*HARRY *
Dobra, jeszcze raz. Spróbujmy od początku, ach cholera jasna - wszystkie dokumenty na biurku znalazły się na podłodze. Ogarnij się Harry - powtarzałem w myślach te słowa jak mantrę. Od dobrych 3 godzin staram się znaleźć jakieś informacje na temat Rose i nic. Pytałem i pytałem, ale nikt nic nie wie, pozostaje mi przeprowadzić samemu śledztwo. Podeszłem do naszej obszernej biblioteki, ale to nie jest zwykła biblioteka, nie myślcie sobie. W każdej szufladzie mamy alfabetycznie poukładane nazwiska różnych osób. Naszych klientów, dłużników, nowych itp, a ponieważ Rose i Emily zalazły nam za skóre to ich akta również tutaj mamy. Otworzyłem szufladę z literką C. Nie, nie, nie, o jest - CALDER ROSE. Zamknąłem szafkę, usiadłem na krześle, a nogi położyłem na biurku tak jak i broń. Otworzyłem teczkę i zacząłem czytać, wszystko co tam pisało ja od dawna już wiedziałem, ale przed ostatnia strona wzbudziła moją ciekawość, a mianowicie imię, które się tam znajdowało.
SAMUEL "SAM" CALDER
ur. 17 czerwca ( pogłubiłam się w datach, więc wybaczcie, że nie ma tutaj roku)
Miejsce urodzenia: Honolulu, Hawaje
Pokrewieństwo: Syn
Inne informację: ...
Przeskakiwałem wzrokiem od słowa do słowa, mój wzrok zatrzymał się na dwóch słowach i przeskakiwał od jednego do drugiego - syn? data urodzenia, rok? Przecież to niemożliwe. Rose nie była w ciąży, chyba, że... Nie to chyba jakiś żart, potrzebuje więcej dowodów - powiedziałem do siebie na głos, nie wiedząc, że do gabinetu wszedł Louis.
- Na co potrzebujesz dowodów? - podszedł do mnie i położył rękę na oparciu krzesła
- Na to - podałem mu akta
- Ożesz ty, ty chyba nie myślisz, że...
- No właśnie Lou, tak myślę, tylko, że nie chce mi się w to wierzyć.
- Stary posłuchaj mnie, tu nie ma potrzeby szukania więcej dowodów, spójrz na datę urodzenia, na słowo syn i na to, że jakimś dziwnym trafem okoliczności Zayn też został ojcem, ma córkę i też nic o tym nie wiedział.
- Ale....
- Ja wiem, że to jest ciężkie do przyswojenia, musisz się z tym oswoić, a przede wszystkim pogadać z Rose.
- Lou? Ty dobrze się czujesz? Jesteś spokojny, a jak cię znam to powinieneś w tej sytuacji się na nas wydzierać, nie jesteś zły
- Zły? Ja jestem wściekły, ale po pierwsze El dała mi leki uspokajające, bo takto bym was zabił, a po drugie, to już sie stało i nie ma odwrotu
- Dzięki stary - podeszłem i go przytuliłem
- Dobra idź już, bo leki przestają działać
- Spoko to ja spadam
Kiedy dojeżdżałem do domu Rose, zdenerwowanie dawało o sobie znać, jestem zdenerwowany, rozdrażniony i wściekły. Ja nie chcę mieć dzieci, nienawidzę ich niańczyć, cały czas płaczą, chcą się bawić, trzeba się nimi zajmować, a nie ma się czasu dla siebie. Gdzie w tym wszystkim wypad do klubu z kumplami, gdzie co nocne zabawy z laskami i picie alkoholu? Nie mogę mieć dzieci, nienawidzę ich, to nie dla mnie, gdybym wiedział, że jest w ciąży to na pewno kazałbym ją jej usunąć. Nie ma ciąży, nie ma dziecka, nie ma problemów. Wysiadłem z samochodu i zdeterminowany szedłem w kierunku drzwi. Zadzwoniłem jak na kulturalnego faceta przystało i czekałem aż otworzy drzwi, po chwili ujrzałem z nich Rose.
- Witaj kochanie
- Czego chcesz?!
- Porozmawiać
- Z tego co wiem, to nie mamy żadnych tematów do rozmów
- Ależ mamy, a kluczowym jest on - pokazałem palcem na małego chłopca, który chował się za nogami Rose, ona spojrzała na mnie z chęcią mordu w oczach - Chyba nie chcesz, żeby sąsiedzi widzieli jaki potrafię być stanowczy w stosunku do ciebie, - na moje słowa, Rose odsunęła się, dając mi tym samym miejsce do wejścia. Wszedłem do salonu i ponownie jak ostatnim razem wziąłem do ręki ramkę ze zdjęciem Rose i Sama. - To chcesz mi coś powiedzieć? - zapytałem jak na razie opanowanym głosem
- To ty chciałeś rozmawiać - słychać było w jej głosie, że jest wściekła, czyli jest nas już dwójka
- Tak zgadza się, a więc pozwól, że przejdę do rzeczy. ZAMIERZAŁAŚ MI DO CHOLERY JASNEJ POWIEDZIEĆ, ŻE JESTEŚ W CIĄŻY I ZOSTANĘ OJCEM? MIAŁAŚ W SOBIE TEGO BACHORA A JA NIC O TYM NIE WIEDZIAŁEM?!!!!!!!!!! - cały czas patrzyłem na Rose, milczała, kiedy chciała coś powiedzieć zauważyłem, że mały delikatnie ją szturcha na co ona ukucnęła przy nim.
- Kim jest ten pian? Dlacego on tiak ksycy?
- Sam, idź do swojego pokoju, mama zaraz przyjdzie i ci wszystko wyjaśnij ok?
- Njapewno?
- Tak - odpowiedziała, a ten pobiegł.
- No słucham, moja cierpliwość się kończy - byłem zły, nie to mało powiedziane, ja byłem wściekły.
- Po pierwsze nie drzyj się tak jak stare prześcieradło, bo mi syna straszysz, a po drugie co ty sobie myślisz, co? Że po tym wszystkim co mi zrobiłeś, jak mnie potraktowałeś, przybiegnę do ciebie i powiem ci, że będziesz ojcem? Nie nadajesz się na ojca. Tak Samuel jest twoim synem, ale tylko w więzach krwi. Co byś zrobił gdybym ci powiedziała, co?
- Kazał bym ci ją usunąć - odpowiedziałem spokojnie i zgodnie z prawdą
- No właśnie, bydlak i świnia z ciebie, nie człowiek. Po co tutaj przyszedłeś, co? Żeby namącić mi znów w głowie? Nie masz prawa tutaj być, nie zbliżaj się do mnie i do Sama, nie chcę cię znać, rozumiesz?
- Nie zabronisz mi niczego Rose, jesteś moja, mam więcej praw od ciebie, mogę więcej od ciebie. Ty nic nie możesz, a przede wszystkim nie zabronisz mi się do ciebie zbliżać - po tych słowach podeszłem i wpiłem się w jej usta. Była zszokowana, ale ja byłem jeszcze bardziej zszokowany, kiedy odwzajemniła pocałunek. Nagle oderwała się ode mnie i poczułem ból na policzku.
- Wynoś się
- Tak jest księżniczko, jak sobie życzysz, ale nie zapominaj, że należysz do mnie, a odwzajemniając
pocałunek pokazałaś mi, że nadal coś do mnie czujesz - powiedziałem i wyszedłem z domu. Podszedłem do auta, które zaparkowałem jakieś 2 domy dalej, otworzyłem drzwi, usiadłem i włożyłem kluczyki do stacyjki. Nie zamykając drzwi, oparłem głowę o zagłówek i zamknąłem oczy analizując sobie wszystko w głowie. Nagle poczułem jak coś mnie delikatnie ciągnie za nogawkę spodni, otworzyłem oczy i spojrzałem na tego ktosia, a moim oczom ukazał się Sam, który ciągnął mnie, by zwrócić na siebie uwagę. Chciałem się już coś odezwać, kiedy usłyszałem ten mały chłopięcy głosik.
- Ty jestes moim tatą? - zapytał, a mnie zamurowało.
....................................................................................................................
Hej! Witam was ziemianie z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że się podoba. Oto i reakcja Hazzy. Dzisiaj cały rozdział z perspektywy Hazzy, dlatego taki krótki. W następnym rozdziale......, a co ja będę wam zdradzać, powiem tylko, że też będzie się dziać. Mam nadzieję, że się podoba, bo mnie tak sobie, ale opinię pozostawiam wam. Pozdrawiam
Za wszelkie błędy przepraszam, nie jestem w stanie wszystkiego ogarnąć, mam nadzieje, że wybaczycie. Wszystko co tutaj jest pochodzi z mojej głowy, więc może coś się nie zgadzać, bo mogę zapomnieć, więc jeszcze raz przepraszam.
CZYTASZ= KOMENTUJESZ
Pierwsza jeju ja to bym wczesniej mu przywalila jak zaczoł gadać o aborcji :-D czekam na next
OdpowiedzUsuńBoskie, boskie, boskie, boskie!!!!! ;)
OdpowiedzUsuńMówiłam to raz, ale powiem kolejny... UWIELBIAM TO OPOWIADANIE <3
Pisz kochana i nie przejmuj się tym, że nie ma komentarzy, bo z pewnością czyta to więcej osób niż myślisz, ale nie wszyscy komentują. :D
To opowiadanie jest tak świetne, że nie da się go nie czytać, a jak ktoś czyta, to jest zafascynowany, że nie myśli logicznie i nie jest w stanie napisać komentarz.
P.S Nawet ja zrobiłam to z trudnością ;P (śledzę twojego bloga cały czas i sorry za spam) <3
Mam nadzieje że Harry zmieni nastawienie co do dzieci bo w końcu ma syna :0 a tak poza tym boi rozdział :)
OdpowiedzUsuńJejku... Hmm... Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego? Nie no nie wiem co mam powiedzieć... Jestem w szoku... Aborcja? Serio? Naprawdę tak pomyślał...? Nie no... Ja myślę, że Sam go jeszcze do siebie przekona, a to zdanie na końcu to dopiero początek... Bosz, nieźle, nieźle... Hmm.. Ciekawe co będzie dalej? Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Awww.... dawaj dalej... czekam :) kiedy następny rozdział?> ;p
OdpowiedzUsuńnaprawdę fajny
OdpowiedzUsuńsubcio
OdpowiedzUsuńmasz nadzieje że się nam podoba ? jest zaj...isty :) tak lubię wchodzić codziennie i widzieć nowy rozdział, co do rozdzialu to z każdym jest ciekawiej :) mam nadzieje że Harry po słowach Sama nic głupiego nie zrobi a liczę skrycie na to że przekona sie do dzieci i w koncu przestanie grac twardziela :)licze że w nastepnym rozdziale dowiemy sie jak potoczyła się dalej akcja z Harrym i jego synkiem :)
OdpowiedzUsuńKinia
Omg
OdpowiedzUsuńSuper! Ciekawe co teraz zrobi, juz nie moge doczekac sie nastepnego :)
OdpowiedzUsuńdalej, dalej, dalej szybkoooo
OdpowiedzUsuńSUUUUUUPER!! to najlepsze opowiadanie jakie czytałam ?? A Harry i Rose będą razem ?? Ja bym chciała :D
OdpowiedzUsuńBosko piszesz naprawdę <3
Super kiedy nastepny? ;***
OdpowiedzUsuńWow ! Tyle jestem w stanie napisać. Ja bym mu już wcześniej dała w twarz za to, że nazwał swoje dziecko "bachor" Jestem ciekawa odpowiedzi Hazzy co do pytania jego 'syna' Świetny rozdział tak jak poprzedni. Czekam na następny
OdpowiedzUsuń. pozdrawiam Miley xx
bardzo fany
OdpowiedzUsuńKolejny!!!
OdpowiedzUsuńHarry ma o demnie minusa za aborcje ale końcówka? Ciekawe czekam na next:-)
OdpowiedzUsuńBoże cudne <3 Kochana pisz szybko kolejny bo nie wytrzymam.
OdpowiedzUsuńSuper kocham cie za to opowiadanie czekam na nastepny;-)
OdpowiedzUsuńSuper kocham cie za to opowiadanie czekam na nastepny;-)
OdpowiedzUsuńSuper kocham cie za to opowiadanie czekam na nastepny;-)
OdpowiedzUsuńsuper przeczytałam wszystko i już nie moge sie doczekać nowego rozdzialu ;3
OdpowiedzUsuńKochana świetnie piszesz już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Nie przejmuj się komentarzami większość osób czyta opowiadanie a nie komentuje. Ja przeczytałam wszystko a tylko napisałam ten komentarz. Powinnaś książki pisać. Czytałam wiele opowiadań o 1D ale to jest najlepsze!! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńkiedy bedzie nastepny rozdział bo nie moge się doczekać
OdpowiedzUsuń