wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 19

* NASTĘPNEGO DNIA, WIECZÓR, ROSE *

- Sam!!!!! Ile razy mam ci powtarzać, żeby nie kładł zabawek na stole - Samuel natychmiast znalazł się obok mnie - Popatrz tylko, na całym stole leżą twoje zabawki, zabierz je do pokoju, bo nie mam gdzie postawić jedzenie, dobrze?
- Dobzie mamo, a kiedy pzyjdzie Mellody?
- Niedługo będzie, nie martw się - Sam natychmiast podszedł do stołu i próbował zmieścić w swoich małych rączkach ok. 6 zabawek naraz. Stałam obok i przypatrywałam się jak mój synek próbuje z tym wszystkim dojść do swojego pokoju, nic nie widział przez zabawki, więc szłam za nim i pilnowałam żeby mnie ani nie usłyszał ani nic mu się nie stało. Niech będzie szczęśliwy, że sam coś zrobił i udało mu się, Kiedy doszedł juz do pokoju i rzucił wszystkie zabawki na łóżko, ja wycofałam się do salonu, żeby przygotować wszystko. Dzisiaj przychodzi Emily z Justinem i Mellody. Kiedy Sam dowiedział się, że Mellody przyjedzie dosłownie skakał po całym domu. Bardzo się zaprzyjaźnili i kiedy nie są razem to za sobą tęsknią. Kiedy dokonywałam ostatnich poprawek na stole, zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie dane mi było dojść do drzwi, ponieważ Sam wybiegł ze swojego pokoju i znalazł się szybciej przy drzwiach. Skakał i skakał najwyżej jak mógł żeby dosięgnąć klamki, ale nadal był do tego za mały. Coś mi się zdaje, że od wczoraj nie urósł :D Postanowiłam mu pomóc więc podeszłam i go lekko podniosłam żeby dosięgnął klamki i otworzył drzwi. Kiedy te się otworzyły do domu od razu wbiegła Mellody i razem z Samuelem zaczeli się cieszyć. Dzieci. Przywitaliśmy się z Emily i Justinem po czym poszliśmy do salonu. Rozmowom i dobremu humoru nie było końca, ale do czasu kiedy przypomnieliśmy sobie po co się spotkaliśmy.
- To co robimy? - spytała Emily
- Nie wiem, to jest ważny dzień i pomyślałam, żeby zrobić taki rodzinnym obiad. Zaprosić ciocię, wujka i dziadków.
- Myślisz, że się zgodzą? Nie mieliśmy z nimi kontaktu od 7 lat.
- Wiem, ale to nie nasza wina, To ojciec więził nas i urwał nam kontakt z resztą rodziny, a jestem pewna, że się zgodzą. W końcu to już 15 rocznica śmierci mamy. Musimy w ten dzień wszystko im wyjaśnić.
- Wiem, że to nie nasza wina, ale Rose...ja sie boje, boje się ich reakcij. - razem z Emily mogłyśmy w tej chwili szczerze porozmawiać, Justin wie, że to jest dla nas trudny temat i postanowił nam nie przeszkadzać, dlatego poszedł do dzieci, a my zostałyśmy tutaj. Powiem wam, że polubiłam Justina, jest całkowicie inny jak Zayn. Różni się od niego. Czym? Przede wszystkim kocha Emily, a nie chce ją wykorzystać.
- Nie bój się, damy sobie radę
- Spróbuje w to uwierzyć,a ale Rose, jest jeszcze coś.
- Co takiego?
- Boje się, że Zayn i Harry dowiedzą się, że wróciłyśmy.
- Daj spokój, zniknęłyśmy na 4 lata, pewnie już dawno o nas zapomnieli. Pamiętaj, że byłyśmy dla nich tylko zabawkami.
- Pamiętam, ale jednak z Zaynem łączy mnie Mellody
- Tak jak mnie Samuel z Harry, ale nawet jeśli to jesteśmy silniejsze i nie zapomnij, że masz Justina
- Tak - kiedy wypowiedziała te słowa, zaczęła bładzić oczami po całym pomieszczeniu, unikała mojego wzroku
- Emily, tylko mi nie mów, że Justin o niczym nie wiem.
- Nie wie i co? Myślisz, że ogłosiłam całemu światu, że zostałam wykorzystana i przez to zaszłam w ciąże?!!!!!!!!!! Nie jestem głupia Rose!!!!!!!!! - widać było, że Emily niźle się wkurzyła, ja też już traciłam panowanie
- Wcale tak nie myśle, ale jesteś z nim od 2 lat, powinien o tym wiedzieć!!!!!!!- obje wstałyśmy z kanapy i stałyśmy na przeciwko siebie
- Nic nie powinien wiedzieć, nie powiem mu i już, temat skończony i jeszcze jedno: MOŻESZ ŁASKAWIE NIE WTRĄCAĆ SIĘ W MOJE ŻYCIE!!!!!!!!! - zabolało, jej ostatnie słowa mnie bardzo zabolały
- Ejjejeje, spokój, co tutaj się dzieje, dlaczego krzyczycie? - do salonu wszedł Justin z Mellody na rękach i Samem, który kurczowo trzymał go za ręke
- Nic się nie stało - próbowałam powiedzieć to najspokojniej jak umiałam, starałam się ukryć zdenerwowanie i rozzłoszczenie w głosie
- Emily - Jus podszedł do Emily, dopiero teraz dostrzegłam, że miała łzy w oczach
- Rose ma racje, nic się stało, choć już do domu, jestem zmęczona - wzięła Mellody na ręce i wyszła bez słowa z domu, Justin spojrzał na mnie zdezorientowany po czym również wyszedł. A to miała być miła rodzinna kolacja.
- Miamo, dlacego Mellody jus posła? - usiadłam na kanapie, a Sam stanął na przeciwko mnie opierając swoje łokcie na moich kolanach
- Była zmęczona kochanie
- Ale psyjdzie niedlugo?
- Tak przyjdzie, a teraz choć przyszykujemy się spać

* ZAYN, STARY BUDYNEK ZA MIASTEM *

- Nadal nic, Harry ja wiem, że ci zależy, mi też, ale to już nie ma sensu. Nie możemy ich znaleźć od 4 lat. Może już sobie darujmy.
- Darujmy? Ciebie pogrzało człowieku? Ja musze ją znaleźć rozumiesz?
- Ej chłopaki spokój - do pomieszczenia w którym zaciekle dyskutowaliśmy z Harrym wszedł Louis z Eleanor, którą obejmował w pasie - Ja rozumiem, żeście się zabujali, ale może wrzućcie na luz, co? Szukacie tych lasek od 4 lat i nie macie żadnych wyników, w pracy też się nie popisujecie. Ostatnio przymykałem na to oko, bo widzę jak wam zależy, ale jeśli następnym razem, któryś z was spóźni się do klienta, albo zgubi towar to własnoręcznie odstrzele łep, zrozumiano?
- Tak - odpowiedzieliśmy z Harrym równocześnie, Louis to nasz przyjaciel, ale jeśli chodzi o robotę to zamienia się w typa bez uczuć, całe szczęście, że codziennie taki nie jest. Kiedy Lou wyszedł z pomieszczenia, by odebrać telefon zostaliśmy z Eleanor.
- Czyli nadal ich nie znależliście?
- Niestety nie - Harry opadł na fotel
- Nie przejmujcie się, na pewno je znajdziecie
- El, czy się słyszysz? Nie możemy ich znaleźć od 4 lat!!
- Zayn, ja cie rozumiem, ale...
- Nie ma żadnego "ale", wyjdź - wskazałem ręką na drzwi
- Słucham?
- Nie słyszałaś? Wyjdź, bo wcale nam nie pomagasz - dziewczyna bez słowa opuściła pokój. Może za ostro ją potraktowałem? Chciała dobrze, ale ja już tego nie zniosę. Szukamy Rose i Emily od 4 lat i nic, żadnych wieści, a przecież nasi ludzie są wszędzie. Wszyscy nasi nam pomagają, ale już tracę nadzieję...
- Nie odpuszczę... - moje rozmyślania przerwał głos Harrego
- Mówiłeś coś?
- Tak, że nie odpuszczę, znajdę ją i jeśli nie będzie chciała ze mną być to ją do tego zmuszę. - zignorowałem ostre słowa Harrego, jest teraz mocno wkurzony dlatego tak mówi
- A co powiesz na wypad do klubu? Dobrze nam zrobi, rozluźnimy się
- W sumie masz rację, klub to dobre wyjście, pójdę powiedzieć reszcie - wstał i wyszedł, a ja znów pochłonąłem się w myślach

* HARRY, KILKA GODZIN PÓŹNIEJ - NOC, KLUB *
Klub. Duszno, gorąco, głośna muzyka, drinki, a na około gdzie nie spojrzeć ślicznotki. Każda ładniejsza od drugiej, każdy inny na moim miejscu by z tego skorzystał. w sumie 4,5 roku temu sam bym skorzystał,ale
teraz? Teraz klub służy mi do zabawy bez panienek na jedną noc, chociaż od czasu do czasu zdaży się, przecież nie mogę żyć w celibacie, do picia alkoholu i oderwania się od ciągłych myśli krążących wokół Rose. Ta dziewczyna zmieniła moje życie całkowicie i muszę wam się do czegoś przyznać. ZAKOCHAŁEM SIĘ. Tak, dobrze widzicie, ja Harry Styles się zakochałem. Moją wybranką jest Rose i nie spocznę póki jej nie znajdę. Pewnie jesteście ciekawi, kiedy odkryłem, że jest dla mnie ważna. Otóż, po tej nocy, kiedy przespałem się z nią nic na początku nie czułem, ale póżniej kiedy widziałem jak Zayn snuje się po domu mnie tez dopadły wyrzuty sumienia. Chciałem się z nią skontaktować, ale nie miałem żadnego kontaktu, dopiero kiedy ją straciłem zdałem sobie, że jest dla mnie ważna, że się zakochałem.
" NAUCZ SIĘ DOCENIAĆ TO CO MASZ,  ZANIM  CZAS ZMUSI CIĘ, DO DOCENIENIA TEGO CO MIAŁEŚ" 
Kiedy piłem drinka i byłem pochłonięty myślami nawet nie zauważyłem jak do stolika dosiadł się Louis, ale był sam, bez Eleanor.
- Hej, stary, a ty co? Sam? Gdzie masz Eleanor? - spytałem kumpla
- Niestety sam, Eleanor źle się czuła i została w domu

* W TYM SAMYM CZASIE, W INNEJ CZĘŚCI MIASTA, ELEANOR *

- I co masz coś?
- Nadal nic, nie mogą ich znaleźć w dalszym ciągu
- I dobrze, nie mogą ich znaleźć pod żadnym pozorem, pamiętaj, że jesteś tam po to, by chronić dziewczyny i pilnować cały gang.
- Rozumiem
- A masz jakieś jeszcze informacje dla mnie?
- Tylko tyle, że następne przekazanie towaru ma być na Harley Street po jutrze o 2 w nocy. Klient ma przezwisko "Locust". Tylko tyle udało mi się usłyszeć jak Louis rozmawia przez telefon.
- I tak dużo, jesteś świetna, a teraz znikaj.

.......................................................................................................
Ta Dam! Oto nowy rozdział. Jak wam się podoba? Co myślicie o Harrym i Eleanor? Jak się podoba nowy wystrój bloga? Potrzebowałam odmiany. Komentujcie, bo to strasznie motywuje
10 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ JUTRO
PS. Zapraszam na nowe już opowiadanie o Zaynie, które będzie o narkotykach, wyścigach, zabójstwie i miłości. http://dreamsandmusic1d.blogspot.com/

13 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział.♥
    Już się nie mogę doczekać ich dalszych losów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest zajebisty , czekam na następny !!!!!!!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Subcio po prostu super ?!!?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ogarniam chce następny !!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to opowiadanie *-* Bardzo ładny wystrój :* Czekam na next'a.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej ten rozdział był boski ja chce kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham tego bloga :*

    OdpowiedzUsuń
  8. genialny rozdział zaczynam coraz bardziej się w to wkręcać :) akcja nabiera tępa coś czuję że bedzie gorąco :)
    Kinia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. I love you XDXDXD ;-);-)

    OdpowiedzUsuń

Muzyka