za tobą - odwróciłam się w jego stronę, staliśmy twarzą w twarz, pocałowałam go, na co on zareagował pogłębieniem pocałunku.
- Ja za tobą też. Pokażesz mi resztę domu?
- Oczywiście, chodź - złapał mnie za rękę i zaczęliśmy wędrówkę po domu. Sypialnie cwaniaczek zostawił na sam koniec.
- A teraz, według mnie najważniejsza część domu - powiedział po czym otworzył drzwi do naszej sypialni.
Była przepiękna, zawsze o takiej marzyłam. Nie potrafiłam opisać mojego szczęścia, odwróciłam się w jego stronę i wpiłam w jego usta. Jus pogłebił pocałunek, który stawał się coraz odważniejszy i bardziej namiętny. Nagle poczułam pod soba miękkie łóżku, całowaliśmy się aż przerwało nam otwieranie drzwi. Drzwi się otworzyły, a w nich stała zapłakana Mellody.
- Kochanie co się stało, czemu płaczesz? - podbiegłam do małej i ukucnełam przed nią
- Balam sie ze mnie zostawilas - Mell wtuliła się we mnie. Wzięłam ja na ręce i wstałam. Obok mnie zaraz pojawił się Justin
- Mała, dlaczego bałaś się, że mama cię zostawiła? - spytał się jej Justin
- Bo jej nie bylo, i jestem w innym miejscu - wtuliła się we mnie jeszcze bardziej, usiedliśmy wszyscy na łóżku.
- Choć tu do mnie - Jus wyciągnął w jej stronę ręce, a ta jak na zawołanie odczepiła się ode mnie i usiadła mu na kolanach wtulając się - Posłuchaj, to jest twój, nasz nowy dom. Teraz będziesz tutaj mieszkać, a mama nigdy by cię nie zostawiła.
- A ty? - postawiła mu bardzo ciekawe pytanie, patrzyła się na niego dużymi oczkami, w których miała łzy
- Ja też cię nigdy nie zostawie
- Na piewno
- Na pewno, kocham cię i cię nie zostawie - mała go pocałowała w policzek po czym jej głowka odwróciła się w moją stronę
- No widzisz, nikt nigdy cię nie zostawi, to co idziemy do twojego nowego pokoju? - jak na zawołanie zgramoliła się z kolan Justina i wyszła z pokoju, po chwili jednak wróciła
- A ktori to moj pokjuj? - zaśmialiśmy się po czym Justin wyszedł pokazać gdzie Mellody ma swój pokój, a ja zeszłam do kuchni zrobić coś do jedzenia. Nie było mi to jednak dane, bo zadzwonił mój telefon.
....................................................................................................................................................................
Hej! Witam was w drugim sezonie opowiadania. Jak wam się podoba rozdział? Ja osobiście uważam, że mi się nie udał, ale zostawiam osąd wam. Jedna czytelniczka poddała mi pomysł z chłopakiem dla Emily, chciała w tej roli Justina, wiec tak zrobiłam. Jeśli macie jakieś pomysły to piszcie może też je wykorzystam, bo jak już mówiłam opowiadanie to wy. Jak na razie jest sielanka w życiu Rose i Emily, ale nie martwcie się, dobre chwilę w ich życiu niedługo się skończą. I juz niedługo pojawią się Zayn, Harry i chłopaki. Te seria będzie o wiele bardziej kryminalna, więc ostrzegam. :P
10 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ JUTRO
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
* 4 LATA PÓŻNIEJ, EMILY *
- Mamo, a mogie to tez ziabrać? - Mellody podbiegła do mnie trzymając kilka muszelek w małej rączce
- Skarbie, przecież masz juŻ całe pudełeczko muszelek
- Ale im bedzie przykro jak ich nie zabiole - zrobiła smutną minkę i usiadła na jednym ze schodów
- To nie możemy pozwolić żeby im było przykro, włóż je do pudełeczka - na moje słowa, na jej buzi pojawił się uśmiech, przytuliła się do mnie po czym pobiegła włożyć muszelki do jej specjalnego pudełka. Ja w tym czasie dokańczałam się pakować. Kiedy skończyłam weszłam do jej pokoju.
- Wziełaś wszystkie zabawki ?
- Tjaaak
- To co jedziemy?
- Tjaaak, nalescie zobiacie tate, Sama i ciocie - zaczęła skakać i się cieszyć. Wzięłam Mellody na ręce i zeszłam do taksówki, która już na nas czekała. Nasze walizki już zostały zapakowane przez taksówkarza. Wsiadłyśmy i w drogę. Czas wrócić na stare " śmieci".
*******
Pewnie jesteście ciekawi o co w tym wszystkim chodzi. Otóż postanowiłyśmy z Rose wrócić do Londynu. Dobrze widzicie z Rose. Przez ten cały okres nie straciłyśmy kontaktu, w miarę możliwości kontaktowałyśmy się i spotykałyśmy, a jak dzieci się urodziły to jeszcze więcej czasu spędzałyśmy ze sobą. Te 4 lata minęły bardzo szybko, na początku było ciężko, ale z czasem wszystko się zmieniało. Mogę wam szczerze powiedzieć, że ciąża to najpiękniejszy okres w życiu kobiety. Kiedy widzisz i czujesz jak dziecko w tobie rośnie, rozwija się, aż wychodzi na świat. I dopiero wtedy zdajesz sobie sprawę jaki skarb trzymasz na rękach. Oczywiście są momenty w których jest mi cholernie ciężko, ale jest Justin. On mi pomaga. I widzicie, kolejna niespodzianka. Justin to mój chłopak. Poznaliśmy się na Karaibach, spędzał tam wakacje, podczas, których się poznaliśmy. Coraz więcej czasu spędzaliśmy razem i zakochaliśmy się w sobie. Zaakceptował fakt, że mam dziecko i pokochał Mellody jakby była jego własną córką. A Mellody traktuje go jak ojca.Specjalnie dla mnie został na Karaibach i zamieszkał ze mną i Mellody. To on wypełnił pustkę w moim sercu. A teraz wyprowadzam się do Londynu i zamieszkamy razem. Jus juz od tygodnia jest w Londynie, dokańcza meblować nasz nowy, wspólny dom. A Rose? Rose nikogo nie znalazła, nie ma chłopaka, jest sama z Samuelem, ale świetnie sobie radzi. Jest świetną matką, i podziwiam ją, że bez niczyjej pomocy tak świetnie sobie radzi. Ona też wraca do Londynu. Pewnie ciekawi was dlaczego wracamy. Wracamy, bo to miasto ma dla nas wartość sentymentalną. To tutaj się urodziłyśmy, wychowywałyśmy i to tutaj grób ma nasza matka. Co roku przyjeżdzałyśmy tutaj w rocznicę jej śmierci, teraz wypada ona za 2 tygodnie. To trudny dla nas okres, ale wierzę, że nam się uda.
* ROSE *
Emily już większość, a nawet wszystko wyjaśniła. Ja chyba nic nie muszę dodawać. Z tego co wiem to będziemy mieszkać od siebie kilka przecznic. Każda z nas jest już dorosła i ma swoje życie, swoją rodzinę. Ja mam Emily i Sama. Jest mi tak dobrze, oczywiście często jest mi ciężko samej, ale wole byc sama niż z kimś kto ma mnie wykorzystać. Historia jaka wydarzyła się 4 lata temu sprawiła, że mój pogląd na świat i ludzi się zmienił, a w moim sercu powstała ogromna dziura, ale część tej dziury zapełnił Samuel. Jest moim synem, którego kocham nad życie i za wszelką cenę chce go chronić przez wszystkim, a zwłaszcza przed jego ojcem. Widzę jak cierpi, kiedy widzi jak inne dzieci bawią się z ojcami, najbardziej widać po nim cierpienie jak widzi Mellody i Justina razem, bawiących się. Brak mu ojca, i ja to widzę, serce mi pęka na ten widok. Kiedy pyta gdzie jego tata mówię, że umarł. Nie chcę, żeby kiedykolwiek poznał prawdę.
* EMILY *
- Mellody, skarbie obudź się, jesteśmy już na miejscu - taksówka właśnie zatrzymała się przed naszym
domem, próbowałam obudzić Mel, ale nie udało mi się, była zbyt zmęczona, więc wzięłam ja na ręce i wysiadłam z auta, kiedy to zrobiłam z domu wyszedł Justin.
- Nareszcie jesteście - podszedł i mnie pocałował - chodź, położysz ją w jej królestwie - wziął walizki i
skierowaliśmy się do domu. Widziałam już go na zdjeciach, ale w rzeczywistości jest jeszcze większy i ładniejszy. Jus postawił walizki w holu i zaprowadził do pokoju Mellody. Nigdy bym nie pomyślała, że chłopak umiałby tak urządzić pokój jak i cały dom. Położyłam ją w jej łóżku, patrzyłam jak mój aniołek śpi i o nic się nie martwi, nagle poczułam dłonie na swoich biodrach i zaraz po tym ciepłe usta na swojej szyij.
- Stęskniłem się za tobą - odwróciłam się w jego stronę, staliśmy twarzą w twarz, pocałowałam go, na co on zareagował pogłębieniem pocałunku.
- Ja za tobą też. Pokażesz mi resztę domu?
- Oczywiście, chodź - złapał mnie za rękę i zaczęliśmy wędrówkę po domu. Sypialnie cwaniaczek zostawił na sam koniec.
- A teraz, według mnie najważniejsza część domu - powiedział po czym otworzył drzwi do naszej sypialni.
Była przepiękna, zawsze o takiej marzyłam. Nie potrafiłam opisać mojego szczęścia, odwróciłam się w jego stronę i wpiłam w jego usta. Jus pogłebił pocałunek, który stawał się coraz odważniejszy i bardziej namiętny. Nagle poczułam pod soba miękkie łóżku, całowaliśmy się aż przerwało nam otwieranie drzwi. Drzwi się otworzyły, a w nich stała zapłakana Mellody.
- Kochanie co się stało, czemu płaczesz? - podbiegłam do małej i ukucnełam przed nią
- Balam sie ze mnie zostawilas - Mell wtuliła się we mnie. Wzięłam ja na ręce i wstałam. Obok mnie zaraz pojawił się Justin
- Mała, dlaczego bałaś się, że mama cię zostawiła? - spytał się jej Justin
- Bo jej nie bylo, i jestem w innym miejscu - wtuliła się we mnie jeszcze bardziej, usiedliśmy wszyscy na łóżku.
- Choć tu do mnie - Jus wyciągnął w jej stronę ręce, a ta jak na zawołanie odczepiła się ode mnie i usiadła mu na kolanach wtulając się - Posłuchaj, to jest twój, nasz nowy dom. Teraz będziesz tutaj mieszkać, a mama nigdy by cię nie zostawiła.
- A ty? - postawiła mu bardzo ciekawe pytanie, patrzyła się na niego dużymi oczkami, w których miała łzy
- Ja też cię nigdy nie zostawie
- Na piewno
- Na pewno, kocham cię i cię nie zostawie - mała go pocałowała w policzek po czym jej głowka odwróciła się w moją stronę
- No widzisz, nikt nigdy cię nie zostawi, to co idziemy do twojego nowego pokoju? - jak na zawołanie zgramoliła się z kolan Justina i wyszła z pokoju, po chwili jednak wróciła
- A ktori to moj pokjuj? - zaśmialiśmy się po czym Justin wyszedł pokazać gdzie Mellody ma swój pokój, a ja zeszłam do kuchni zrobić coś do jedzenia. Nie było mi to jednak dane, bo zadzwonił mój telefon.
....................................................................................................................................................................
Hej! Witam was w drugim sezonie opowiadania. Jak wam się podoba rozdział? Ja osobiście uważam, że mi się nie udał, ale zostawiam osąd wam. Jedna czytelniczka poddała mi pomysł z chłopakiem dla Emily, chciała w tej roli Justina, wiec tak zrobiłam. Jeśli macie jakieś pomysły to piszcie może też je wykorzystam, bo jak już mówiłam opowiadanie to wy. Jak na razie jest sielanka w życiu Rose i Emily, ale nie martwcie się, dobre chwilę w ich życiu niedługo się skończą. I juz niedługo pojawią się Zayn, Harry i chłopaki. Te seria będzie o wiele bardziej kryminalna, więc ostrzegam. :P
10 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ JUTRO
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Bohaterowie do 2 sezonu
Oprócz głównych bohaterek czyli Rose i Emily (obie 21 lat) i chłopaków czyli Zayna, Harrego, Nialla, Louisa i Liama ( wszyscy 23 lata) w opowiadaniu w 2 sezonie pojawią się:
Mellody ( 4 lata) - córka Zayna i Emily
Samuel "Sam" ( 4 lata ) - syn Harrego i Rose
Justin Bieber ( 22 lata ) - chłopak Emily
Eleanor Calder ( 21 lat ) - nowa dziewczyna Louisa; są ze sobą od 3lat; skrywa tajemnicę o której nikt nie wie.
Danielle Peazer ( 21 lat ) - nowa dziewczyna Liama, są ze sobą od 2,5 roku. Więcej na jej temat dowiecie się czytając.
Mellody ( 4 lata) - córka Zayna i Emily
Samuel "Sam" ( 4 lata ) - syn Harrego i Rose
Justin Bieber ( 22 lata ) - chłopak Emily
Eleanor Calder ( 21 lat ) - nowa dziewczyna Louisa; są ze sobą od 3lat; skrywa tajemnicę o której nikt nie wie.
Danielle Peazer ( 21 lat ) - nowa dziewczyna Liama, są ze sobą od 2,5 roku. Więcej na jej temat dowiecie się czytając.
środa, 10 lipca 2013
Rozdział 17
- OSTATNI ROZDZIAŁ 1 SEZONU OPOWIADANIA -
* EMILY *
Czym jest zaufanie?To słowo ma wiele tłumaczeń, ale każde skupia się na jednym celu - wierze w drugiego człowieka.Zaufanie: 1.Przekonanie, że druga strona jest uczciwa wobec nas w swoich zamiarach i działaniach. 2. Zaufaniem darzymy osobę, której wierzymy, że będzie nam doradzać dobrze, nie myśląc tylko o sobie. Zaufanie jest emocją okazywaną ludziom, przedmiotom czy instytucjom, jest wiarą w określone działania czy własności obiektu obdarzonego zaufaniem.
Tak tłumaczą to ludzie, a ja? Zgadzam się z tym w 100%. Dla mnie zaufaniem obdarza się osoby, które są z tobą blisko jak np. rodzina czy przyjaciele. Zaufanie to niewidzialna nić, którą w miarę poznawania ludzi się im przekazuje, ale jeśli coś pójdzie nie tak. Np.ta osoba - zaufana osoba, przyjaciel czy rodzina - zdradzi nas, oszuka, okłamie natychmiastowo przerywa tą nić. Nić, którą już nigdy więcej się nie sklei. Można użyć nowej, zaufać od nowa, ale czy to będzie tak samo?
ZAUFANIE JEST JAK LUSTRO. PĘKNIĘTE DA SIĘ SKLEIĆ ALE ZAWSZE BĘDZIE WIDAĆ RYSY NA POWIERZCHNI.
Rose wiele razy mówiła mi, że jestem zbyt łatwowierna, zbyt naiwna. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że miała racje. Zaufałam Zaynowi, pokochałam go i co? Wykorzystał mnie, oszukał, zdradził. Zaufałam ojcu, osobie, która mnie spłodziła, opiekowała się mną i co? Pobił mnie, wielokrotnie mnie bił, zbluzgał i jak jak okazało wcale nie kochał. Czy kiedykolwiek znajdę osobę na świecie, której będę mogła bezwarunkowo zaufać i nie zostanę zdradzona, wykorzystana, oszukana?!
******
Kiedy wróciłyśmy do naszego domu z Rose, ojca już w nim nie było, to była jedyna rzecz jaka się zmieniła w tym domu. Brak Jego. Bajzel jaki pozostał po ostatniej "walce" nadal był, przypominał nam o bezlitosnej osobie, która podawała się za naszego ojca. Nigdy nie miałam prawdziwej rodziny, nigdy nie miałam prawdziwego i kochającego ojca, który kochał by mnie, przytulał, pokrzepiał. Do którego mogłabym pójść w razie problemu, przytulić się i wypłakać. Nigdy go nie miałam i chyba już nigdy nie będę mieć. Na samo wspomnienie chciało mi się płakać, ale nie mogłam teraz się rozkleić. Za dużo już łez wylałam. Przebrałyśmy się z Rose i zaczęłyśmy sprzątać ten cały bałagan. Żadna z nas się nie odzywała, nie potrzebne to było, jedyne czego teraz potrzebowałyśmy to spokój i czas na poukładanie sobie wszystkiego w głowie.
* 2 TYGODNIE PÓŹNIEJ, EMILY *
Od tego felernego dnia minęło 2 tygodnie. Co się wydarzyło przez ten okres? Nic szczególnego, nie licząc tego, że nasz ojciec nadal siedzi w areszcie i czeka na wyrok, byłyśmy składać przeciw niemu zeznania i nie licząc tego, że ok. 5 razy był tutaj Zayn i chciał ze mną rozmawiać, ale ja za każdym razem zamykałam mu drzwi przed nosem. Siedzę właśnie w salonie przed telewizorem. Rose siedzi na górze. Powiem wam szczerze, że z nią dzieje się coś nie dobrego. Od pewnego czasu nie je w ogóle śniadań, w sumie ja też i rano wymiotuje, ej ja też tak mam. Tylko, że ja jeszcze mam nawet dobry humor, nie licząc moich licznych zachcianek, a ona siedzi i płacze. Oho, znów pobiegła do łazienki. Poszłabym do niej, ale znów mnie pewnie nie wpuści. Tylko jest jedna różnica, ja mam zmienne humory, bo 4 dni temu powinnam dostać okres, a ona chyba już go miała. Czekaj, czekaj! Powiedziałam, że 4 dni temu??? Pobiegłam do swojego pokoju i sprawdziłam kalendarzyk. Mam rację 4 dni temu powinnam mieć okres, co jest? Nigdy mi się nie spóźniał. Czekaj, a jak ja....? Nie to nie możliwe. Fakt, mam zmienne humorki, mam zachcianki, wymiotuję i okres mi się spóźnia, ale to przecież niemożliwe. Rose ma tak samo i ..... O SZLAK!!!!!!!!
- Rose!!!!!!!!! - pobiegłam do niej i wpadłam do łazienki. Rose stała właśnie z testem ciążowym w dłoni. Podała mi go po czym wyszła z łazienki. 2 CZERWONE KRESKI. OMG!!! Pobiegłam do jej pokoju,
siedziała zkulona na łóżku, podeszłam i bez słowa ją przytuliłam, a te wtuliła się we mnie jak w pluszowego misia. Chciała coś powiedzieć, ale była zbyt zdenerwowana. Nagle podniosła się i podeszła do szafki po czym wróciła z czymś białym w ręku do mnie.
- Trzymaj, tobie też radzę sprawdzić - powiedziała i wyszła z pokoju.
Jestem właśnie w łazience, trzymam w rękach test ciążowy. Tym razem jest mój, ale ma jedną cechę wspólną z testem Rose. 2 CZERWONE KRESKI. Nie!!!!!!! To nie możliwe, błagam niech to nie będzie prawda. Tylko nie to. Drzwi od łazienki się otworzyły i stanęła w nich Rose, tym razem to ona przytuliła mnie.
- Nie martw się damy sobie rade, jesteśmy dwie.
* 5 DNI PÓŻNIEJ, ROSE *
Lotnisko, Stoimy właśnie z Emily na lotnisku, pewnie jesteście ciekawi co tutaj robimy. Wylatujemy. Ja na
Hawaje, Emily na Karaiby. Słońce, plaże, ciepło. Idealne warunki. Dlaczego wylatujemy i dlaczego osobno?
Otóż, kiedy dowiedziałyśmy się, że obie będziemy miały dzieci doszłyśmy do wniosku, że musimy zapewnić dzieciom lepsze warunki życia niż my miałyśmy. Warunki, w których będzie miłość, ciepło i przede wszystkim zaufanie. Musiałyśmy odciąć się od naszego poprzedniego życia, ja od Harrego, Emily od Zayna, oni byli chyba głównym powodem naszego wyjazdu. Żadne z nas nie chciała, żeby jej dziecko miało ojca kryminalistę. Od wspomnień, od tych przeklętych wspomnieć. Zacząć żyć od nowa, a dlaczego osobno? Stwierdziłyśmy, że musimy się usamodzielnić. Każda z nas wie, że wsparcie siebie nawzajem dużo nam dało, dało nam siłę przejść przez to piekło. Teraz zaczynamy życie na nowo, samodzielnie. Zawsze będziemy siostrami i zawsze możemy za sobie polegać i się wspierać. Na pewno nigdy o tym nie zapomnimy.
* EMILY, ROSE *
Zaczynamy życie od nowa, co ono przyniesie to tajemnica. Mamy nadzieję, że przyszłość będzie lepsza niż przeszłość. Zostawiamy przeszłość za sobą i odcinamy grubą linią, liczy się teraźniejszość i przyszłość. Jak to mówią na przeszłość nie masz wpływu, ale na przyszłość już tak. Czas zacząć nowe życie.
C.D.N
KONIEC SEZONU PIERWSZEGO
...............................................................................................................................................................
Hejoooo! KONIEC!!! Bardzo wam dziękuje za czytanie pierwszego sezonu i za te wszystkie komentarze. ( 186 komentarzy, wyświetleń 10766, obserwatorów 20) Jesteście wspaniali i pamiętajcie, że opowiadanie to WY. Bez was ono by nie powstało. Dziękuje i zapraszam do czytania 2 sezonu. Jak wam się podoba ten rozdział? Jak fabuła? Podoba się?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
* EMILY *
Czym jest zaufanie?To słowo ma wiele tłumaczeń, ale każde skupia się na jednym celu - wierze w drugiego człowieka.Zaufanie: 1.Przekonanie, że druga strona jest uczciwa wobec nas w swoich zamiarach i działaniach. 2. Zaufaniem darzymy osobę, której wierzymy, że będzie nam doradzać dobrze, nie myśląc tylko o sobie. Zaufanie jest emocją okazywaną ludziom, przedmiotom czy instytucjom, jest wiarą w określone działania czy własności obiektu obdarzonego zaufaniem.
Tak tłumaczą to ludzie, a ja? Zgadzam się z tym w 100%. Dla mnie zaufaniem obdarza się osoby, które są z tobą blisko jak np. rodzina czy przyjaciele. Zaufanie to niewidzialna nić, którą w miarę poznawania ludzi się im przekazuje, ale jeśli coś pójdzie nie tak. Np.ta osoba - zaufana osoba, przyjaciel czy rodzina - zdradzi nas, oszuka, okłamie natychmiastowo przerywa tą nić. Nić, którą już nigdy więcej się nie sklei. Można użyć nowej, zaufać od nowa, ale czy to będzie tak samo?
ZAUFANIE JEST JAK LUSTRO. PĘKNIĘTE DA SIĘ SKLEIĆ ALE ZAWSZE BĘDZIE WIDAĆ RYSY NA POWIERZCHNI.
Rose wiele razy mówiła mi, że jestem zbyt łatwowierna, zbyt naiwna. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że miała racje. Zaufałam Zaynowi, pokochałam go i co? Wykorzystał mnie, oszukał, zdradził. Zaufałam ojcu, osobie, która mnie spłodziła, opiekowała się mną i co? Pobił mnie, wielokrotnie mnie bił, zbluzgał i jak jak okazało wcale nie kochał. Czy kiedykolwiek znajdę osobę na świecie, której będę mogła bezwarunkowo zaufać i nie zostanę zdradzona, wykorzystana, oszukana?!
******
Kiedy wróciłyśmy do naszego domu z Rose, ojca już w nim nie było, to była jedyna rzecz jaka się zmieniła w tym domu. Brak Jego. Bajzel jaki pozostał po ostatniej "walce" nadal był, przypominał nam o bezlitosnej osobie, która podawała się za naszego ojca. Nigdy nie miałam prawdziwej rodziny, nigdy nie miałam prawdziwego i kochającego ojca, który kochał by mnie, przytulał, pokrzepiał. Do którego mogłabym pójść w razie problemu, przytulić się i wypłakać. Nigdy go nie miałam i chyba już nigdy nie będę mieć. Na samo wspomnienie chciało mi się płakać, ale nie mogłam teraz się rozkleić. Za dużo już łez wylałam. Przebrałyśmy się z Rose i zaczęłyśmy sprzątać ten cały bałagan. Żadna z nas się nie odzywała, nie potrzebne to było, jedyne czego teraz potrzebowałyśmy to spokój i czas na poukładanie sobie wszystkiego w głowie.
* 2 TYGODNIE PÓŹNIEJ, EMILY *
Od tego felernego dnia minęło 2 tygodnie. Co się wydarzyło przez ten okres? Nic szczególnego, nie licząc tego, że nasz ojciec nadal siedzi w areszcie i czeka na wyrok, byłyśmy składać przeciw niemu zeznania i nie licząc tego, że ok. 5 razy był tutaj Zayn i chciał ze mną rozmawiać, ale ja za każdym razem zamykałam mu drzwi przed nosem. Siedzę właśnie w salonie przed telewizorem. Rose siedzi na górze. Powiem wam szczerze, że z nią dzieje się coś nie dobrego. Od pewnego czasu nie je w ogóle śniadań, w sumie ja też i rano wymiotuje, ej ja też tak mam. Tylko, że ja jeszcze mam nawet dobry humor, nie licząc moich licznych zachcianek, a ona siedzi i płacze. Oho, znów pobiegła do łazienki. Poszłabym do niej, ale znów mnie pewnie nie wpuści. Tylko jest jedna różnica, ja mam zmienne humory, bo 4 dni temu powinnam dostać okres, a ona chyba już go miała. Czekaj, czekaj! Powiedziałam, że 4 dni temu??? Pobiegłam do swojego pokoju i sprawdziłam kalendarzyk. Mam rację 4 dni temu powinnam mieć okres, co jest? Nigdy mi się nie spóźniał. Czekaj, a jak ja....? Nie to nie możliwe. Fakt, mam zmienne humorki, mam zachcianki, wymiotuję i okres mi się spóźnia, ale to przecież niemożliwe. Rose ma tak samo i ..... O SZLAK!!!!!!!!
- Rose!!!!!!!!! - pobiegłam do niej i wpadłam do łazienki. Rose stała właśnie z testem ciążowym w dłoni. Podała mi go po czym wyszła z łazienki. 2 CZERWONE KRESKI. OMG!!! Pobiegłam do jej pokoju,
siedziała zkulona na łóżku, podeszłam i bez słowa ją przytuliłam, a te wtuliła się we mnie jak w pluszowego misia. Chciała coś powiedzieć, ale była zbyt zdenerwowana. Nagle podniosła się i podeszła do szafki po czym wróciła z czymś białym w ręku do mnie.
- Trzymaj, tobie też radzę sprawdzić - powiedziała i wyszła z pokoju.
Jestem właśnie w łazience, trzymam w rękach test ciążowy. Tym razem jest mój, ale ma jedną cechę wspólną z testem Rose. 2 CZERWONE KRESKI. Nie!!!!!!! To nie możliwe, błagam niech to nie będzie prawda. Tylko nie to. Drzwi od łazienki się otworzyły i stanęła w nich Rose, tym razem to ona przytuliła mnie.
- Nie martw się damy sobie rade, jesteśmy dwie.
* 5 DNI PÓŻNIEJ, ROSE *
Lotnisko, Stoimy właśnie z Emily na lotnisku, pewnie jesteście ciekawi co tutaj robimy. Wylatujemy. Ja na
Hawaje, Emily na Karaiby. Słońce, plaże, ciepło. Idealne warunki. Dlaczego wylatujemy i dlaczego osobno?
Otóż, kiedy dowiedziałyśmy się, że obie będziemy miały dzieci doszłyśmy do wniosku, że musimy zapewnić dzieciom lepsze warunki życia niż my miałyśmy. Warunki, w których będzie miłość, ciepło i przede wszystkim zaufanie. Musiałyśmy odciąć się od naszego poprzedniego życia, ja od Harrego, Emily od Zayna, oni byli chyba głównym powodem naszego wyjazdu. Żadne z nas nie chciała, żeby jej dziecko miało ojca kryminalistę. Od wspomnień, od tych przeklętych wspomnieć. Zacząć żyć od nowa, a dlaczego osobno? Stwierdziłyśmy, że musimy się usamodzielnić. Każda z nas wie, że wsparcie siebie nawzajem dużo nam dało, dało nam siłę przejść przez to piekło. Teraz zaczynamy życie na nowo, samodzielnie. Zawsze będziemy siostrami i zawsze możemy za sobie polegać i się wspierać. Na pewno nigdy o tym nie zapomnimy.
* EMILY, ROSE *
Zaczynamy życie od nowa, co ono przyniesie to tajemnica. Mamy nadzieję, że przyszłość będzie lepsza niż przeszłość. Zostawiamy przeszłość za sobą i odcinamy grubą linią, liczy się teraźniejszość i przyszłość. Jak to mówią na przeszłość nie masz wpływu, ale na przyszłość już tak. Czas zacząć nowe życie.
C.D.N
KONIEC SEZONU PIERWSZEGO
...............................................................................................................................................................
Hejoooo! KONIEC!!! Bardzo wam dziękuje za czytanie pierwszego sezonu i za te wszystkie komentarze. ( 186 komentarzy, wyświetleń 10766, obserwatorów 20) Jesteście wspaniali i pamiętajcie, że opowiadanie to WY. Bez was ono by nie powstało. Dziękuje i zapraszam do czytania 2 sezonu. Jak wam się podoba ten rozdział? Jak fabuła? Podoba się?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
wtorek, 9 lipca 2013
Rozdział 16
* ZAYN, NASTĘPNY DZIEŃ *
Obudziłem się i spojrzałem na zegarek - 7.33. Wcześnie jak na mnie, mój sen odszedł już daleko i nie zapowiadało się, żeby miał ochotę do mnie wrócić. Przypomniały mi się wszystkie chwilę z wczorajszego wieczoru lub nocy jak kto woli. Spojrzałem na Emily, na jej delikatne, nagie ciało, owinięte kołdrą . Przytulona była do mnie, a jej głowa leżała na moim torsie. Była taka delikatna, krucha, niewinna. Kiedy tak na nią patrzyłem poczułem silny ucisk w okolicy serca. Kiedyś doznałem podobnego uczucia. WYRZUTY SUMIENIA. Najdelikatniej i najciszej jak umiałem wstałem z łóżka. Miałem tyle myśli w głowie, że musiałem choć spróbować je uporządkować. Założyłem bokserki i spodnie od dresu i usiadłem na białej kanapie tyłem do łóżka. Nie mógł bym patrzeć na tą niczego niewinną istotę, która i tak mocno została poszkodowana przez życie. Ona jest delikatna, niewinna niczego, zakochałem się w niej, i co? Wykorzystałem ją dla jakiegoś idiotycznego zakładu ze Stylesem. Przespałem się z nią tylko i wyłącznie przez zakład. Jestem skończonym idiotom. Zaufała mi, obdarzyła mnie zaufaniem po tym jak straciła je do osoby jej najbliższej - do ojca, a ja ją wykorzystałem i zabawiłem się jej uczuciami. Chociaż powiem wam szczerze, że wczorajszego wieczoru nie myślałem o zakładzie. Pomyślałem o nim jedynie kiedy zobaczyłem jak stała przy oknie - pomyślałem sobie: Dlaczego by tego nie wykorzystać? Ale kiedy poczułem jej wargi na swoich, to jak jest całkowicie mi poddatna - zapomniałem o zakładzie. Liczyła się tylko ona. A teraz? Teraz muszę dopilnować, żeby nie dowiedziała się o zakładzie, nie chcę nie jej stracić, nie pozwolę na to. Moje rozmyślania przerwały ciepłe pocałunki na szyij. Odwróciłem się i ujrzałem Emily, owinięta była w prześcieradło i promiennie się do mnie uśmiechała. Kiedy widziałem jej szczery, szeroki uśmiech moje wyrzuty sumienia i wątpliwości czy uda się to zataić wzrosły do maksimum. Emily usidła mi na kolanach, a ja nie mogłem się powstrzymać i już po chwili moje wargi znalazły się na jej. Ten pocałunek był inny. Chciałem przez niego pokazać Emily jak ważna jest dla mnie. Bałem się, że zaraz ją strace, że rozsypie się na kawałki.
* ROSE *
Kiedy otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju Harrego nie było. Przez chwilę wydawało mi się, że to wszystko było snem, ale nie. To wydarzyło się na prawdę. Powiem wam szczerze, że to była najlepsza noc w moim życiu. Po wczorajszym dniu i nocy mój stosunek do Harrego zmienił się o 360 stopni. Zdaje mi się, że poznałam tą jego prawdziwą stronę. Jest czuły, potrafi być delikatny, można mu zaufać, jest troskliwy i świetnie całuje. Kiedy wcześniej ktoś by mi powiedział, że prześpię się z Harrym Stylesem zapewne bym go wyśmiała i dała jakąś chamską odzywkę, a teraz? Teraz sama siedzę na jego łóżku, naga i zastanawiam się gdzie on jest. Założyłam bieliznę i jakąś koszulkę Harrego po czym udałam się na jego poszukiwania. Kiedy schodziłam po schodach usłyszałam jakąś rozmowę. Po dłuższym przysłuchaniu się mogłam stwierdzić, że rozmówcami byli Harry i Louis. Zatrzymałam się i postanowiłam posłuchać.
- I co stary udało się?
- A jakże by inaczej, i nawet nie musieliśmy przedłużać terminu
- Czyli co, wygrałeś?
- No pewnie
- A co jeśli Zayn też wywiązał się z zakładu i zaciągnął Emily do łóżka?
- Ja byłem pierwszy, i mam gdzieś co będzie gadał Malik. Zaliczyłem Rose, więc wygrałem. Zakład to zakład. - kiedy Harry wypowiedział te słowa, myślałam, że eksploduje. W moich oczach gromadziły się łzy, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Musiałam tam iść i przerwać tą uroczą dyskusję.
- Zakład ?!!!!!!! - wpadłam do kuchni i od razu spojrzałam na Stylesa
- Tak zakład, coś nie tak?
- Założyłeś się z Zaynem o to, który pierwszy nas przeleci?!
- Tak
- A to co wczoraj się wydarzyło nic nie znaczy?
- Nie, to była tylko i jedynie gra moja droga
- Ty świnio, zaufałam ci, a ty to wykorzystałeś - łzy zaczęły niekontrolowanie spływać po mojej twarzy - Nienawidzę cię, jesteś taki sam jak mój ojciec, wszyscy jesteście tacy sami!!!!!!!!!!!!. - wykrzyczałam mu w twarz po czym jak to się mówi dałam z liścia z całej siły jaką miałam. Louis stał obok i się patrzył.
- Gdzie jest sypialnia Zayna, gdzie moja siostra?!
* EMILY *
Siedziałam u Zayna na kolanach, rozmawialiśmy i co chwila się całowaliśmy. Zakochałam się. Nigdy nie zapomnę tej nocy, była wyjątkowa. Zapomniałam o bólu jaki sprawił mi ojciec, liczył się tylko Zayn. Zaczęliśmy się znów całować, niestety ta urocza chwila nie trwała długo, bo do sypialni wpadła moja siostra. Zapłakana, a ona rzadko płacze. Wstałam natychmiast z kolan Zayna.
- Rose? Co się.... - nie było mi dane dokończyć, bo podeszła do mnie, złapała za nadgarstek i chciała wyprowadzić z tamtąd. Nie wiedziałam co się dzieje, więc użyłam całej mojej siły i się zaparłam.
- Rose, przestań. to boli. - puściła mnie - co ty robisz?
- Wyprowadzam cię z tąd
- Ale mi tu dobrze
- Dobrze? Wiesz co twój kochany Zayn zrobił? - spojrzałam się na Zayna, w jego oczach widoczny był strach.
- Nieee
- To niech ci sam powie. Zayn.... - skierowała się do niego, ale on nie kwapił się do odpowiedzi - Dobrze to
sama ci powiem. Zayn i Harry założyli się, który pierwszy nas przeleci, rozumiesz? Byłyśmy ich pionkami, ich marionetkami!!!!!!!!!!! - Nic więcej do mnie nie docierało, jedyne słowo jakie odbijało mi się w głowie to zakład, zakład, zakład. Nie słuchałam Rose, odwróciłam się w stronę Zayna ze łzami w oczach.
- To prawda? - zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. - Pytam się do cholery jasnej czy TO PRAWDA!!!!!!!!!??????
- Tak, ale to nie tak jak myślisz Emily - to jedne, jedyne twierdzące słowo spowodowało, że moje serce rozpadło się na milion kawałeczków. Podeszłam do niego i uderzyłam.
- A ja ci zaufałam, jesteś niczym. Śmieciem, który powinno się wyrzucić. Zakochałam sie w tobie, zaufałam a ty to wykorzystałeś. Nienawidzę cię !!!!!!!!!!! - złapałam moje ciuchy i wybiegłam, Rose za mną. Wyszłyśmy z ich domu. Nie obchodziło nas to jak wyglądamy, chciałyśmy za wszelką cenę z tamtąd wyjść i już nigdy więcej na nich nie patrzeć.
* HARRY *
Siedziałem sobie kulturalnie w salonie, popijając piwko od rana, aż tu nagle wpada wściekły Zayn i się na mnie rzuca. Chwycił mnie za koszulkę i dostawił do ściany.
- Jesteś zadowolony?!
- Zależy z czego - odpowiedziałem mu z uśmiechem
- Nie zgrywaj debila Harry, chociaż i tak nim już jesteś. Chodzi mi o zakład, idioto!!!
- Aaaa oto, to tak, jestem zadowolony, przecież wygrałem
- Wygrałeś? - puścił mnie, ale jego ręka nadal spoczywała na mojej koszulce
- A co nie?
- Dla twojej wiadomości ja też przespałem się tej nocy z Emily - powiedział przez zaciśnięte zęby
- Uuuuuu, to który był pierwszy - odezwał się Lou
- A gówno mnie to obchodzi, który z nas był pierwszy. Jak chcesz to proszę ty wygrałeś, ale przez ciebie i ten głupi zakład straciłem Emily!!!!!!! - znów dostawił mnie z całej siły do ściany, tak mocno, że aż poczułem przenikliwy ból po całej długości pleców
- Uuuuu ktoś tu się chyba zakochał - powiedziałem, żeby jeszcze bardziej go wkurzyć
- Tak zakochałem się, a ciebie to gówno obchodzi, a co może ty się nie zakochałeś w Rose - w jego oczach można było zobaczyć wściekłość i furię
- Nie - odpowiedziałem pewny siebie
- Nie? Dobrze to sobie przemyśl- powiedział po czym wyszedł trzaskając drzwiami
ZAUFANIE. COŚ NA CO TRZEBA PRACOWAĆ LATAMI, WYSTARCZY CHWILA BY JE STRACIĆ.
....................................................................................................................................................
Hej! I jak wam się podoba? Przepraszam, bo mi nie wyszedł. Jeszcze jeden rozdział i koniec części pierwszej!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Obudziłem się i spojrzałem na zegarek - 7.33. Wcześnie jak na mnie, mój sen odszedł już daleko i nie zapowiadało się, żeby miał ochotę do mnie wrócić. Przypomniały mi się wszystkie chwilę z wczorajszego wieczoru lub nocy jak kto woli. Spojrzałem na Emily, na jej delikatne, nagie ciało, owinięte kołdrą . Przytulona była do mnie, a jej głowa leżała na moim torsie. Była taka delikatna, krucha, niewinna. Kiedy tak na nią patrzyłem poczułem silny ucisk w okolicy serca. Kiedyś doznałem podobnego uczucia. WYRZUTY SUMIENIA. Najdelikatniej i najciszej jak umiałem wstałem z łóżka. Miałem tyle myśli w głowie, że musiałem choć spróbować je uporządkować. Założyłem bokserki i spodnie od dresu i usiadłem na białej kanapie tyłem do łóżka. Nie mógł bym patrzeć na tą niczego niewinną istotę, która i tak mocno została poszkodowana przez życie. Ona jest delikatna, niewinna niczego, zakochałem się w niej, i co? Wykorzystałem ją dla jakiegoś idiotycznego zakładu ze Stylesem. Przespałem się z nią tylko i wyłącznie przez zakład. Jestem skończonym idiotom. Zaufała mi, obdarzyła mnie zaufaniem po tym jak straciła je do osoby jej najbliższej - do ojca, a ja ją wykorzystałem i zabawiłem się jej uczuciami. Chociaż powiem wam szczerze, że wczorajszego wieczoru nie myślałem o zakładzie. Pomyślałem o nim jedynie kiedy zobaczyłem jak stała przy oknie - pomyślałem sobie: Dlaczego by tego nie wykorzystać? Ale kiedy poczułem jej wargi na swoich, to jak jest całkowicie mi poddatna - zapomniałem o zakładzie. Liczyła się tylko ona. A teraz? Teraz muszę dopilnować, żeby nie dowiedziała się o zakładzie, nie chcę nie jej stracić, nie pozwolę na to. Moje rozmyślania przerwały ciepłe pocałunki na szyij. Odwróciłem się i ujrzałem Emily, owinięta była w prześcieradło i promiennie się do mnie uśmiechała. Kiedy widziałem jej szczery, szeroki uśmiech moje wyrzuty sumienia i wątpliwości czy uda się to zataić wzrosły do maksimum. Emily usidła mi na kolanach, a ja nie mogłem się powstrzymać i już po chwili moje wargi znalazły się na jej. Ten pocałunek był inny. Chciałem przez niego pokazać Emily jak ważna jest dla mnie. Bałem się, że zaraz ją strace, że rozsypie się na kawałki.
* ROSE *
Kiedy otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju Harrego nie było. Przez chwilę wydawało mi się, że to wszystko było snem, ale nie. To wydarzyło się na prawdę. Powiem wam szczerze, że to była najlepsza noc w moim życiu. Po wczorajszym dniu i nocy mój stosunek do Harrego zmienił się o 360 stopni. Zdaje mi się, że poznałam tą jego prawdziwą stronę. Jest czuły, potrafi być delikatny, można mu zaufać, jest troskliwy i świetnie całuje. Kiedy wcześniej ktoś by mi powiedział, że prześpię się z Harrym Stylesem zapewne bym go wyśmiała i dała jakąś chamską odzywkę, a teraz? Teraz sama siedzę na jego łóżku, naga i zastanawiam się gdzie on jest. Założyłam bieliznę i jakąś koszulkę Harrego po czym udałam się na jego poszukiwania. Kiedy schodziłam po schodach usłyszałam jakąś rozmowę. Po dłuższym przysłuchaniu się mogłam stwierdzić, że rozmówcami byli Harry i Louis. Zatrzymałam się i postanowiłam posłuchać.
- I co stary udało się?
- A jakże by inaczej, i nawet nie musieliśmy przedłużać terminu
- Czyli co, wygrałeś?
- No pewnie
- A co jeśli Zayn też wywiązał się z zakładu i zaciągnął Emily do łóżka?
- Ja byłem pierwszy, i mam gdzieś co będzie gadał Malik. Zaliczyłem Rose, więc wygrałem. Zakład to zakład. - kiedy Harry wypowiedział te słowa, myślałam, że eksploduje. W moich oczach gromadziły się łzy, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Musiałam tam iść i przerwać tą uroczą dyskusję.
- Zakład ?!!!!!!! - wpadłam do kuchni i od razu spojrzałam na Stylesa
- Tak zakład, coś nie tak?
- Założyłeś się z Zaynem o to, który pierwszy nas przeleci?!
- Tak
- A to co wczoraj się wydarzyło nic nie znaczy?
- Nie, to była tylko i jedynie gra moja droga
- Ty świnio, zaufałam ci, a ty to wykorzystałeś - łzy zaczęły niekontrolowanie spływać po mojej twarzy - Nienawidzę cię, jesteś taki sam jak mój ojciec, wszyscy jesteście tacy sami!!!!!!!!!!!!. - wykrzyczałam mu w twarz po czym jak to się mówi dałam z liścia z całej siły jaką miałam. Louis stał obok i się patrzył.
- Gdzie jest sypialnia Zayna, gdzie moja siostra?!
* EMILY *
Siedziałam u Zayna na kolanach, rozmawialiśmy i co chwila się całowaliśmy. Zakochałam się. Nigdy nie zapomnę tej nocy, była wyjątkowa. Zapomniałam o bólu jaki sprawił mi ojciec, liczył się tylko Zayn. Zaczęliśmy się znów całować, niestety ta urocza chwila nie trwała długo, bo do sypialni wpadła moja siostra. Zapłakana, a ona rzadko płacze. Wstałam natychmiast z kolan Zayna.
- Rose? Co się.... - nie było mi dane dokończyć, bo podeszła do mnie, złapała za nadgarstek i chciała wyprowadzić z tamtąd. Nie wiedziałam co się dzieje, więc użyłam całej mojej siły i się zaparłam.
- Rose, przestań. to boli. - puściła mnie - co ty robisz?
- Wyprowadzam cię z tąd
- Ale mi tu dobrze
- Dobrze? Wiesz co twój kochany Zayn zrobił? - spojrzałam się na Zayna, w jego oczach widoczny był strach.
- Nieee
- To niech ci sam powie. Zayn.... - skierowała się do niego, ale on nie kwapił się do odpowiedzi - Dobrze to
sama ci powiem. Zayn i Harry założyli się, który pierwszy nas przeleci, rozumiesz? Byłyśmy ich pionkami, ich marionetkami!!!!!!!!!!! - Nic więcej do mnie nie docierało, jedyne słowo jakie odbijało mi się w głowie to zakład, zakład, zakład. Nie słuchałam Rose, odwróciłam się w stronę Zayna ze łzami w oczach.
- To prawda? - zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. - Pytam się do cholery jasnej czy TO PRAWDA!!!!!!!!!??????
- Tak, ale to nie tak jak myślisz Emily - to jedne, jedyne twierdzące słowo spowodowało, że moje serce rozpadło się na milion kawałeczków. Podeszłam do niego i uderzyłam.
- A ja ci zaufałam, jesteś niczym. Śmieciem, który powinno się wyrzucić. Zakochałam sie w tobie, zaufałam a ty to wykorzystałeś. Nienawidzę cię !!!!!!!!!!! - złapałam moje ciuchy i wybiegłam, Rose za mną. Wyszłyśmy z ich domu. Nie obchodziło nas to jak wyglądamy, chciałyśmy za wszelką cenę z tamtąd wyjść i już nigdy więcej na nich nie patrzeć.
* HARRY *
Siedziałem sobie kulturalnie w salonie, popijając piwko od rana, aż tu nagle wpada wściekły Zayn i się na mnie rzuca. Chwycił mnie za koszulkę i dostawił do ściany.
- Jesteś zadowolony?!
- Zależy z czego - odpowiedziałem mu z uśmiechem
- Nie zgrywaj debila Harry, chociaż i tak nim już jesteś. Chodzi mi o zakład, idioto!!!
- Aaaa oto, to tak, jestem zadowolony, przecież wygrałem
- Wygrałeś? - puścił mnie, ale jego ręka nadal spoczywała na mojej koszulce
- A co nie?
- Dla twojej wiadomości ja też przespałem się tej nocy z Emily - powiedział przez zaciśnięte zęby
- Uuuuuu, to który był pierwszy - odezwał się Lou
- A gówno mnie to obchodzi, który z nas był pierwszy. Jak chcesz to proszę ty wygrałeś, ale przez ciebie i ten głupi zakład straciłem Emily!!!!!!! - znów dostawił mnie z całej siły do ściany, tak mocno, że aż poczułem przenikliwy ból po całej długości pleców
- Uuuuu ktoś tu się chyba zakochał - powiedziałem, żeby jeszcze bardziej go wkurzyć
- Tak zakochałem się, a ciebie to gówno obchodzi, a co może ty się nie zakochałeś w Rose - w jego oczach można było zobaczyć wściekłość i furię
- Nie - odpowiedziałem pewny siebie
- Nie? Dobrze to sobie przemyśl- powiedział po czym wyszedł trzaskając drzwiami
ZAUFANIE. COŚ NA CO TRZEBA PRACOWAĆ LATAMI, WYSTARCZY CHWILA BY JE STRACIĆ.
....................................................................................................................................................
Hej! I jak wam się podoba? Przepraszam, bo mi nie wyszedł. Jeszcze jeden rozdział i koniec części pierwszej!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
poniedziałek, 8 lipca 2013
Rozdział 15
* ZAYN *
Jechaliśmy z dziewczynami do naszego domu, po drodzę mijały nas radiowozy policyjne, siedziałem na tylnym siedzeniu, a głowa Emily spoczywała na moich kolanach. Dziewczyna miała zamknięte oczy. Szczerze? Cholernie się o nią bałem. Kiedy zobaczyłem, że jej oczy są zamknięte to mój puls znacznie poszedł w górę, natychmiastowo spojrzałem na jej klatkę piersiową. Jest dobrze. Unosi się w górę i w dół,
czyli żyje. Emily jakby wyczuła moje obawy, bo ścisnęła moją dłoń, którą ją trzymałem, otworzyła oczy i lekko się do mnie uśmiechnęła. Uffff, czyli wszystko w porządku. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranej bramy. Jesteśmy na miejscu. Pomogłem Emily wyjść z auta i wejść do domu. Reszty nie było więc jak narazie nie będzie trzeba się tłumaczyć. Rose zajął się Harry,( ale póżniej dowiecie się co u niej, teraz Emily. :)) Zaprowadziłem ją do swojego pokoju i posadziłem na białej kanapie. Wyszedłem z pokoju by już po chwili wrócić z apteczką. Pierwszy raz będę kogoś opatrywać, zawsze to mnie opatrywali, po przeróżnych bójkach, a tu proszę. Odkąd poznałem Emily przeszedłem dużo tzw. pierwszych razów. Jakich? Pierwszy raz kogoś opatruje, pierwszy raz dziewczyna mi się opierała, i to tak długo, pierwszy raz tak długo nie przeleciałem laski i pierwszy raz zależy mi na jakiejś dziewczynie. A może mi się tylko zdaje? Dobra, powróćmy do rzeczywistości. Ukucnąłem na przeciwko niej i zacząłem przemywać jej rany. Starałem się robić to najdelikatniej jak umiałem. Kilka razy po jej policzku poleciała łza, ale nic nie mówiła. Po raz pierwszy była cicha. Kiedy skończyłem, ona obdarowała mnie swoim pięknym uśmiechem.
- Dziękuje - wyszeptała, ale udało mi się to usłyszeć
- Nie ma za co, jak się czujesz? - usiadłem obok i ująłem jej dłoń
- Już lepiej, ale nadal wszystko mnie boli
- To może lepiej się połóż, zaraz dam ci jakieś ciuchy na przebranie - dziewczyna nie odpowiedziała, pokiwała tylko twierdząco głową, ale to mi wystarczyło. Podszedłem do szafy, wyciągnąłem z niej ubrania i podałem je dziewczynie.
- To ty się przebierz, a ja zejdę na chwilę na dół, tam jest łazienka - pokazałem na białe drzwi po czym wyszedłem. Kiedy wróciłem Emily była już przebrana, ale nie leżała z łóżku. Stała tyłem do drzwi i patrzyła przez okno na nocny krajobraz. Włosy miała przerzucone przez jedno ramię, wyglądała prześlicznie i to jeszcze w moich ciuchach. Może by tak z tego skorzystać? Jest tutaj, ze mną, czego chcieć więcej? Podeszłem do niej od tyłu, oplotłem ją ramionami, na skutek mojego dotyku wzdrygnęła się, ale nie odsunęła. Spojrzała się tylko na mnie ze łzami w oczach.
* EMILY *
- Ciiiiii, spokojnie, jestem przy tobie - wyszeptał mi do ucha, odwróciłam się w jego stronę i wtuliłam.
Podniósł mój podbródek po czym pocałował w usta. Ale nie był to zwykły pocałunek. Przepełniony był delikatnością, ciepłem jakby bał się, że się rozsypę na skutek jego dotyku. Jego usta powędrowały na moją szyję, odsunęłam głowę do tyłu, żeby miał większy dostęp do szyi. Po chwili wrócił z powrotem do ust. Nasz pocałunek z delikatnego przeradzał się w coraz bardziej namiętny. Jego dłonie wędrowały po moim ciele, aż znalazły się na moim tyłu. Podniósł mnie, a ja moimi nogami oplotłam jego biodra. Czułam jak się przemieszczamy, po chwili poczułam pod sobą miękki materiał. Położył mnie na łóżku, ale nie przestawał całować. Jego prawa ręka zaczęła wędrówkę po moim ciele pod koszulką, po krótkiej chwili pozbawił mnie jej, ale ja nie byłam mu dłużna, również pozbawiłam go bluzki. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne i gorące. Prawa ręka cały czas błądziła po moim brzuchu, a lewa zaczęła zjeżdżać coraz niżej, aż do spodenek..... ( dalej sobie dopowiedzcie, ale na pewno to zrobili więc....)
* ROSE *
Wszystko mnie boli, jestem cała obolała, ale nie pokaże, że cierpię. Na pewno nie przy Harrym. Jedyną osobą, która widziała jak płacze jest Emily i niech tak zostanie. Siedzę właśnie w pokoju Harrego na jego łóżku. Chciał mnie opatrzeć, ale nie dałam mu tego zrobić. Sama potrafię o siebie zadbać. Jestem mu wdzięczna za to, że nam pomógł, ale wolałabym gdyby o wszystkim nie wiedział i nadal pozostawałby w
błogiej nieświadomości. Gdyby mama żyła nigdy by do tego nie dopuściła. Jeszcze te słowa: " Jesteście takie same jak matka " - wryły się w moją podświadomość, w mój mózg. Dlaczego?! Dlaczego akurat my?! Czy żadna z nas nie zasługuje na miłość? Chyba nigdy nie będziemy w stanie jej doświadczyć. Teraz już wiecie dlaczego jesteśmy takie chamskie w stosunku do chłopaków? Nie chcemy miłości, miłość doprowadza tylko do bólu i cierpienia. Oczywiście, że chciałabym ją przeżyć, ale się boję. Powiem wam, że to co czuję w stosunku do Harrego jest bardzo dziwne. Z jednej strony go nie nienawidzę, ale nie lubie, a z drugiej mam takie dziwne uczucie, które za wszelką cenę chce zagłuszyć. Nie mogę pozwolić na to, żeby gdy go widzę motylki latały w moim brzuchu, chociaż i tak już tak mam. Nie mogę pozwolić na to żeby się zakochać, a co jeśli jest już za późno? To wszystko spowodowało, że z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Każda z nich tworzyła swoją ścieżkę, każda z nich starała się płynąć samodzielnie i pokonać jak najdłuższą trasę, aż w końcu każda kończyła swoją wędrówkę i "umierała" skapując na pościel albo koszulkę.Z naszym życiem jest podobnie, każde z nas chce żyć samodzielnie, chce pokonać jak najdłuższą drogę życia, pokonuje na swojej trasie przeciwności cierpienia, ból, czasami radość ale i tak w kończy swój bieg życia i umiera. Usłyszałam dźwięk otwieranych, starałam się wytrzeć wszystkie łzy, które zdążyły się wydostać, ale nie udało mi się, bo po chwili na przeciwko mnie usiadł Harry. Spojrzał na mnie i na mokre ścieżki, jakie pozostawiły łzy. Kolejna łza wydostała się i wędrowała po moim policzku, ale nie doszła do końca. Harry starł ją swoim kciukiem. Patrzyłam się na niego i już dłużej nie wytrzymałam. Przytuliłam się do niego. Wiem, wiem, uznacie mnie za dziwną, ale nie potrafiłam inaczej. Czułam, że mogę mu zaufać. Kiedy się do niego wtuliłam on objął mnie swoimi ramionami. Szeptał uspokajające słowa i co jakiś czas całował mnie w głowę. Była taki czuły i delikatny. Odsunęłam się delikatnie od niego. Siedzieliśmy na przeciwko siebie nic nie mówiąc. Nie spuszczaliśmy z siebie wzroku, wszystko wokół wydawało się
nieistniejące. Nie było tego, w tej chwili byliśmy tylko my, on i ja, nic więcej. Harry położył swoją dłoń na moim policzku, zamknęłam oczy, a po chwili poczułam jego miękkie wargi na swoich. Całował czule i delikatnie, odwzajemniłam jego pocałunek. Po chwili całowaliśmy się bardziej zachłannie i namiętnie i to nie siedząc, ale leżąc na łóżku. ( Tutaj tez dalszą akcję pozostawiam waszej wyobraźni. Powiem tylko tyle, że oni tez to zrobili)
- ZAKŁAD DWÓCH KUMPLI. -
KTÓRY Z NICH WYGRAŁ? OPŁACAŁO SIĘ???? KTÓRY Z NICH ZYSKA, A KTÓRY STRACI? A MOŻE OBYDWOJE?? TYLKO PYTANIE: ZYSKAJĄ CZY STRACĄ?
Jechaliśmy z dziewczynami do naszego domu, po drodzę mijały nas radiowozy policyjne, siedziałem na tylnym siedzeniu, a głowa Emily spoczywała na moich kolanach. Dziewczyna miała zamknięte oczy. Szczerze? Cholernie się o nią bałem. Kiedy zobaczyłem, że jej oczy są zamknięte to mój puls znacznie poszedł w górę, natychmiastowo spojrzałem na jej klatkę piersiową. Jest dobrze. Unosi się w górę i w dół,
czyli żyje. Emily jakby wyczuła moje obawy, bo ścisnęła moją dłoń, którą ją trzymałem, otworzyła oczy i lekko się do mnie uśmiechnęła. Uffff, czyli wszystko w porządku. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranej bramy. Jesteśmy na miejscu. Pomogłem Emily wyjść z auta i wejść do domu. Reszty nie było więc jak narazie nie będzie trzeba się tłumaczyć. Rose zajął się Harry,( ale póżniej dowiecie się co u niej, teraz Emily. :)) Zaprowadziłem ją do swojego pokoju i posadziłem na białej kanapie. Wyszedłem z pokoju by już po chwili wrócić z apteczką. Pierwszy raz będę kogoś opatrywać, zawsze to mnie opatrywali, po przeróżnych bójkach, a tu proszę. Odkąd poznałem Emily przeszedłem dużo tzw. pierwszych razów. Jakich? Pierwszy raz kogoś opatruje, pierwszy raz dziewczyna mi się opierała, i to tak długo, pierwszy raz tak długo nie przeleciałem laski i pierwszy raz zależy mi na jakiejś dziewczynie. A może mi się tylko zdaje? Dobra, powróćmy do rzeczywistości. Ukucnąłem na przeciwko niej i zacząłem przemywać jej rany. Starałem się robić to najdelikatniej jak umiałem. Kilka razy po jej policzku poleciała łza, ale nic nie mówiła. Po raz pierwszy była cicha. Kiedy skończyłem, ona obdarowała mnie swoim pięknym uśmiechem.
- Dziękuje - wyszeptała, ale udało mi się to usłyszeć
- Nie ma za co, jak się czujesz? - usiadłem obok i ująłem jej dłoń
- Już lepiej, ale nadal wszystko mnie boli
- To może lepiej się połóż, zaraz dam ci jakieś ciuchy na przebranie - dziewczyna nie odpowiedziała, pokiwała tylko twierdząco głową, ale to mi wystarczyło. Podszedłem do szafy, wyciągnąłem z niej ubrania i podałem je dziewczynie.
- To ty się przebierz, a ja zejdę na chwilę na dół, tam jest łazienka - pokazałem na białe drzwi po czym wyszedłem. Kiedy wróciłem Emily była już przebrana, ale nie leżała z łóżku. Stała tyłem do drzwi i patrzyła przez okno na nocny krajobraz. Włosy miała przerzucone przez jedno ramię, wyglądała prześlicznie i to jeszcze w moich ciuchach. Może by tak z tego skorzystać? Jest tutaj, ze mną, czego chcieć więcej? Podeszłem do niej od tyłu, oplotłem ją ramionami, na skutek mojego dotyku wzdrygnęła się, ale nie odsunęła. Spojrzała się tylko na mnie ze łzami w oczach.
* EMILY *
- Ciiiiii, spokojnie, jestem przy tobie - wyszeptał mi do ucha, odwróciłam się w jego stronę i wtuliłam.
Podniósł mój podbródek po czym pocałował w usta. Ale nie był to zwykły pocałunek. Przepełniony był delikatnością, ciepłem jakby bał się, że się rozsypę na skutek jego dotyku. Jego usta powędrowały na moją szyję, odsunęłam głowę do tyłu, żeby miał większy dostęp do szyi. Po chwili wrócił z powrotem do ust. Nasz pocałunek z delikatnego przeradzał się w coraz bardziej namiętny. Jego dłonie wędrowały po moim ciele, aż znalazły się na moim tyłu. Podniósł mnie, a ja moimi nogami oplotłam jego biodra. Czułam jak się przemieszczamy, po chwili poczułam pod sobą miękki materiał. Położył mnie na łóżku, ale nie przestawał całować. Jego prawa ręka zaczęła wędrówkę po moim ciele pod koszulką, po krótkiej chwili pozbawił mnie jej, ale ja nie byłam mu dłużna, również pozbawiłam go bluzki. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne i gorące. Prawa ręka cały czas błądziła po moim brzuchu, a lewa zaczęła zjeżdżać coraz niżej, aż do spodenek..... ( dalej sobie dopowiedzcie, ale na pewno to zrobili więc....)
* ROSE *
Wszystko mnie boli, jestem cała obolała, ale nie pokaże, że cierpię. Na pewno nie przy Harrym. Jedyną osobą, która widziała jak płacze jest Emily i niech tak zostanie. Siedzę właśnie w pokoju Harrego na jego łóżku. Chciał mnie opatrzeć, ale nie dałam mu tego zrobić. Sama potrafię o siebie zadbać. Jestem mu wdzięczna za to, że nam pomógł, ale wolałabym gdyby o wszystkim nie wiedział i nadal pozostawałby w
błogiej nieświadomości. Gdyby mama żyła nigdy by do tego nie dopuściła. Jeszcze te słowa: " Jesteście takie same jak matka " - wryły się w moją podświadomość, w mój mózg. Dlaczego?! Dlaczego akurat my?! Czy żadna z nas nie zasługuje na miłość? Chyba nigdy nie będziemy w stanie jej doświadczyć. Teraz już wiecie dlaczego jesteśmy takie chamskie w stosunku do chłopaków? Nie chcemy miłości, miłość doprowadza tylko do bólu i cierpienia. Oczywiście, że chciałabym ją przeżyć, ale się boję. Powiem wam, że to co czuję w stosunku do Harrego jest bardzo dziwne. Z jednej strony go nie nienawidzę, ale nie lubie, a z drugiej mam takie dziwne uczucie, które za wszelką cenę chce zagłuszyć. Nie mogę pozwolić na to, żeby gdy go widzę motylki latały w moim brzuchu, chociaż i tak już tak mam. Nie mogę pozwolić na to żeby się zakochać, a co jeśli jest już za późno? To wszystko spowodowało, że z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Każda z nich tworzyła swoją ścieżkę, każda z nich starała się płynąć samodzielnie i pokonać jak najdłuższą trasę, aż w końcu każda kończyła swoją wędrówkę i "umierała" skapując na pościel albo koszulkę.Z naszym życiem jest podobnie, każde z nas chce żyć samodzielnie, chce pokonać jak najdłuższą drogę życia, pokonuje na swojej trasie przeciwności cierpienia, ból, czasami radość ale i tak w kończy swój bieg życia i umiera. Usłyszałam dźwięk otwieranych, starałam się wytrzeć wszystkie łzy, które zdążyły się wydostać, ale nie udało mi się, bo po chwili na przeciwko mnie usiadł Harry. Spojrzał na mnie i na mokre ścieżki, jakie pozostawiły łzy. Kolejna łza wydostała się i wędrowała po moim policzku, ale nie doszła do końca. Harry starł ją swoim kciukiem. Patrzyłam się na niego i już dłużej nie wytrzymałam. Przytuliłam się do niego. Wiem, wiem, uznacie mnie za dziwną, ale nie potrafiłam inaczej. Czułam, że mogę mu zaufać. Kiedy się do niego wtuliłam on objął mnie swoimi ramionami. Szeptał uspokajające słowa i co jakiś czas całował mnie w głowę. Była taki czuły i delikatny. Odsunęłam się delikatnie od niego. Siedzieliśmy na przeciwko siebie nic nie mówiąc. Nie spuszczaliśmy z siebie wzroku, wszystko wokół wydawało się
nieistniejące. Nie było tego, w tej chwili byliśmy tylko my, on i ja, nic więcej. Harry położył swoją dłoń na moim policzku, zamknęłam oczy, a po chwili poczułam jego miękkie wargi na swoich. Całował czule i delikatnie, odwzajemniłam jego pocałunek. Po chwili całowaliśmy się bardziej zachłannie i namiętnie i to nie siedząc, ale leżąc na łóżku. ( Tutaj tez dalszą akcję pozostawiam waszej wyobraźni. Powiem tylko tyle, że oni tez to zrobili)
- ZAKŁAD DWÓCH KUMPLI. -
KTÓRY Z NICH WYGRAŁ? OPŁACAŁO SIĘ???? KTÓRY Z NICH ZYSKA, A KTÓRY STRACI? A MOŻE OBYDWOJE?? TYLKO PYTANIE: ZYSKAJĄ CZY STRACĄ?
...................................................................................................................................................
Hej! Tadam! Przedstawiam wam nowy rozdział. Jak wam się podoba? W tym rozdziale w zasadzie nic takiego się nie dzieje, ale gwarantuje wam, że w następnym będzie się działo. :P
2 rozdziały i koniec sezonu pierwszego, jak się sprężycie to może koniec będzie jeszcze w tym tygodniu.
10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ JUTRO
CZYTASZ = KOMENATUJESZ
wtorek, 2 lipca 2013
Rozdział 14
* ROSE *
Tańczyłam z Harrym - tak dobrze widzicie, z Harrym Edwardem Stylesem - już chyba 6 piosenkę. Harry jest świetnym tancerzem, w porównaniu z nim to wyglądam blado, ale na szczęście nikt nie zwracał uwagi na to, że nie zbyt radzę sobie z tańcem towarzyskim. No wszyscy oprócz mojego partnera, czyli Harrego. Dawał mi kilka wskazówek i uczył, teraz to on był nauczycielem a ja uczennicą. Pewnie ciekawi jesteście
skąd wiem, że tańczę z Harrym. Otóż, po pierwsze poznałam go po głosie. Tylko n jako jedyny ma taką seksowną chrypkę, a po drugie, tylko on mówi do mnie piękna albo kocie. Wiem to żenujące, ale już się przyzwyczaiłam. Jednoznacznie mogę stwierdzić, że świetnie się bawiłam właśnie w towarzystwie Harrego. Moja siostra zapewne jest z Zaynem, więc chyba nie mam się co bać. Poziom mojego dobrego humoru wzrósł i sięgnął maksimum. Pewnie utrzymałby się do końca zabawy gdyby nie zegar na ścianie, który właśnie wskazywał godzinę 22:55, a droga ze szkoły do domu, nawet samchodem zajmuje nie mniej jak 15 minut. Moje serce zaczęło szybciej bić, a krew szybciej płynąć w żyłach. Zaczęłam rozglądać się za Emily, ale nigdzie jej nie widziałam. Pewnie myślicie, że jeśli mamy się spóźnić to lepiej przyjść do domu na drugi dzień, albo później. Może i macie rację, ale wtedy została by po nas mokra plama krwi. Więc wole dostać i mieć kilka (naście) siniaków na ciele niż nie żyć. Nigdzie nie mogłam znaleźć Ems, więc albo jest w toalecie, albo na zewnątrz. Wybrałam drugą opcję i wybiegłam z sali. Zdezorientowany Harry oczywiście za mną.
- Rose czekaj, Rose! - słyszałam jak krzyczał, miałam ochotę mu to wszystko wytłumaczyć, nawet zaczęłam u ufać, ale nie mogłam. To była tajemnica, sekret naszej rodziny, mój i Emily, o którym nikt nie może się dowiedzieć. Chciałam się zatrzymać, ale wybrałam dalszy bieg. Biegłam, aż nie poczułam ręki Harrego, którą złapał mnie za nadgarstek powodując, że się zatrzymałam.
- Mówiłem żebyś zaczekała. Co się stało? - chciałam się wyrwać, ale bezskutecznie. Postanowiłam wcisnąć mu jakiś kit.
- Nie znaczy tak, miałyśmy z Emily być w domu o 23. Jeśli nie będziemy punktualnie to będziemy miały kare, albo szlaban, albo coś gorszego.
- Szlaban? - słyszałam w jego głosie drwinę
- Tak szlaban, a teraz puść mnie łaskawie i jeśli pozwolisz to poszukam siostry. - na moje słowa mnie puścił
- Pomogę ci, ale chyba nie musisz jej już szukać, popatrz - wskazał palcem na moją siostrę, która szła razem z Malikiem w naszą siostre. Nie musiałam nic mówić, wiedziała o co mi chodzi. Nic dziwnego, w moich oczach widać było strach. Mogę się założyć, że Styles również to zauważył, ale nie chciał się w to zagłębiać.
- Podwieziemy was - zaproponował Malik, a Styles mu tylko przytaknął
- Nie dzięki damy sobie radę
- Ale nalegam - w sumie w głębi duszy dziękowałam za to, bo nie miałyśmy żadnej podwózki i takto na serio zostały by po nas dwie mokre plamy krwi. Emily na ścianie, a ja na podłodze. Poszłyśmy z chłopakami do auta. Prowadził Harry, obok niego posadzili mnie, a z tyłu Emily i Zayn. Chciałam kłócić się - jak to ja - o to, że nie chcę siedzieć z przodu obok lokersa, ale nie było na to czasu. Po 10 minutach byliśmy przed naszym domem. Dlaczego 10? Bo o tej porze bardzo mało jeździ samochodów i szybko można się przemieszczać. Zegar w aucie wskazywał 23.15. Spojrzałam do tyłu na Emily. Jej oczy były wypełnione strachem, a ich wielkość była podobna do piłeczek ping pongowych. Pożegnałyśmy się z chłopakami całusem w policzek - tak ja Rose Carter dałam Harremu Stylesowi i Zaynowi Malikowi całusa w policzek, sama się sobie dziwie - i wyszłyśmy z auta. Wiedziałyśmy, że ojciec jest w domu. Paliło się światło od telewizora, więc istnienie szansa, nadzieja, że ojciec leży pijany na fotelu przed telewizorem i śpi, ale nadzieja matką głupich. Emily jako pierwsza złapała klamkę i pociągnęła ją w dół powodując, że drzwi się otworzyły. Weszła delikatnie i po cichu do domu, ale nie dane jej było wejść głębiej. Widziałam tylko jak coś, a raczej ktoś łapie ją za włosy i rzuca o ścianę. Wiedziałam już, że łatwo nie będzie i jeśli mamy przeżyć to musi wydarzyć się cud. W domu od razu dało się wyczuć znienawidzą przeze mnie woń alkoholu. Emily poleciała całym swoim ciałem na ścianę. Uderzyła o nią, ojcu nie było dosyć. Podszedł do niej i uderzył z całej siły w twarz powodując, że zrobiła kilka kroków w tył i upadła uderzając głową w tył. Złapała się natychmiastowo za głowę z której leciała krew, ojciec nachylił się nad nią i po raz kolejny uderzył. Raz w twarz, a drugi w brzuch w wyniku czego się skuliła. Ja nie wiedziałam co mam zrobić, moje nogi jakby wrosły w podłogę, ale musiałam coś zrobić, to moja siostra. Widziałam jak z jej wargi, łuku brwiowego, tyłu głowy leci krew.
Miała ją na rękach i sukience. Słyszałam jak krzyczy i płacze z bólu jaki zadaje jej ojciec. To spowodowało, że moje ciało przeszedł jakiś dreszcz, który dał mi energię, żeby pomóc Emily.
- Zostaw ją! - krzyknęłam po czym - sama nie wiem jak to zrobiłam - wskoczyłam ojcu na plecy. Skutek tego nie był zbyt miły. Pod wpływem mojego ciężaru zaczął cofać się do tyłu i razem ze mną wpadł na szklaną szafę, w której stała porcelanowa zastawa mamy. Czułam jak szkło leci na moje ciało, raniąc je przy tym. Ojciec wstał i odwrócił się w moją stronę. Widziałam w jego oczach gniew, złość, wściekłość i brak samokontroli. Złapał mnie za włosy i tak samo jak Emily rzucił o ścianę, Teraz to ja stałam się jego celem. Spojrzałam w miarę możliwości w stronę Emily, leżała skulona w rogu, trzymała się za brzuch i miała oczy zamknięte. Widziałam jak cierpi. Patrzyłam na nią do czasu aż nie dostałam w twarz.
- Zatłuke na śmierć, jesteście takie same jak matka - wrzasnął i podniósł rękę z zamiarem ponownego uderzenia mnie. Zamknęłam oczy w nadziei, że będzie mniej boleć, żeby nie widzieć jego paskudnej mordy, ale cios nie nadszedł. Nic nie poczułam, żadnego kolejnego bólu. Otworzyłam więc oczy i zobaczyłam jak Harry trzyma rękę mojego ojca.
- Jeszcze raz ją tkniesz - wycedził przez zęby i obrócił ojca tak, że stał teraz twarzą do Harrego.
* HARRY *
Zdziwiło mnie trochę zachowanie Rose i Emily, a najbardziej ta groźba szlabanu, ale ich chyba nigdy dokładnie nie zrozumiem. Chciałem spędzić z Rose trochę więcej czasu, bo właśnie szansa na wygranie zakładu mi mija. Dlatego głównie zaproponowałem tą podwózkę. Widziałem w oczach dziewczyn strach,
Zayn też to zauważył, ale uznaliśmy, że to "grzeczne" dziewczynki dlatego boją się dostać szlaban. Kto normalny daje szlaban za 15 minut spóźnienia? Po tym jak dziewczyny wysiadły z auta uzgodniliśmy z Zaynem, że nasz zakład przedłużamy do jutra do godziny 12. Zayn przesiadł się na przód i miałem już odjeżdżać, kiedy Zayn zaczął wiercić się na fotelu.
- Masz owsiki czy co? - spytałem, ale po chwili mieliśmy przyczynę wiercenia się Zayna. Rose zostawiła w aucie swoją maskę, dlaczego niby miałbym jej nie oddać. Zayn otworzył drzwi i miał na mnie czekać. Ale kiedy byłem przy drzwiach i miałem zamiar dzwonić usłyszałem płacz i krzyk. Gestem ręki przywołałem do siebie Zayna.
- Co jest? - spytał
- Ciiii - uciszyłem go gestem dłoni - słyszysz?
Malik nie musiał się wsłuchiwać, żeby coś usłyszeć, bo zaraz po wypowiedzeniu tego słowa znów rozległ się krzyk, pisk i odgłos płaczu.
- Cholera to Emily - powiedział Zayn, skąd on to wiedział? A no tak, spędzał z nią ostatnio duuuuużo czasu. Nie mieliśmy zamiaru pukać ani dzwonić. Drzwi były otwarte więc wparowaliśmy do środka, a to co tam zobaczyliśmy przerosło moje wszelkie wyobrażenia. ( opis jak to wyglądało macie z perspektywy Rose ).
Mój wzrok zaczął szukać Rose, ujrzałem ją jak "leży" na podłodze, a facet, który nazywał się jej ojcem zamierza ją uderzyć. Na to nie mogłem mu pozwolić. Spojrzałem na Zayna, siedział przy Emily, która wyglądała jednym słowem okropnie. Nie wiem czy mi się wydawało, ale widziałem tak jakby Zaynowi zależało, ale pewnie mi się przewidziało. Podeszłem szybko do faceta i zatrzymałem jego dłoń. Czułem, że jest ode mnie silniejszy, w końcu to bokser, ale ja też trenuje boks, a poza tym nas jest dwóch, a on jeden. Odwróciłem go tak, że stał twarzą do mnie.
- Zayn! - mulat po chwili był obok mnie, rozumieliśmy się bez słów i wiedział już o co mi chodzi.
Natychmiastowo jego pięść poszła w brzuch mężczyzny, ten jak na zawołanie się skulił. Dał nam tym samym szersze pole manewru. Skulił się i upadł na podłogę, znów dostał w brzuch tym razem ode mnie i z nogi. Zaczął wypluwać krew. Moja pięść powędrował na jego twarz, uderzyłem go dwa razy i stracił przytomność. Podbiegłem do Rose, która z trudem starała się wstać. Podeszłem i zarzuciłem jej ramię na siebie, żeby być jej podporą. Z trudem, ale udało się dojść nam do samochodu. Nie pozwolę na to żeby zostały teraz w domu z tym damskim bokserem. Posadziłem ją na fotelu i zacząłem przemywać jej rany. Nic, nie mówiła.
- Jak się czujesz?
- A jak mam się czuć? Jestem cała obolała, co z Emily?
- Zayn ją zaraz przyprowadzi, nie martw się. Nic wam już nie grozi.
- Co teraz będzie?
- A co ma być? Teraz pojedziecie z nami do nas, a po niego zaraz przyjedzie policja.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale, nie pozwolę wam teraz tutaj zostać. To tylko jedna noc.
- No dobrze.
* ZAYN *
Kiedy wpadliśmy do domu dziewczyn i zobaczyłem to wszystko, myślałem, że eksploduje. Ciśnienie miałem chyba z 500. Moje oczy od razu odnalazły Emily. Leżała skulona, zakrwawiona, posiniaczona na podłodze
w rogu i trzymała się za brzuch. Spojrzałem w bok i zobaczyłem Rose, i tego faceta. Nim zajmie się Harry.
Podbiegłem do Emily.
- Hej mała, słyszysz mnie? Emily? - otworzyła lekko oczy, ale nic nie powiedziała. Widziałem jak cierpi. Po chwili Harry mnie zawołał, a ja dałem temu facetowi to na co zasłużył i wróciłem do Emily, bo reszta należy do Harrego. Nim się zorientowałem to facet leżał nieprzytomny na ziemi a Harry wyprowadzał Rose z domu.
- Emily, nie bój, już ci nic nie grozi. Jesteś bezpieczna - powiedziałem do niej, głaszcząc ją po włosach. Po chwili wziąłem ją na ręce i zaniosłem do auta. Położyłem ją na tylnim siedzeniu, jej głowa leżała na moich kolanach. Podczas drogi wybrałem numer na policję i zadzwoniłem donieść na tego gnoja. Nie mogliśmy tam być, bo nas tez mogliby zgarnąć. Okazało się, że gościu jest poszukiwany...
...................................................................................................................................................
Hej! Jak wam się podoba? Długość wystarczająca? Jak myślicie co się teraz zdarzy, zakład chłopaków wypali?? :D Przepraszam za błędy
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Tańczyłam z Harrym - tak dobrze widzicie, z Harrym Edwardem Stylesem - już chyba 6 piosenkę. Harry jest świetnym tancerzem, w porównaniu z nim to wyglądam blado, ale na szczęście nikt nie zwracał uwagi na to, że nie zbyt radzę sobie z tańcem towarzyskim. No wszyscy oprócz mojego partnera, czyli Harrego. Dawał mi kilka wskazówek i uczył, teraz to on był nauczycielem a ja uczennicą. Pewnie ciekawi jesteście
skąd wiem, że tańczę z Harrym. Otóż, po pierwsze poznałam go po głosie. Tylko n jako jedyny ma taką seksowną chrypkę, a po drugie, tylko on mówi do mnie piękna albo kocie. Wiem to żenujące, ale już się przyzwyczaiłam. Jednoznacznie mogę stwierdzić, że świetnie się bawiłam właśnie w towarzystwie Harrego. Moja siostra zapewne jest z Zaynem, więc chyba nie mam się co bać. Poziom mojego dobrego humoru wzrósł i sięgnął maksimum. Pewnie utrzymałby się do końca zabawy gdyby nie zegar na ścianie, który właśnie wskazywał godzinę 22:55, a droga ze szkoły do domu, nawet samchodem zajmuje nie mniej jak 15 minut. Moje serce zaczęło szybciej bić, a krew szybciej płynąć w żyłach. Zaczęłam rozglądać się za Emily, ale nigdzie jej nie widziałam. Pewnie myślicie, że jeśli mamy się spóźnić to lepiej przyjść do domu na drugi dzień, albo później. Może i macie rację, ale wtedy została by po nas mokra plama krwi. Więc wole dostać i mieć kilka (naście) siniaków na ciele niż nie żyć. Nigdzie nie mogłam znaleźć Ems, więc albo jest w toalecie, albo na zewnątrz. Wybrałam drugą opcję i wybiegłam z sali. Zdezorientowany Harry oczywiście za mną.
- Rose czekaj, Rose! - słyszałam jak krzyczał, miałam ochotę mu to wszystko wytłumaczyć, nawet zaczęłam u ufać, ale nie mogłam. To była tajemnica, sekret naszej rodziny, mój i Emily, o którym nikt nie może się dowiedzieć. Chciałam się zatrzymać, ale wybrałam dalszy bieg. Biegłam, aż nie poczułam ręki Harrego, którą złapał mnie za nadgarstek powodując, że się zatrzymałam.
- Mówiłem żebyś zaczekała. Co się stało? - chciałam się wyrwać, ale bezskutecznie. Postanowiłam wcisnąć mu jakiś kit.
- Nie znaczy tak, miałyśmy z Emily być w domu o 23. Jeśli nie będziemy punktualnie to będziemy miały kare, albo szlaban, albo coś gorszego.
- Szlaban? - słyszałam w jego głosie drwinę
- Tak szlaban, a teraz puść mnie łaskawie i jeśli pozwolisz to poszukam siostry. - na moje słowa mnie puścił
- Pomogę ci, ale chyba nie musisz jej już szukać, popatrz - wskazał palcem na moją siostrę, która szła razem z Malikiem w naszą siostre. Nie musiałam nic mówić, wiedziała o co mi chodzi. Nic dziwnego, w moich oczach widać było strach. Mogę się założyć, że Styles również to zauważył, ale nie chciał się w to zagłębiać.
- Podwieziemy was - zaproponował Malik, a Styles mu tylko przytaknął
- Nie dzięki damy sobie radę
- Ale nalegam - w sumie w głębi duszy dziękowałam za to, bo nie miałyśmy żadnej podwózki i takto na serio zostały by po nas dwie mokre plamy krwi. Emily na ścianie, a ja na podłodze. Poszłyśmy z chłopakami do auta. Prowadził Harry, obok niego posadzili mnie, a z tyłu Emily i Zayn. Chciałam kłócić się - jak to ja - o to, że nie chcę siedzieć z przodu obok lokersa, ale nie było na to czasu. Po 10 minutach byliśmy przed naszym domem. Dlaczego 10? Bo o tej porze bardzo mało jeździ samochodów i szybko można się przemieszczać. Zegar w aucie wskazywał 23.15. Spojrzałam do tyłu na Emily. Jej oczy były wypełnione strachem, a ich wielkość była podobna do piłeczek ping pongowych. Pożegnałyśmy się z chłopakami całusem w policzek - tak ja Rose Carter dałam Harremu Stylesowi i Zaynowi Malikowi całusa w policzek, sama się sobie dziwie - i wyszłyśmy z auta. Wiedziałyśmy, że ojciec jest w domu. Paliło się światło od telewizora, więc istnienie szansa, nadzieja, że ojciec leży pijany na fotelu przed telewizorem i śpi, ale nadzieja matką głupich. Emily jako pierwsza złapała klamkę i pociągnęła ją w dół powodując, że drzwi się otworzyły. Weszła delikatnie i po cichu do domu, ale nie dane jej było wejść głębiej. Widziałam tylko jak coś, a raczej ktoś łapie ją za włosy i rzuca o ścianę. Wiedziałam już, że łatwo nie będzie i jeśli mamy przeżyć to musi wydarzyć się cud. W domu od razu dało się wyczuć znienawidzą przeze mnie woń alkoholu. Emily poleciała całym swoim ciałem na ścianę. Uderzyła o nią, ojcu nie było dosyć. Podszedł do niej i uderzył z całej siły w twarz powodując, że zrobiła kilka kroków w tył i upadła uderzając głową w tył. Złapała się natychmiastowo za głowę z której leciała krew, ojciec nachylił się nad nią i po raz kolejny uderzył. Raz w twarz, a drugi w brzuch w wyniku czego się skuliła. Ja nie wiedziałam co mam zrobić, moje nogi jakby wrosły w podłogę, ale musiałam coś zrobić, to moja siostra. Widziałam jak z jej wargi, łuku brwiowego, tyłu głowy leci krew.
Miała ją na rękach i sukience. Słyszałam jak krzyczy i płacze z bólu jaki zadaje jej ojciec. To spowodowało, że moje ciało przeszedł jakiś dreszcz, który dał mi energię, żeby pomóc Emily.
- Zostaw ją! - krzyknęłam po czym - sama nie wiem jak to zrobiłam - wskoczyłam ojcu na plecy. Skutek tego nie był zbyt miły. Pod wpływem mojego ciężaru zaczął cofać się do tyłu i razem ze mną wpadł na szklaną szafę, w której stała porcelanowa zastawa mamy. Czułam jak szkło leci na moje ciało, raniąc je przy tym. Ojciec wstał i odwrócił się w moją stronę. Widziałam w jego oczach gniew, złość, wściekłość i brak samokontroli. Złapał mnie za włosy i tak samo jak Emily rzucił o ścianę, Teraz to ja stałam się jego celem. Spojrzałam w miarę możliwości w stronę Emily, leżała skulona w rogu, trzymała się za brzuch i miała oczy zamknięte. Widziałam jak cierpi. Patrzyłam na nią do czasu aż nie dostałam w twarz.
- Zatłuke na śmierć, jesteście takie same jak matka - wrzasnął i podniósł rękę z zamiarem ponownego uderzenia mnie. Zamknęłam oczy w nadziei, że będzie mniej boleć, żeby nie widzieć jego paskudnej mordy, ale cios nie nadszedł. Nic nie poczułam, żadnego kolejnego bólu. Otworzyłam więc oczy i zobaczyłam jak Harry trzyma rękę mojego ojca.
- Jeszcze raz ją tkniesz - wycedził przez zęby i obrócił ojca tak, że stał teraz twarzą do Harrego.
* HARRY *
Zdziwiło mnie trochę zachowanie Rose i Emily, a najbardziej ta groźba szlabanu, ale ich chyba nigdy dokładnie nie zrozumiem. Chciałem spędzić z Rose trochę więcej czasu, bo właśnie szansa na wygranie zakładu mi mija. Dlatego głównie zaproponowałem tą podwózkę. Widziałem w oczach dziewczyn strach,
Zayn też to zauważył, ale uznaliśmy, że to "grzeczne" dziewczynki dlatego boją się dostać szlaban. Kto normalny daje szlaban za 15 minut spóźnienia? Po tym jak dziewczyny wysiadły z auta uzgodniliśmy z Zaynem, że nasz zakład przedłużamy do jutra do godziny 12. Zayn przesiadł się na przód i miałem już odjeżdżać, kiedy Zayn zaczął wiercić się na fotelu.
- Masz owsiki czy co? - spytałem, ale po chwili mieliśmy przyczynę wiercenia się Zayna. Rose zostawiła w aucie swoją maskę, dlaczego niby miałbym jej nie oddać. Zayn otworzył drzwi i miał na mnie czekać. Ale kiedy byłem przy drzwiach i miałem zamiar dzwonić usłyszałem płacz i krzyk. Gestem ręki przywołałem do siebie Zayna.
- Co jest? - spytał
- Ciiii - uciszyłem go gestem dłoni - słyszysz?
Malik nie musiał się wsłuchiwać, żeby coś usłyszeć, bo zaraz po wypowiedzeniu tego słowa znów rozległ się krzyk, pisk i odgłos płaczu.
- Cholera to Emily - powiedział Zayn, skąd on to wiedział? A no tak, spędzał z nią ostatnio duuuuużo czasu. Nie mieliśmy zamiaru pukać ani dzwonić. Drzwi były otwarte więc wparowaliśmy do środka, a to co tam zobaczyliśmy przerosło moje wszelkie wyobrażenia. ( opis jak to wyglądało macie z perspektywy Rose ).
Mój wzrok zaczął szukać Rose, ujrzałem ją jak "leży" na podłodze, a facet, który nazywał się jej ojcem zamierza ją uderzyć. Na to nie mogłem mu pozwolić. Spojrzałem na Zayna, siedział przy Emily, która wyglądała jednym słowem okropnie. Nie wiem czy mi się wydawało, ale widziałem tak jakby Zaynowi zależało, ale pewnie mi się przewidziało. Podeszłem szybko do faceta i zatrzymałem jego dłoń. Czułem, że jest ode mnie silniejszy, w końcu to bokser, ale ja też trenuje boks, a poza tym nas jest dwóch, a on jeden. Odwróciłem go tak, że stał twarzą do mnie.
- Zayn! - mulat po chwili był obok mnie, rozumieliśmy się bez słów i wiedział już o co mi chodzi.
Natychmiastowo jego pięść poszła w brzuch mężczyzny, ten jak na zawołanie się skulił. Dał nam tym samym szersze pole manewru. Skulił się i upadł na podłogę, znów dostał w brzuch tym razem ode mnie i z nogi. Zaczął wypluwać krew. Moja pięść powędrował na jego twarz, uderzyłem go dwa razy i stracił przytomność. Podbiegłem do Rose, która z trudem starała się wstać. Podeszłem i zarzuciłem jej ramię na siebie, żeby być jej podporą. Z trudem, ale udało się dojść nam do samochodu. Nie pozwolę na to żeby zostały teraz w domu z tym damskim bokserem. Posadziłem ją na fotelu i zacząłem przemywać jej rany. Nic, nie mówiła.
- Jak się czujesz?
- A jak mam się czuć? Jestem cała obolała, co z Emily?
- Zayn ją zaraz przyprowadzi, nie martw się. Nic wam już nie grozi.
- Co teraz będzie?
- A co ma być? Teraz pojedziecie z nami do nas, a po niego zaraz przyjedzie policja.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale, nie pozwolę wam teraz tutaj zostać. To tylko jedna noc.
- No dobrze.
* ZAYN *
Kiedy wpadliśmy do domu dziewczyn i zobaczyłem to wszystko, myślałem, że eksploduje. Ciśnienie miałem chyba z 500. Moje oczy od razu odnalazły Emily. Leżała skulona, zakrwawiona, posiniaczona na podłodze
w rogu i trzymała się za brzuch. Spojrzałem w bok i zobaczyłem Rose, i tego faceta. Nim zajmie się Harry.
Podbiegłem do Emily.
- Hej mała, słyszysz mnie? Emily? - otworzyła lekko oczy, ale nic nie powiedziała. Widziałem jak cierpi. Po chwili Harry mnie zawołał, a ja dałem temu facetowi to na co zasłużył i wróciłem do Emily, bo reszta należy do Harrego. Nim się zorientowałem to facet leżał nieprzytomny na ziemi a Harry wyprowadzał Rose z domu.
- Emily, nie bój, już ci nic nie grozi. Jesteś bezpieczna - powiedziałem do niej, głaszcząc ją po włosach. Po chwili wziąłem ją na ręce i zaniosłem do auta. Położyłem ją na tylnim siedzeniu, jej głowa leżała na moich kolanach. Podczas drogi wybrałem numer na policję i zadzwoniłem donieść na tego gnoja. Nie mogliśmy tam być, bo nas tez mogliby zgarnąć. Okazało się, że gościu jest poszukiwany...
Hej! Jak wam się podoba? Długość wystarczająca? Jak myślicie co się teraz zdarzy, zakład chłopaków wypali?? :D Przepraszam za błędy
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
poniedziałek, 1 lipca 2013
Rozdział 13
* KILKA DNI PÓŹNIEJ, DZIEŃ BALU MASKOWEGO *
* ROSE *
Te kilka( naście ) dni minęło bardzo szybko, ale co się dziwić. Całę dnie - dosłownie - spędzałam w budynku, który niektórzy nazywają szkołą bądź drugim domem. Dla mnie i Emily szkoła przez ostatni czas była na prawdę drugim domem. Wychodziłyśmy o 7 a wracałyśmy o 19. Ale jak każda sytuacja ma plusy i minusy. Zacznę od minusów. To tak: nie miałyśmy czasu dla siebie, nie miałyśmy czasu na przygotowania do balu. To chyba wszystkie minusy, a plusy? Uuuuu, jest ich znacznie więcej. Na naszych ciałach nie było nowych siniaków, jak wracałyśmy do domu to ojciec zazwyczaj spał, albo był na walce. Powiem was
szczerze, że spędzałam więcej czasu z Harrym. przez co mogę jednoznacznie stwierdzić, że zbliżyliśmy się do siebie, a on zaczął mi się podobać. Zmieniłam zdanie o nim i jego kumplach. Na pierwszy rzut oka, kiedy spojrzysz na Harrego Stylesa, widzisz nadętego debila, który chce przelecieć wszystko co się rusza i to cię odstrasza, ale kiedy go bliżej poznasz to ujrzysz przystojnego, jakby nie powiedzieć bardzo, mega przystojnego chłopaka, który jest miły, szarmandzki. I przez ten cały czas - czas korepetycji - nie chciał mnie zaciągnąć do łóżka, nie był zboczony ani nic. Może dlatego zyskał u mnie kilka dodatkowych punktów. Teraz stoję przed lustrem w sukience i dokańczam makijaż. Udało mi się pierwszej zająć łazienkę, więc mam więcej czasu. Ojca nie ma w domu, wiec możemy się swobodnie szykować. Dał nam czas do godziny 23, minuta póżniej i koniec z nami. Ostatnie poprawki i jestem gotowa. Wyszłam z łazienki i poszłam do Emily zobaczyć czy jest już gotowa. O dziwo, już była. Wzięłyśmy swoje maski i zeszłyśmy na dół, kierując się się się do auta.
* EMILY *
Co ja mogę dodać? Rose opowiedziała wam trochę o tym jak wyglądały ostatnio nasze dni. Na ten temat więcej wam nie powiem, ale mogę o czymś, albo o kimś innym. Rose mówiła o Harrym, ja mogę wam opowiedzieć trochę o moich stosunkach z Zaynem. Jeśli chcecie oczywiście. No dobra, więc zaczynam.
Przez ostatnie dni zbliżyliśmy się z Zaynem do siebie, jego prawdziwą naturę znałam trochę już wcześniej.
Korepetycje pomogły mi w całości poznać prawdziwego Zayna Javadda Malika. Kiedy widziałam go pierwszy raz pomyślałam, że jest pewnym siebie dupkiem, który zalicza każdą napotkaną laskę i na dodatek jest bad boyem. A tu proszę. Może i jest trochę w nim bad boya, ale tak pozatym jest nieśmiałym nastolatkiem, który jak się okazało kiedyś nie chciał zaakceptować samego siebie. Wiecie co mnie w nim jeszcze pociąga? Te tatuaże. Po prostu..... Nie potrafię tego opisać. Powiedział mi co każdy po kolei znaczy i że ma zamiar mieć ich więcej. Spytał się czy ja nie chciałabym mieć jakiegoś. Powiedziałam, że tak i nawet opisałam jaki. Ale w tej chwili wam już go nie opiszę, bo dojechałyśmy pod budynek szkoły. Maski na twarz i zaczynamy zabawę. Ciekawe czy ktoś nas pozna.
* ZAYN *
Siedziałem znudzony przy naszym stoliku, nie miałem żadnego lepszego zajęcia, więc przypatrywałem się każdej dziewczynie na sali poszukując tej jednej jedynej, wyjątkowej. Pewnie śmiejecie się, bo myślicie, że i tak jej znajde, bo to przecież bal maskowy, ale mylicie się. Cofnijcie się odrobinę pamięcią.
- Widzę, że nasze piękności przyszły - powiedział Harry na co ja automatycznie podniosłem głowę.
- Skąd wiesz, że to one? - spytał się Niall
- Nie pamiętasz jak trafiliśmy na nie w centrum handlowym gdy wybierały sukienki?
- Aaaa pamiętam
- No widzisz
- To co Zayn, zaczynamy naszą zabawę? Dzisiaj jest ostatni dzień naszego zakładu, pamiętaj - kto pierwszy ten lepszy - klepnął mnie w ramię i odszedł. Miał rację, w dniu dzisiejszym kończy się nasz zakład. Jeśli Harry jako pierwszy zaliczy Rose to przegram, o nie. Tak łatwo nie dam mu wygrać. Wstałem od stolika, założyłem maskę i zacząłem kierować się w stronę Emily., która stała przy barze i jak mniemam nie wiedziała na co się zdecydować.
- Witam piękną panią, może zatańczymy? - zwróciłem się do niej na co ona odwróciła się w moją stronę i obdarzyła mnie swoim pięknym uśmiechem. Nawet jeśli nie wiedziałbym, że to ona, poznałbym ją. Jak? Po
jej pięknych oczach i uśmiechu. Kurde, Malik ogarnij się! Ona jest tylko do zaliczenia, nie możesz się wiązać uczuciowo. A co jeśli to już nastąpiło? Uczucia muszę odłożyć na bok, liczy się tylko zakład i wygrana.
- Jasne, czemu nie
- Więc zapraszam - podałem jej swoją dłoń, którą ujęła i skierowaliśmy się w stronę parkietu.
Przetańczyliśmy z 5 piosenek, z każdą piosenką czułem się jakbym poznawał ją na nowo. Była bardzo otwarta w stosunku do nieznajomego jej chłopaka. Kiedy piosenka przy której aktualnie tańczyliśmy się skończyła, Emily powiedziała, że trochę jej gorąco i wyszła z sali, pech chciał, że zgubiła swoją bransoletkę. Podniosłem ją z ziemi i poszedłem za nią by ją oddać. I dobrze, że tak zrobiłem, bo to co zobaczyłem na tyłach szkoły spowodowało, że wszystkie moje mięśnie się napięły, a krew zaczęła buzować. Emily była przyparta do muru, a jakiś gnój całował ją po całym ciele. Jednym słowem: Chciał ją zgwałcić.
* EMILY *
Wyszłam na dwór, bo w środku było bardzo gorąco. Oparłam się o murek i delektowałam chłodnym powietrzem, gdy poczułam czyjąś rękę pod sukienką. Od razu otworzyłam oczy, ujrzałam Nathana. Przyparł mnie z całej siły do muru i zaczął całować. Chciałam się wydostać z jego ochydnych łapsk, ale zbyt mocno mnie trzymał. Nie mogłam również krzyczeć, dłoniom zakrył mi usta. Jego druga ręką zaczęła błądzić po moim ciele, z moich oczu zaczęły wydostawać się łzy. Zaczął odpinać mi z tyłu sukienkę, zamknęłam oczy. Nagle nic nie czułam, nie czułam jego dotyku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Zayna, stał nad Nathanem który leżał na ziemi, a krew leciała mu z wargi i łuku brwiowego. Osunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać, Zayn krzyknął coś do Nathana, po czym tamten odbiegł. Zayn ukucnął przy mnie i zaczął głaskać mnie po policzku, głowie. Przytuliłam się do niego.
- Dziękuję
- Nie ma za co, damom w potrzebie się pomaga - powiedział po czym się zaśmiał, ja również
- Chodź -wstał po czym wyciągnął w moją stronę swoją dłoń, którą ujęłam
- Gdzie?
- W jakieś lepsze miejsce.
******
Siedzieliśmy na masce samochodu Zayna i rozmawialiśmy. Zimny wiatr spowodował, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, potarłam rękoma swoje ramiona. Zayn musiał to zauważyć, bo po chwili jego marynarka była na moich ramionach.
- To chyba twoje - powiedział po czym, wyciągnął moją bransoletkę
- Skąd ją masz?
- Zgubiłaś jak tańczyliśmy
- To z tobą tańczyłam przez te wszystkie piosenki?
- Na to wygląda
- Ale skąd wiedziałeś, że to ja?
- Ciebie nie da się nie poznać, masz to coś - powiedział po czym się uśmiechnął
- Może wrócimy do środka?
- Jas... - nie dane mi było dokończyć słowa, bo zobaczyłam jak przez drzwi do szkoły wybiega moja siostra.
...........................................................................................................................................................
Hej! Jak wam się podoba? Zaczyna się coś dziać, co? Prawie cały ten rozdział jest z perspektywy Emily, więc następny będzie z Rose. Przepraszam, że trochę przeskoczyłam, ale gdybym wszystko opisywała to byłyby to takie flaki z olejem więc postanowiłam trochę przeskoczyć. Za 2 lub 3 rozdziały będzie koniec sezonu 1 więc.... Może zróbmy tutaj tak samo jak z opowiadaniem o Harrym. MINIMUM 8 KOMENTARZY I NASTĘPNY ROZDZIAŁ JUTRO. WIEM, ŻE WAS NA TO STAĆ I POTRAFICIE. Chciałabym jeszcze powiedzieć, że w następnym rozdziale będzie się o wiele więcej dziać.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
* ROSE *
Te kilka( naście ) dni minęło bardzo szybko, ale co się dziwić. Całę dnie - dosłownie - spędzałam w budynku, który niektórzy nazywają szkołą bądź drugim domem. Dla mnie i Emily szkoła przez ostatni czas była na prawdę drugim domem. Wychodziłyśmy o 7 a wracałyśmy o 19. Ale jak każda sytuacja ma plusy i minusy. Zacznę od minusów. To tak: nie miałyśmy czasu dla siebie, nie miałyśmy czasu na przygotowania do balu. To chyba wszystkie minusy, a plusy? Uuuuu, jest ich znacznie więcej. Na naszych ciałach nie było nowych siniaków, jak wracałyśmy do domu to ojciec zazwyczaj spał, albo był na walce. Powiem was
szczerze, że spędzałam więcej czasu z Harrym. przez co mogę jednoznacznie stwierdzić, że zbliżyliśmy się do siebie, a on zaczął mi się podobać. Zmieniłam zdanie o nim i jego kumplach. Na pierwszy rzut oka, kiedy spojrzysz na Harrego Stylesa, widzisz nadętego debila, który chce przelecieć wszystko co się rusza i to cię odstrasza, ale kiedy go bliżej poznasz to ujrzysz przystojnego, jakby nie powiedzieć bardzo, mega przystojnego chłopaka, który jest miły, szarmandzki. I przez ten cały czas - czas korepetycji - nie chciał mnie zaciągnąć do łóżka, nie był zboczony ani nic. Może dlatego zyskał u mnie kilka dodatkowych punktów. Teraz stoję przed lustrem w sukience i dokańczam makijaż. Udało mi się pierwszej zająć łazienkę, więc mam więcej czasu. Ojca nie ma w domu, wiec możemy się swobodnie szykować. Dał nam czas do godziny 23, minuta póżniej i koniec z nami. Ostatnie poprawki i jestem gotowa. Wyszłam z łazienki i poszłam do Emily zobaczyć czy jest już gotowa. O dziwo, już była. Wzięłyśmy swoje maski i zeszłyśmy na dół, kierując się się się do auta.
* EMILY *
Co ja mogę dodać? Rose opowiedziała wam trochę o tym jak wyglądały ostatnio nasze dni. Na ten temat więcej wam nie powiem, ale mogę o czymś, albo o kimś innym. Rose mówiła o Harrym, ja mogę wam opowiedzieć trochę o moich stosunkach z Zaynem. Jeśli chcecie oczywiście. No dobra, więc zaczynam.
Przez ostatnie dni zbliżyliśmy się z Zaynem do siebie, jego prawdziwą naturę znałam trochę już wcześniej.
Korepetycje pomogły mi w całości poznać prawdziwego Zayna Javadda Malika. Kiedy widziałam go pierwszy raz pomyślałam, że jest pewnym siebie dupkiem, który zalicza każdą napotkaną laskę i na dodatek jest bad boyem. A tu proszę. Może i jest trochę w nim bad boya, ale tak pozatym jest nieśmiałym nastolatkiem, który jak się okazało kiedyś nie chciał zaakceptować samego siebie. Wiecie co mnie w nim jeszcze pociąga? Te tatuaże. Po prostu..... Nie potrafię tego opisać. Powiedział mi co każdy po kolei znaczy i że ma zamiar mieć ich więcej. Spytał się czy ja nie chciałabym mieć jakiegoś. Powiedziałam, że tak i nawet opisałam jaki. Ale w tej chwili wam już go nie opiszę, bo dojechałyśmy pod budynek szkoły. Maski na twarz i zaczynamy zabawę. Ciekawe czy ktoś nas pozna.
* ZAYN *
Siedziałem znudzony przy naszym stoliku, nie miałem żadnego lepszego zajęcia, więc przypatrywałem się każdej dziewczynie na sali poszukując tej jednej jedynej, wyjątkowej. Pewnie śmiejecie się, bo myślicie, że i tak jej znajde, bo to przecież bal maskowy, ale mylicie się. Cofnijcie się odrobinę pamięcią.
- Widzę, że nasze piękności przyszły - powiedział Harry na co ja automatycznie podniosłem głowę.
- Skąd wiesz, że to one? - spytał się Niall
- Nie pamiętasz jak trafiliśmy na nie w centrum handlowym gdy wybierały sukienki?
- Aaaa pamiętam
- No widzisz
- To co Zayn, zaczynamy naszą zabawę? Dzisiaj jest ostatni dzień naszego zakładu, pamiętaj - kto pierwszy ten lepszy - klepnął mnie w ramię i odszedł. Miał rację, w dniu dzisiejszym kończy się nasz zakład. Jeśli Harry jako pierwszy zaliczy Rose to przegram, o nie. Tak łatwo nie dam mu wygrać. Wstałem od stolika, założyłem maskę i zacząłem kierować się w stronę Emily., która stała przy barze i jak mniemam nie wiedziała na co się zdecydować.
- Witam piękną panią, może zatańczymy? - zwróciłem się do niej na co ona odwróciła się w moją stronę i obdarzyła mnie swoim pięknym uśmiechem. Nawet jeśli nie wiedziałbym, że to ona, poznałbym ją. Jak? Po
jej pięknych oczach i uśmiechu. Kurde, Malik ogarnij się! Ona jest tylko do zaliczenia, nie możesz się wiązać uczuciowo. A co jeśli to już nastąpiło? Uczucia muszę odłożyć na bok, liczy się tylko zakład i wygrana.
- Jasne, czemu nie
- Więc zapraszam - podałem jej swoją dłoń, którą ujęła i skierowaliśmy się w stronę parkietu.
Przetańczyliśmy z 5 piosenek, z każdą piosenką czułem się jakbym poznawał ją na nowo. Była bardzo otwarta w stosunku do nieznajomego jej chłopaka. Kiedy piosenka przy której aktualnie tańczyliśmy się skończyła, Emily powiedziała, że trochę jej gorąco i wyszła z sali, pech chciał, że zgubiła swoją bransoletkę. Podniosłem ją z ziemi i poszedłem za nią by ją oddać. I dobrze, że tak zrobiłem, bo to co zobaczyłem na tyłach szkoły spowodowało, że wszystkie moje mięśnie się napięły, a krew zaczęła buzować. Emily była przyparta do muru, a jakiś gnój całował ją po całym ciele. Jednym słowem: Chciał ją zgwałcić.
* EMILY *
Wyszłam na dwór, bo w środku było bardzo gorąco. Oparłam się o murek i delektowałam chłodnym powietrzem, gdy poczułam czyjąś rękę pod sukienką. Od razu otworzyłam oczy, ujrzałam Nathana. Przyparł mnie z całej siły do muru i zaczął całować. Chciałam się wydostać z jego ochydnych łapsk, ale zbyt mocno mnie trzymał. Nie mogłam również krzyczeć, dłoniom zakrył mi usta. Jego druga ręką zaczęła błądzić po moim ciele, z moich oczu zaczęły wydostawać się łzy. Zaczął odpinać mi z tyłu sukienkę, zamknęłam oczy. Nagle nic nie czułam, nie czułam jego dotyku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Zayna, stał nad Nathanem który leżał na ziemi, a krew leciała mu z wargi i łuku brwiowego. Osunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać, Zayn krzyknął coś do Nathana, po czym tamten odbiegł. Zayn ukucnął przy mnie i zaczął głaskać mnie po policzku, głowie. Przytuliłam się do niego.
- Dziękuję
- Nie ma za co, damom w potrzebie się pomaga - powiedział po czym się zaśmiał, ja również
- Chodź -wstał po czym wyciągnął w moją stronę swoją dłoń, którą ujęłam
- Gdzie?
- W jakieś lepsze miejsce.
******
Siedzieliśmy na masce samochodu Zayna i rozmawialiśmy. Zimny wiatr spowodował, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, potarłam rękoma swoje ramiona. Zayn musiał to zauważyć, bo po chwili jego marynarka była na moich ramionach.
- To chyba twoje - powiedział po czym, wyciągnął moją bransoletkę
- Skąd ją masz?
- Zgubiłaś jak tańczyliśmy
- To z tobą tańczyłam przez te wszystkie piosenki?
- Na to wygląda
- Ale skąd wiedziałeś, że to ja?
- Ciebie nie da się nie poznać, masz to coś - powiedział po czym się uśmiechnął
- Może wrócimy do środka?
- Jas... - nie dane mi było dokończyć słowa, bo zobaczyłam jak przez drzwi do szkoły wybiega moja siostra.
...........................................................................................................................................................
Hej! Jak wam się podoba? Zaczyna się coś dziać, co? Prawie cały ten rozdział jest z perspektywy Emily, więc następny będzie z Rose. Przepraszam, że trochę przeskoczyłam, ale gdybym wszystko opisywała to byłyby to takie flaki z olejem więc postanowiłam trochę przeskoczyć. Za 2 lub 3 rozdziały będzie koniec sezonu 1 więc.... Może zróbmy tutaj tak samo jak z opowiadaniem o Harrym. MINIMUM 8 KOMENTARZY I NASTĘPNY ROZDZIAŁ JUTRO. WIEM, ŻE WAS NA TO STAĆ I POTRAFICIE. Chciałabym jeszcze powiedzieć, że w następnym rozdziale będzie się o wiele więcej dziać.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Subskrybuj:
Posty (Atom)